Dobra Nowina na opłotkach

Komentarzy: 1

Justyna Tylman; GN 28/2011

publikacja 22.07.2011 23:00

Zadanie nie jest łatwe. Przez tydzień odwiedzają najdalsze zakątki wiejskich parafii w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Wspólną modlitwą i śpiewem ewangelizują od rana do wieczora. Aż do utraty tchu.

Akcja ewangelizacji na wsiach podejmowana jest już od pięciu lat. Inicjatorem jest ks. Radek Siwiński, który swoim pomysłem zdołał zarazić wiele osób.

Dobra Nowina na opłotkach

Katechezy dla najmłodszych połączone są z dobrą zabawą. – Trzeba mieć dużo energii na harce z dzieciakami – mówi Natalia. Archiwum Ewangelizacji

Jak to zrobić?

Ewangelizatorzy mają własny plan działania. Codziennie odwiedzają inną miejscowość, mają pełne ręce roboty. Do południa spotykają się z dziećmi, organizują zabawy, śpiewają, głoszą katechezy. Po południu zaczynają pukać do drzwi mieszkańców wioski. Nie są nachalni, nie chcą nikogo zmieniać na siłę. Chodzi tylko o rozmowę. Pytają o codzienne życie i problemy. Każdego dnia spotykają się na Mszy św., potem idą ulicami z Najświętszym Sakramentem. Prócz księży, kleryków i sióstr zakonnych w głoszenie Ewangelii przez świadectwo angażują się osoby świeckie.

Ewangelizatorzy nie przychodzą bez zapowiedzi. – Podczas niedzielnych Mszy św. ogłaszamy, że będziemy chcieli odwiedzić mieszkańców, porozmawiać – mówi ks. Wojciech Skiba z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Białogardzie. Rozmowy bywają trudne, jednak ks. Wojtek ma godną podziwu determinację. W ewangelizowaniu najdalszych miejsc parafii nie przeszkodził mu nawet urlop.

Dobra Nowina na opłotkach

Procesja eucharystyczna po wiosce. Kapłan błogosławi Najświętszym Sakramentem każdy dom w miejscowości. Archiwum Ewangelizacji

Pismo Święte, krzyż i obrazek

Paweł Pietrzak i Natalia Wolny idą jedną z ulic Bukówka, niewielkiej miejscowości oddalonej o 30 km od Koszalina. Żar leje się z nieba. Natalia niesie Pismo Święte, a Paweł trzyma w ręku sporych rozmiarów krzyż. Idą ewangelizować. Dla nich to nie pierwszyzna, znają się na rzeczy. Mają też obrazki z wizerunkami świętych, rozdadzą je mieszkańcom. Paweł przyjechał z Poznania, ewangelizacyjną pasją zaraził go ks. Radek. – Ludzie z małych miejscowości potrzebują świadectwa, szczególnie osób świeckich. Trzeba im dać przykład, że Ewangelię można głosić między sobą – tłumaczy Paweł.

Natalię także namówił ks. Radek. – Powiedział mi, że mogę spędzić wakacje zupełnie inaczej i zrobić coś dla drugiego człowieka – mówi dziewczyna. Już od trzech lat uczestniczy w letnich ewangelizacjach. Idą, zastanawiając się, w którym domu jeszcze nie byli. Są bardzo swobodni i naturalni. Jak sami mówią, nie mają przygotowanej żadnej nawijki. Starają się po prostu zachęcić do rozmowy. We wsi są już dobrze znani. Rano zrobili pozytywne zamieszanie. – Udało się nam pożyczyć od strażaków syrenę, zrobiliśmy dużo hałasu – mówi z dumą Paweł.

Dobra Nowina na opłotkach

Wieczorne pieczenie kiełbasek nad ogniskiem to już tradycja. Przychodzą wszyscy, niezależnie od wieku. Archiwum Ewangelizacji

Spotykają na swojej drodze różnych ludzi. Jedni przyjmują ich ciepło, nawet ci, którzy uważają się za niewierzących, ale są też tacy, którzy trzaskają im drzwiami przed nosem, zanim zdążą się przedstawić. – Dla mnie jest to tydzień, podczas którego nie tylko daję coś z siebie, ale także się uczę. Ci ludzie są dla mnie ogromnym świadectwem – mówi dziewczyna. Ale czy warto? – Jasne, że warto – podkreślają młodzi ewangelizatorzy. – Kiedyś pewna pani opowiadała mi, że jest z kimś bardzo pokłócona. Dzięki ewangelizacji przełamała się i przekazała znak pokoju tej osobie – wspomina Paweł. Bo właśnie o budowanie jedności chodzi w ewangelizacji.

Ewangelizacja rozpoczęła się jednocześnie w Mierzynie i Dobrowie i trwała od 2 do 10 lipca. Ewangelizatorów będzie można spotkać jeszcze w Parsęcku od 9 do 17 lipca, Biesowicach od 14 do 21 sierpnia oraz w Dretyniu – od 21 do 29 sierpnia.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama