2 maja w stolicy Zimbabwe, Harare, odbyły się święcenia diakonisy Angelic Molen.
Dwie (lub więcej diecezji) posiadają wspólnego biskupa przy zachowaniu odrębnych instytucji.
Papież zachęca proboszczów do wniesienia wkładu w prace Synodu.
Postulator procesu kanonizacyjnego Papieża - Polaka o jego dziedzictwie.
Kto powiedział? Może Pan Bóg?
Czy nie Pan Bóg stworzył człowieka, a nie świnię/psa/królika/mysz na Swój obraz i podobieństwo?
Czy nie Pan Bóg kazał człowiekowi, a nie świni/psu/królikowi/myszy czynić sobie ziemię poddaną?
Czy nie Pan Bóg stał się człowiekiem, a nie świnią/psem/królikiem/myszą?
To kobiety mięsa nie jedzą? Przecież to jawna dyskryminacja...
Prawda zaś tka:
-drzewo,które się przewraca, dużo hałasu czyni
- jak rośnie las to nic nie słyszymy.
Podejmijmy walkę z upadającymi drzewami i chronić las, który rośnie.
Nono a kiedy rosliny?
Bo z bakteriami juz jesteśmy zżyci:)
http://www.pch24.pl/tv,nauka-jak-kabaret--za-twoje-pieniadze,20932
No nie musi być aż tak źle jak sugerujecie. Przypomniała mi się tutaj historia z rekolekcji akademickich w Kokoszycach.
Siedzieliśmy przy śniadaniu i rozmawialiśmy. Puentując pewien dyskutowany problem powiedziałem: mój przyjaciel Pigularz też wyznaje zasadę, że lepsza marchewka i jabłko niż suchy chleb.
Dyskutanci wiedzieli, o kogo chodzi, bo prawie cała grupa Odkrywania Wiary jeździła na moje wachty do Zbrosławic i wielu fascynowały konie.
Jednak dla siedzącej naprzeciw, lekko „nawiedzonej” okularnicy nie było to zrozumiałe. Zmrużyła oczy i zapytała: „kto to jest ten Pigularz?”
Koń, mój ulubiony koń – odpowiedziałem bez namysłu.
Przez twarz okularnicy przeszedł grymas obrzydzenia i maksymalnie pogardliwym tonem wycedziła: „wiesz, to z tobą musi być już bardzo źle. Naprawdę źle, skoro szukasz sobie przyjaciół wśród koni!”
Wierzcie mi, że na te słowa moi przyjaciele przy stole prawie ze śmiechu się nie udławili. Gdyby biedna wiedziała, że ja tych końskich przyjaciół miałem wtedy 54 pod opieką.
Nie ma nic złego w fizycznym i psychicznym kontakcie ze zwierzęciem. Wiem, wiem niektórym wszystko się od razu kojarzy z …. Ale przecież nie o to chodzi.
Jak siedzisz na koniu to masz z nim kontakt fizyczny czy nie? Oczywiście, że tak. Oczywiście, że kontakt psychiczny też.
Muszę zdradzić, że to wspaniałe doświadczenie, niemające nic wspólnego z tym, co się niektórym wydaje.
Z tego powodu podpis pod zdjęciem kozy, z pytaniem „do ślubu?”, więcej mówi o wyobraźni podpisującego, niż relacjach człowieka z sympatycznymi stworami, jakimi dobry Bóg również zasiedlił Ziemię.
Pozdrowienia
Alpejski
i zapewnisz mu godny byt, nigdy cię nie ugryzie.Oto zasadnicza różnica pomiędzy psem a człowiekiem"
Mark Twain
Środowisku, które organizuje konferencję, chyba jednak właśnie o TO CHODZI.
Ma pytanie. Czy szara komórka jest jedna? Taka sobie samotna? Po wpisie sądzę że tak. Samotna szara komórko!
Owszem, mają prawo, tylko że w ideologii gender nie o to chodzi.
I tutaj znowu, na zarzut o absurdalność niektórych punktów konferencji słyszymy: ale przecież zwierzęta mają prawo do dobrego traktowania przez ludzi.
Owszem, mają prawo, tylko że organizatorom tej całej konferencji wcale nie o to chodzi.
Zauważmy, że w naszej, europejskiej kulturze pies jest zwierzęciem domowym, w Chinach natomiast jest dobrym przysmakiem. W innym przypadku : krowa u nas jest dobrym przysmakiem, ale w Indiach jest zwierzęciem świętym. Różne kultury różnie traktują zwierzęta.
Poza tym chyba od lat uczą w szkołach (mnie także uczyli), że człowiek należy do królestwa zwierząt. Więc - w czym rzecz?
I to spece od "badań literackich"! Wstyd, hańba, intelektu gangrena.
Nie pierwszy to przypadek, gdy właśnie naukowcy od literatury się genderyzują. Albo zatem coś z tymi naukowcami, albo z tą "naukową" dyscypliną nie tak. Rozumiałbym, że jacyś psychologowie, psychiatrzy - z psycholami obcują, w zawodową chorobę popadają. Ale literaturoznawcy?! :o
Belle lettre i bełkot. Wszystko opada.
Proszę nie traktować w ten sposób konferencji. "Zwierzęta i ich ludzi" to tytuł, który mówi o odpowiedzialności ludzi za zwierzęta - hodowlę, żywienie, opiekę medyczną i nienarażanie ich na cierpienie fizyczne. Dlaczego literaturoznawcy? Oni są inicjatorami tego przedsięwzięcia, a zostali zaproszeni naukowcy różnych dziedzin, którzy poszerzą nasze widzenie zwierząt. I nie idzie o to, by zwierzą stało się równe człowiekowi - a o to, byśmy potrafili być odpowiedzialni za los zwierząt, tak, jak czujemy się odpowiedzialni za los naszej Planety. Czy to nie zasługuje na zbadanie?
Pozdrawiam wszystkich uprzedzonych.
tylko pies...
a ja ci powiem
że pies to często jest więcej niż
człowiek
on nie ma duszy, mówisz...
popatrz jeszcze raz
psia dusza większa jest od psa
i kiedy się uśmiechasz do niej
ona się huśta na ogonie
a kiedy się pożegnać trzeba
i psu czas iść do psiego nieba
to niedaleko pies wyrusza
przecież przy tobie jest psie niebo
z tobą zostanie jego dusza"
B. Borzymowska
A terminu "holocaust zwierząt" użył po raz pierwszy J.M. Coetzee i odnosi się on do sposobu masowego zabijania, który jest bardzo okrutny. Zakładam, że użył go celowo, ale na pewno, by deprecjonować ofiary. Pozdrawiam wszystkich uprzedzonych.MM
Najlepiej, żeby sami "zainteresowani" przeprowadzili dyskusję, wyciągnęli wnioski oraz napisali prace do pokonferencyjnej publikacji. Niech w końcu przemówią własnym głosem we własnej sprawie.
Czyżby według naukowców z Oxford Centre świnie posiadały swoją cywilizację???
A propos Singera. Napisał książkę - "życie, które możesz ocalić" i jest to wzywanie ludzi mocnym głosem do wzięcie osobistej odpowiedzialności za cierpienie i śmierć ludzi oraz osobistego zaangażowania się na rzecz ludzi cierpiących w skutek ubóstwa, chorób, głodu, braku wody.
Sam Singer deklaruje, że przeznacza systematycznie na ten cel 5% (10%? - niepamiętam dokładnie) swoich dochodów i wzywa do tego innych, i na to wezwanie reagują ludzie.
To nie jest tak, że jak z kimś w jednej sprawie się nie zgadzamy to już absolutnie nie możemy się zgodzić w żadnej innej!
Późniejszy biskup wzdychał z rezygnacją, wiesz mówił, niektórzy katolicy ciągle odrzucają naukę, jako drogę do poznania Bożego Stworzenia. Kiedy zacząłem mówić o Darwinie, oni już niczego więcej słuchać nie chcieli. Nawet nie doszedłem do Huxleya, myślałem, że choć o mydlanym Samie (tak Życiński nazywał zawsze Wilberforcea) chcą posłuchać, ale nie, oni po prostu wyszli.
Kim byli ci działacze - zapytałem.
Wiesz ich poglądy na Świat mogę streścić w jednym zdaniu. Bereza dla zbereźników – odpowiedział.
Po tym zdaniu profesor uśmiechnął się nieznacznie, ale nie wyglądał na pocieszonego. Wiem, że dobrze rozumiał zasady akademickiej dyskusji i bolał go zawsze fanatyzm. Prywatnie sądzę, że bał się go jak ognia.
Czytając niektóre zamieszczane tu komentarze przypomina mi się ten smutek Życińskiego, smutek nad niechęcią katolików do dysputy.
Wszak konferencja się jeszcze nie odbyła, a ile zwyczajnego zacietrzewienia prezentują niektórzy dyskutanci. Wiedzą oni już lepiej, co na tej konferencji będzie się działo. Przecież można jechać i zabrać głos?
Ech też smutno mi Panie Boże
Alpejski
A te wszystkie konferencje i "dysputy" odbywają się jakoś tak dziwnie w gronie samych swoich, ludzi ze środowisk skrajnie lewicowych, ew. z dodatkiem środowiska TP, Więzi i Znaku. Na inne dysputy, jak wiadomo, rektorzy uczelnie zgody nie wydają. Nie będę przypominał incydentów niewpuszczenia na sale niezależnej młodzieży.
Nie nazywajmy więc lewackiego monologu dyskusja i dysputą. A lewackiego fanatyzmu trzeba rzeczywiście bać się jak ognia, bo w jego wyniku wymordowano ponad sto milionów ludzi. Wszystko jednak wskazuje, że to nie koniec.
Z całym szacunkiem, ale biskup Życiński już nie żyje i zapewne stanął przed obliczem Boga ze swoimi wszystkimi winami i zasługami. Jeśli Pan czuje się władny, aby go sądzić, to proszę bardzo.
Ja pisałem o sytuacji dysputy intelektualnej, jak pan zauważył lat osiemdziesiątych (Augustianie) nikt nie słyszał wtedy o zarzutach wobec jeszcze profesora i późniejszego biskupa.
Z tego, co Pan pisze wnioskuję, że proponuje Pan strategię okopania się i trwania w szańcach katolickiej twierdzy. Jak mawiał znakomity badacz architektury obronnej profesor Janusz Bogdanowski, wszystkie uważane za nie do zdobycia twierdze w końcu były zdobywane. Dlatego strategia to samobójcza, o tym też mówił i nauczał Życiński.
Nauka i wiedza zbliżają do Boga pozwalają cieszyć się pięknem jego stworzenia, jego rozumieniem. Chrześcijanin uzbrojony w wiedzę nie będzie się lękał żadnej dysputy z lewactwem.
Walczmy mając Boga i wiedzę za sobą, to o wiele więcej niż fanatyzm i ideologie, które staną przeciw nam.
Inaczej pozostanie nam tylko beczeć jak stado baranów, że lewactwo przybiera na sile...
Pozdrawiam
Alpejski
''Międzygatunkowe próby zbliżenia. Kontakt cielesny i psychiczny w relacjach ludzi i innych zwierząt'' - nie rozumiem się czepiania tego tytułu. Toż w psychologii są podobne, o głaskaniu kota i rozładowywaniu stresu w ten sposób, przywiązaniu psa do właściciela i na odwrót itp.
Przerażają mnie ignorancja i uproszczenia myślowe, jakie prezentowane są przez autora artykułu.
Przekroczenie antropocentryzmu to jedna z najważniejszych zdobyczy myśli humanistycznej drugiej połowy XX wieku! Animal studies, studia nad wielorakimi aspektami relacji między człowiekiem a zwierzęciem, wyrastają natomiast z solidnych podstaw i konkluzji nauk ścisłych, w tym etologii i socjobiologii. Proszę sobie poczytać na ten temat w opasłej publikacji Jacka Lejmana "Ewolucja ludzkiej samowiedzy gatunkowej".
Zajmuję się pograniczem animal studies i teologii, i zapewniam, że jest coś takiego jak teologia zwierząt, piękna karta w chrześcijańskim odkrywaniu pokrewieństwa ludzi i zwierząt (zob. książkę "Teologia zwierząt" pastora Andrew Linzey, wydaną parę lat temu przez WAM). Tylko niestety nie na polskim gruncie, gdzie królują uprzedzenia i zwyczajne nieuctwo.
o swym panu myśli
i rwie się do niego
na dwóch łapach czeka
pan dla niego podwórzem łąką lasem domem
oczami za nim biegnie
i tęskni ogonem
pocałuj go w łapę
bo uczy jak na Boga czekać"
"Czekanie" ks. J. Twardowski
boimy sie rzeczy, których nie rozumiemy
Aż ciśnie mi się na usta cytat z Pisma Św.: "Bo któż wie, czy dech synów ludzkich wznosi się ku górze, a dech zwierząt schodzi w dół na ziemię?" Jakoś dziwnym trafem pamięta się o zdaniu "Czyńcie sobie ziemię poddaną" (nawiasem mówiąc ziemia to to w czym się sieje marchewki, a nie królik, kura czy krowa), a zapomina się o tamtym i wielu innych mówiących o tym, że Bóg kocha wszystkie swoje stworzenia i jest miłośnikiem ŻYCIA oraz, że rozkazał - NIE ZABIJAJ (i nie dołożył * - "nie zabijaj ludzi")