Od Afryki możemy się uczyć
– Kiedy Kenijczycy dziękowali na modlitwie za ks. Franciszka Blachnickiego i Ruch Światło–Życie, wiedziałam, po co tam jestem – mówi E. Korbut. Archiwum Ewy Korbut

Od Afryki możemy się uczyć

Brak komentarzy: 0

Monika Łącka; Gość krakowski 46/2018

GOSC.PL

publikacja 03.12.2018 06:00

Każdy, kto choć raz pomyślał, że 55 minut Eucharystii to za długo, może się zawstydzić. W Kenii Msza trwa nawet cztery godziny. – Nikomu się nie spieszy i nikt Bogu czasu nie liczy – mówi Ewa Korbut, oazowiczka, która pokochała Czarny Ląd.

Wasza liturgia jest smutna!

Ewa, podobnie jak Judyta i Iza, pracowała w KO ŚDM Kraków 2016 i to właśnie od nich po raz pierwszy usłyszała o kenijskich misjach. Ziarno zostało zasiane, ale musiało minąć trochę czasu, nim zdecydowała się jechać. – W tym roku ta myśl mocno pracowała w moim sercu i po przemodleniu sprawy klamka zapadła. A skoro dostałam w pracy urlop bezpłatny, to nie było już odwrotu. Choć gdybym go nie dostała, to też bym poleciała – śmieje się Ewa. Jak dodaje, myślała, że jedzie, by dawać, a okazało się, że dostała dużo więcej. – Świadectwo wiary ludzi, którzy mają niewiele albo nie mają nic, było przejmujące. Choć w Polsce jesteśmy bogaci – nie tylko materialnie, ale przede wszystkim duchowo, bo Kościół daje nam wiele możliwości, to zrozumiałam, że od mieszkańców Afryki możemy uczyć się przeżywania wiary w codzienności, zaangażowania w Kościół, parafię. Każdy, kto choć raz pomyślał, że nasza, polska Msza św. zabiera za dużo czasu albo kazanie jest za długie, może się zawstydzić. W Kenii, w Naivashy, normą jest Msza św. trwająca nawet cztery godziny! I nikt Bogu czasu nie liczy – zapewnia.

Nikt też nie patrzy na zegarek, gdy ksiądz mówi kazanie przez godzinę (ogłoszenia trwają drugie tyle), bo dla wielu osób mieszkających w wioskach to jedyna okazja, by zaczerpnąć ze źródła nauki Kościoła. – Usłyszałam, że europejska liturgia jest smutna, bo tylko stoimy albo siedzimy ze złożonymi rękami – opowiada Ewa. Kenijczycy natomiast cieszą się, dużo i radośnie śpiewają oraz tańczą – podczas procesji: wejścia, z darami (każdy niesie kosz pomidorów, ziemniaków, a nawet papieru toaletowego, bo w parafii nie może niczego zabraknąć), idąc do Komunii, uwielbiając Boga po niej. Także ze składką wszyscy, bez wyjątku, maszerują do koszyka, który jest ustawiony przy ołtarzu. – Oni czują się odpowiedzialni za wspólnotę, nawet w slumsach, które też odwiedziliśmy. Tak jak młoda dziewczyna, którą tam spotkaliśmy – bez wykształcenia, z jednym dzieckiem, przygarnęła czworo dzieci swego brata, który je zostawił. Nie obrażają się też na Boga, że nie mają wiele – nawet wody. Wszystko Mu zawierzają – mówi E. Korbut.

Jest w tym wola Boża

Wiedząc, jak wielkie są potrzeby ludzi, do których jedzie, Ewa postanowiła, że oazowicze będą pomagać, jak tylko się da. Na ten cel w swojej parafii (MB Różańcowej na Piaskach Nowych) kwestowała w jedną niedzielę lipca. W puszce znalazło się aż 7 tys. zł. Kolejne 2 tys. zł zebrała dzięki gościnności oo. trynitarzy, u których wraz z przyjaciółmi sprzedawała ciasta i opowiadała o planowanych misjach. Bezcenne złotówki (blisko 3,5 tys. zł) gromadziła także poprzez internetową zbiórkę pod hasłem „Dobro dla Kenii”. W efekcie udało się zrobić zakupy dla najuboższych mieszkańców slumsów, dofinansować leczenie pewnej dziewczyny, zorganizować wyjazd nad jezioro z rejsem statkiem dla uczestników rekolekcji oraz wesprzeć organizację prowadzącą zajęcia plastyczne dla dzieci w slumsach (Ewa zawiozła im 2 kg farbek, bloków, pędzelków itp.). O pomoc poprosił też dyrektor jednej ze szkół, w której pomoce naukowe haftowane są na rozwieszonych na ścianach workach, a dzieci siedzą na podłodze. – Z pieniędzy zebranych przez diakonię i naszych przyjaciół animatorów udało się dofinansować zakup ławek dla najmłodszych i książek do jednej z klas – opowiada Ewa.

Oprócz niej i Judyty rekolekcje prowadziło w tym roku jeszcze kilka osób z naszej diecezji, m.in. Piotr Stopa, który do Kenii jeździ od 2015 roku. – Za każdym razem mam poczucie, że w tych wyjazdach jest wola Boża. Widzę też, że Ruch Światło–Życie ma tam swoje miejsce, a ja coraz bardziej czuję się odpowiedzialny za to dzieło – za powstające i rozwijające się wspólnoty – zapewnia Piotr. Ewa dodaje, że w naszych, polskich rękach jest to, co dalej będzie z misjami. – Przyjmując dziś Komunię, pomyśl, że właśnie jednoczysz się z całym Kościołem – także tym w Afryce. Pomódl się też za tamtejszych biskupów, bo i oni są zwierzchnikami naszego Kościoła – zachęca. Apeluje również, by kapłani chcieli wyjeżdżać na misje, bo wciąż są tam miejsca, gdzie ludzie marzą o Mszy św. w każdą niedzielę i o spowiedzi.

Więcej o Kenii Ewa Korbut opowie podczas spotkania, na które zaprasza 24 listopada o godz. 19 do parafii Matki Bożej Różańcowej na Piaskach Nowych. Będzie ono też podziękowaniem dla wszystkich, którzy wsparli jej pobyt w Afryce.

Oazy w Afryce można wesprzeć, m.in. wpłacając pieniądze na konto Stowarzyszenia „Diakonia Ruchu Światło–Życie” z dopiskiem: „Cele statutowe – misje Kenia i Tanzania”. Szczegóły na krakow.oaza.pl.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..