- Musimy zrobić jak najwięcej, aby przekonać naszych wiernych do pozostania - tak o sytuacji w Syrii mówi greckokatolicki patriarcha Antiochii, Youssef Absi.
W kraju od prawie 13 lat zmagającym się z wojną domową oraz pogrążonym w głębokim kryzysie ekonomicznym ci, co pozostali, nie mają łatwego życia. Stąd chrześcijanie wyjeżdżają, mimo, iż stanowią ważny element społeczny. Hierarcha widzi jednak, iż wśród wciąż obecnych na miejscu wyznawców Chrystusa, wiara jest bardzo mocna.
W wywiadzie dla Famille Chrétienne patriarcha wskazuje: „kościoły się wypełniają, pomimo tej ciągłej fali emigracji”. Płynie to też stąd, iż duchowieństwo i biskupi pozostają blisko ludzi. Tak cała wspólnota spełnia swoją misję – przede wszystkim dając świadectwo życia. Hierarcha mówi, że muzułmańska większość w Syrii to zauważa oraz docenia. „Widzą u chrześcijan coś innego, czego sami nie mają” – zaznacza.
Dlatego tym bardziej należy podejmować wysiłki w celu zachowania obecności wyznawców Chrystusa, zwłaszcza w tak tragicznych okolicznościach, jak współczesne. „Z okupacjami i sankcjami nie mamy już środków, aby przekonać ich do pozostania” – wyznaje patriarcha Youssef Absi. „Mamy na swym terytorium siły ONZ, USA, Iranu, Turcji, Rosji czy różnych amerykańskich sojuszników; znajdują się na najbogatszych ziemiach Syrii (…), rozgrabiają nas” – opisuje hierarcha. Zaznacza jednak, iż Kościół się nie poddaje i usiłuje pomagać jak największej ilości ludzi.
W kraju brakuje m.in. benzyny, zboża, elektryczności czy leków. Ale przede wszystkim nie ma pokoju. Greckokatolicki patriarcha Antiochii przyznaje więc, że nie ustaje w modlitwie o pokój. On jest bowiem najbardziej potrzebny.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).