Mógłbym być wójtem

O świecie bez Boga, natrętnych pytaniach, białych nocach i rachunku sumienia z bp. Józefem Zawitkowskim rozmawia Agnieszka Napiórkowska.

Agnieszka Napiórkowska: W Roku Wiary odpytujemy różne osoby o ich relację z Bogiem. Biskupa chyba bez oporów można pytać o wiarę?

Bp Józef Zawitkowski: – Można, a nawet trzeba. Mam tylko tyle do powiedzenia: wierzę z całego serca, ze wszystkich sił, ze wszystkich myśli swoich. I każdy mój krok, i każdy mój oddech, całe moje życie niech będzie wyznawaniem wiary w Boga, Który Jest.

Wiem, że wiara Księdza Biskupa oparta jest na świadectwie świadków. Nieraz rozmawialiśmy o świętych rodzicach, dziadkach. Poza nimi byli jeszcze jacyś nauczyciele wiary?

– Ja wiem, że jestem szczęśliwcem. Mając takich rodziców, jakich ja miałem, można się wzruszać, można wspominać, można nie spać i ciągle o nich mówić. Oprócz nich i mojej rodziny, a także ks. proboszcza i sióstr nazaretanek, jest jeszcze kilka osób, które zaważyły na mojej wierze. Była to pani Pietrzakowa, moja nauczycielka. Ona pokazała nam komórkę tulipana pod mikroskopem. I mnie się wtedy w łepetynie zakręciło, że tam jest coś, czego ja nie widzę. Ale wtedy nauczyła mnie modlić się Asnykiem: „Za każdym krokiem w tajniki stworzenia coraz się ludzka dusza rozprzestrzenia. I większym staje się Bóg”. A drugą taką osobą, której zawierzyłem i która była dla mnie idolem, był Jerzy Lisiewicz, nauczyciel matematyki i fizyki. Zdawało się nam wszystkim, że on wszystko wie. Wtedy zaczynały być modne telewizory, mówiło się o sputnikach. I on się na tym znał. Ale i wiarę miał niesamowitą. To on potrafił śpiewać wielkanocny „Exultet” i to on potrafił mówić po hebrajsku „Magnificat”. Kiedy w Toruniu pokazał nam w obserwatorium astronomicznym kawałek nieba, wtedy umiałem się już modlić: „O, Ty Przedwieczny, który lat tysiące codziennie gasisz i zapalasz słońce. Boże, o Tobie jak ja myśleć lubię. Ciągle myślę i w myślach się gubię”. I tak się gubię do dziś.

Gdy Ksiądz wstępował do seminarium, jego wiara była już ugruntowana?

– Kiedy szedłem do seminarium, byłem bardzo przekonany. Chociaż miałem ogromną chęć iść do wojska. Chciałem być marynarzem. Jakoś Pan Bóg tak wszystkim pokierował, że zostałem w seminarium. Czy ja miałem wtedy wiarę? Miałem, i to ogromną! Byłem pewny, że idę po to, aby jacyś uczeni powiedzieli mi, że jest Bóg. Myślałem, że gdy dadzą mi sztywne dowody na Jego istnienie, to jak przyjadę do Łowicza i powiem kazanie, wszyscy poklękają. Zwątpienie przyszło po II roku seminarium. Nauczono mnie wtedy historii filozofii, poglądów klasyków marksizmu, dróg Tomasza i „Wyznań” Augustyna. Byłem mądry, ale to nie było to. I Tomasz nie wszystko powiedział, i Augustyn nie wszystko wyznał, a marksiści naplątali w głowie, że do dziś nie mogę sobie tego poprostować. Myślałem sobie: „Wrócę do domu. Będę orał i będzie wszystko z pożytkiem”. I wtedy ojciec duchowny powiedział mi: „Poczekaj. Jeszcze trochę poczytaj”. I wtedy doszedłem do tego, że niebo i ziemia przeminą, ale słowa Boga nie przeminą. Bóg jest wierny i to On złożył obietnicę i ją spełnił.

To z przekonania, że wiara jest tak ważna, podczas każdej Eucharystii pyta Ksiądz Biskup wiernych, czy jeszcze wierzą w Boga?

– Tak, bo tak sam czuję. Jak mi przyjdzie recytować „Wierzę w Boga Ojca Wzechmogącego...”, to przy pomocy pobożnych jakoś powiem. Ale jak ktoś zapyta mnie tak, jak ty zapytałaś na początku: „Słuchaj, biskup, czy ty jeszcze wierzysz w Boga?”, to, wiesz, wszystka krew mi na chwilę stanie. Rozum się odblokuje i ja muszę powiedzieć prawdę. I mówię: „Wierzę”. Dlatego chcę, aby wszyscy, zarówno przy ołtarzu, jak i pod chórem, otworzyli się i żeby raz w życiu odpowiedzieli, czy wierzą w Boga. A to bardzo trudne.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11