Wierni z Zabełcza spotykają się i modlą prywatnie przed ołtarzem Bożego Miłosierdzia,  przy którym za zgodą biskupa postawiono także portret o. Andrasza
Wierni z Zabełcza spotykają się i modlą prywatnie przed ołtarzem Bożego Miłosierdzia, przy którym za zgodą biskupa postawiono także portret o. Andrasza
Grzegorz Brożek /Foto Gość

Przyjaciel Jezusa

Brak komentarzy: 0

Grzegorz Brożek

GOSC.PL

publikacja 05.10.2015 06:00

Św. Faustyna była narzędziem objawienia światu Boskich tajemnic. Ks. Michał Sopoćko zaś był narzędziem prowadzenia s. Faustyny. Podobnie jak mało jeszcze znany i chyba niedoceniony nasz rodak o. Józef Andrasz SJ.

Faustyna zanotowała to w „Dzienniczku”. Razu któregoś widziała o. Andrasza sprawującego Mszę św. i miała wizję radosnego Dzieciątka Jezus. Zdziwiło ją to, bo nie zawsze było takie wesołe. – Wtem usłyszałam głos z wewnątrz: Bo dobrze Mi jest w sercu jego – zapisała zakonnica.

W Towarzystwie Jezusowym

Jest rok 1891. W Wielopolu tuż przed wjazdem od strony Tarnowa do Nowego Sącza w rodzinie Piotra i Katarzyny (z domu Bednarek) Andraszów 16 października rodzi się syn, któremu dają na imię Józef. Ochrzczony zostaje w kościele parafialnym w Wielogłowach. Miał sześciu braci i trzy siostry. Uczył się w jezuickim niższym seminarium w Nowym Sączu w latach 1902–1906. Ukończył cztery klasy gimnazjalne. – Już wówczas był gorliwym członkiem Sodalicji Mariańskiej, prowadzonej przez powszechnie znanego w Nowym Sączu o. Franciszka Gawlikowskiego – pisze o. Stanisław Cieślak, jezuita, w biografii o. Andrasza.

W szkole wyróżniał się w nauce, a obyczaje miał chwalebne. Przed obrazem Matki Bożej Pocieszenia w Nowym Sączu w wieku 15 lat rozpoznał swoje powołanie do kapłaństwa w Towarzystwie Jezusowym. W życiu zakonnym był redaktorem „Posłańca Serca Jezusowego”, dyrektorem Wydawnictwa Apostolstwa Modlitwy, moderatorem Sodalicji Mariańskiej, cenionym kaznodzieją i spowiednikiem. Wszystkim dziełom, które wspierał, oddawał się z całą pilnością i gorliwością. Szerzył kult Boży na wszelkie sposoby i na ile pozwalały mu wątłe siły i słabe zdrowie. Najbardziej dziś znany jest chyba z tego, że był kierownikiem duchowym s. Faustyny Kowalskiej.

Pierwszy kierownik

Od 1924 r. ks. Andrasz jeździł do Łagiewnik z comiesięcznymi kazaniami dla sióstr. Siostra Faustyna pierwszy raz skorzystała z posługi o. Andrasza w kwietniu 1933 roku. Zapisała potem: „przez tyle czasu krępowałam łaskę Bożą i lękałam się jej, teraz Bóg sam przez tego ojca Andrasza usunął wszelkie trudności”. – Pan Jezus traktował o. Andrasza jako swego zastępcę na ziemi – pisze ks. Cieślak. Wyraźne ślady tego mamy w „Dzienniczku”. „Z taką samą prostotą i szczerością mów do ojca Andrasza jak mówisz do mnie” – mówił Jezus siostrze. Posługę kierownictwa duchowego i szafarza sakramentu pokuty i pojednania wobec s. Faustyny o. Józef sprawował z przerwami przez 5 lat, aż do śmierci zakonnicy.

Co ciekawe, o. Andrasz był jej pierwszym kierownikiem duchowym. Do ks. Sopoćki trafiła dwa miesiące po spotkaniu o. Andrasza, pod koniec maja 1933 r., po przeprowadzce do Wilna. – Jemu to bez wątpienia przysługuje obok św. Faustyny Kowalskiej zaszczytny tytuł „Apostoła Miłosierdzia Bożego” – pisze o ks. Sopoćce wicepostulator jego procesu ks. Henryk Ciereszko, obecnie biskup pomocniczy białostocki. Wobec zasług w szerzeniu kultu Miłosierdzia zapewne powinien przysługiwać również o. Andraszowi.

Sytuacja jest dynamiczna

Jezuita, o. Józef Polak, kustosz sanktuarium MB Pocieszenia w Nowym Sączu, w którym o. Andrasz otrzymał powołanie, przyznaje, że spotkał się z pytaniem, dlaczego o. Andrasz nie jest jeszcze beatyfikowany. – Odpowiedź jest prosta: chwilowo z braku kultu – mówi jezuita. Jednak sytuacja w tym względzie jest dynamiczna i systematycznie od jakiegoś czasu się zmienia.

Jednym z ośrodków prywatnego kultu o. Józefa jest jego rodzinna ziemia. Wielu mieszkańców Wielopola, Zabełcza, także Królowej Górnej, Mystkowa i Olszanki zanosi prośby do Boga przez wstawiennictwo o. Józefa Andrasza. Co oczywiste modlą się także za niego.

– Mamy piękną modlitwę o świętość kapłanów i chwałę Bożego Miłosierdzia przez wstawiennictwo o. Józefa Andrasza. Modlitwa, przeznaczona do odmawiania prywatnego, ma imprimatur biskupa, więc byłoby z naszej strony błędem, gdybyśmy z niej nie korzystali. Zwłaszcza że cel, jej treść jest dziś niezwykle ważna, bo świętość kapłanów jest szczególnie potrzebna zawsze, a zwłaszcza w sytuacji, kiedy zagrożone są owce. Pasterz musi być silny – mówi ks. Eugeniusz Mrożek, proboszcz parafii w Nowym Sączu-Zabełczu. 

Co piątek liczne grono wiernych gromadzi się w na Mszy św., uczestniczy w liturgii i Koronce do Bożego Miłosierdzia, a po nabożeństwie prywatnie odmawia modlitwę za wstawiennictwem o. Andrasza.

Modlimy się do niego

To było tak, że o o. Andraszu powiedział mi ks. Mardeusz, emerytowany kustosz z Okulic, który kiedyś był wikariuszem w Wielogłowach. Jakiś czas temu czytał „Dzienniczek” i skojarzył, że ten wspominany tyle razy przez Chrystusa ksiądz to jest właśnie ten jezuita pochodzący z Wielopola – przyznaje ks. Stanisław Świderski, niegdyś proboszcz na Zabełczu. Jako że zbliżało się nawiedzenie zabełeckiej parafii przez obraz Jezusa Miłosiernego (odbyło się w lutym 2014 r.) w ramach przygotowań wiernym zwrócono uwagę na rolę, jaką w tym Bożym planie spełnił ich rodak.

Kazimierz i Genowefa Fornagielowie mieszkają blisko domu rodzinnego o. Andrasza. – Ze 200 metrów. Teraz nie ma śladu po domu. Jest pole orne – mówi Kazimierz. Genowefa zna o. Józefa z opowieści. – Teściowa moja miała 95 lat i pamiętała go jeszcze, że był taki, czasem przyjeżdżał. Ale ludzie mało go znali. Teraz dopiero „Dzienniczek” rzucił światło na niego. W Wielopolu słychać o nim. Ludzie modlą się do niego – mówi.

Ci z Zabełcza także się modlą. – Mamy na przykład margaretki, które za wstawiennictwem o. Józefa modlą się za księży. Na razie są u nas trzy margaretki. Czyli jest nas ponad 20 osób. Widzimy go w blasku Bożego Miłosierdzia, bo w tej sprawie pojawia się wyraźnie, ponadto to był gorliwy, wyjątkowy ksiądz. Można powiedzieć: święty kapłan – zapewnia Marianna Kumor.

Pierwszy w dziele

Zdaniem ks. Świderskiego postać o. Andrasza jest cokolwiek niedoceniona. – Trzeba zauważyć, że był pierwszym spowiednikiem s. Faustyny, który poważnie i roztropnie podszedł do objawień, które miała. Trzeba pamiętać, że to według jego wskazówek Adolf Chyła namalował obraz Jezusa Miłosiernego z Łagiewnik. Wreszcie to  o. Andrasz wprowadził w klasztorze krakowskim Koronkę do Bożego Miłosierdzia, a nawet pierwszy obchodził z siostrami w klasztorze święto Miłosierdzia Bożego – wskazuje ks. Stanisław.

Ojciec Andrasz napisał też znakomitą książeczkę wydaną w 1948 r. „Miłosierdzie Boże, ufamy Tobie”. Krytycznie do niej odniósł się ks. Sopoćko. – Uważał, że za bardzo wyakcentowana została postawa samej ufności, bez podkreślenia konieczności pokuty. Skrytykował też interpretację obrazu Jezusa Miłosiernego – pisze bp Ciereszko. Jezus bowiem został przez Andrasza pokazany jako ktoś, kto idzie przez świat i leczy, uzdrawia ludzi. Zdaniem ks. Sopoćki te tezy mogły opóźnić szerzenie się kultu Miłosierdzia. Jednak bp Ciereszko pisze, że kontrowersje, krytyka naturalnie towarzyszą wszystkim nowym dziełom.

Będą cuda

– Zaangażowałem się. Poczułem w czasie nawiedzenia, że chcę modlić się za wstawiennictwem o. Andrasza i mam z tego powodu dużo pokoju i radości. Ta modlitwa bardzo mi pomaga – mówi Antoni Powałka z Zabełcza. – Bóg posługuje się różnymi osobami. Nie znamy Jego planów. O Faustynie długo też mówiono, że jest kontrowersyjna. Nam wydaje się, że podobnie może być z o. Andraszem. Z wiarą modlimy się. Jeżeli to będzie według Bożego Miłosierdzia, to o. Józef Andrasz będzie kiedyś wyniesiony na ołtarze – dodaje.

Trudno dziś cokolwiek wykluczyć. – Zaczątki kultu są. Tu się nie da nic instytucjonalnie załatwić. Ludzie muszą zacząć się modlić, pojawią się łaski, może cuda, to wtedy kult się rozwinie. A nie jest powiedziane, że się te cuda w końcu nie pojawią, bo o. Andrasz był bez wątpienia świętym kapłanem – dodaje o. Polak.

Modlitwa
o świętość kapłanów i chwałę Bożego Miłosierdzia przez wstawiennictwo o. Józefa Andrasza SJ (do prywatnego odmawiania)

Ojcze Józefie Andraszu, duchowy synu św. Ignacego Loyoli! Wstawiaj się z Matką Bożą u Pana Jezusa Chrystusa, swojego Towarzysza, aby utrzymywał kapłanów w świętości. Niech przez ich usta, oczy, ręce (jak kiedyś przez Twoje) ludzie poznają, że miłosierdzie jest największym przymiotem Boga Ojca. Niech przyjmą ten wielki dar i nigdy w niego nie zwątpią. Dopomagaj! Niech miłosierdzie Boże będzie uwielbione na całej ziemi przez wszystkie narody! Amen. Ojcze nasz…

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama