publikacja 08.04.2017 13:34
Uczestnicy kilku Ekstremalnych Dróg Krzyżowych swoją metę wyznaczyli przy relikwiach Drzewa Krzyża Świętego.
Ta droga była mocno ekstremalna. Wędrówka przez zmoczone deszczem świętokrzyskie szlaki nie była łatwa. Nie sprzyjała także temperatura ani wiatr, który smagał wspinających się do świętokrzyskiego sanktuarium. Po kilkunastu godzinach pielgrzymi docierali umęczeni, ubłoceni, ale z nieukrywaną radością i satysfakcją. Na Świętym Krzyżu przy relikwiach Drzewa Krzyża Świętego spotykali się wędrowcy z Ostrowca Świętokrzyskiego, Opatowa, Klimontowa, Starachowic i Kielc. Największe wyzwanie było przed wędrowcami z Klimontowa, którzy musieli pokonać ponad 50 km.
Zmęczeni, ale szczęśliwi
ks. Tomasz Lis /Foto Gość
– Szliśmy najtrudniejszą trasą z Klimontowa. Ja była już dwa razy na takiej drodze krzyżowej, jednak ta była naprawdę wymagająca i ekstremalna. Musieliśmy pokonywać ciężką, pełną błota trasę, co widać po naszych butach. Szliśmy prawie 12 godzin, jesteśmy bardzo zmęczone, ale jest w nas dużo radości. Myślę, że takiej drogi krzyżowej nie traktuje się jako przygody, ani sprawdzenie swojej wytrzymałości. Jest to czas modlitwy w określonej intencji i podjęcie trudu i cierpienia właśnie w tym celu – podkreślała uczestniczka z Mydłowa.
Dziękowali w kaplicy relikwii Drzewa Krzyża Świętego
ks. Tomasz Lis /Foto Gość
Msza św. w świętokrzyskiej bazylice
ks. Tomasz Lis /Foto Gość
– W tej duchowej wędrówce bardzo pomocne jest nabożeństwo „Drogi Krzyżowej”. Ono polega nie tylko na rozważaniu Męki Pańskiej, na towarzyszeniu cierpiącemu Chrystusowi, ale każe spojrzeć w głąb własnej duszy. W swojej ekstremalnej formie dotyka niejako wszystkich ludzkich zmysłów i pozwala na konfrontację również ze słabością fizyczną. W ten sposób staje się prawdziwą szkołą życia – podkreślał sandomierski ordynariusz.
Zakończenie EDK na Świętym Krzyżu
ks. Tomasz Lis /Foto Gość
Ustawienie krzyża na Golgocie Świętokrzyskiej
ks. Tomasz Lis /Foto Gość