To nienawiść do wszystkiego, co ormiańskie. A świat milczy – mówi o. Tirayr Hakobyan o tragedii Górskiego Karabachu.
Zwierzchnik Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego w Europie Zachodniej wskazuje, że ponad 100 tys. mieszkańców tego regionu, w tym ok. 30 tys. dzieci, stało się jakby przedmiotem rozgrywki między Stanami Zjednoczonymi, Rosją, Turcją i Europą.
Dziś są oni uchodźcami w Armenii. „Otrzymują tam mały zasiłek od rządu ormiańskiego, ale to może być sytuacja tymczasowa” - mówi archimandryta. Większość szuka pracy, chcąc powoli zacząć życie od nowa. „W ich oczach widać brak nadziei. Mówią: «straciliśmy wszystko»” – zaznacza duchowny.
Dodaje, że to brutalny konflikt, w którym celem Azerów jest usunięcie ludności ormiańskiej z Górskiego Karabachu i wymazanie znaków ich obecności. „Ocalcie nasze dziedzictwo i kościoły. One są częścią tego, kim jesteśmy” – apeluje o. Hakobyan.
Jak wskazuje, świat słusznie potępił Rosję za inwazję niepodległego kraju, ale dlaczego przymyka oczy i milczy o dramacie Ormian? „Co ma Armenia? Nic, tylko swą tożsamość i historię. Zostaliśmy sami” – mówi duchowny.
O. Hakobyan spotkał się z dziennikarzami w Rzymie z inicjatywy Stowarzyszenia Iscom.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.