Podczas procesu zeznania mają fundamentalne znaczenie. Kard. Zen nie zasłużył na wyrok. Hongkong, Chiny i Kościół mają w nim oddanego syna i nie muszą się go wstydzić. Takie jest świadectwo prawdzie – pisze kard. Fernando Filoni w liście do włoskiego dziennika Avvenire. W ten sposób publicznie postanowił zabrać głos w obronie 90-letniego kardynała, który stanął przed sądem za udzielanie pomocy humanitarnej ofiarom represji w Hongkongu.
Kard. Filoni zapewnia, że dobrze zna kard. Josepha Zen Ze-kiuna. Zetknął się z nim osobiście, kiedy pod koniec ubiegłego wieku przez 8 lat jako przedstawiciel Stolicy Apostolskiej pracował w Hongkongu. Warto przypomnieć, że w latach 2011-2019 był prefektem Kongregacji Ewangelizacji Narodów, której podlega Kościół w Chinach. Kard. Filoni poznał sądzonego dziś przez to państwo purpurata, kiedy ów był jeszcze prowincjałem salezjanów i cenionym wykładowcą filozofii. „Chińczyk w każdym calu. Bardzo inteligentny, bystry, o rozbrajającym uśmiechu” – wspomina hierarcha, podkreślając, że choć kard. Zen zdobył wykształcenie w Europie, to w pełni pozostał członkiem swojego narodu, nigdy nie wyparł się własnej tożsamości. Było to piękne i fascynujące – przyznaje – stanowił prototyp inkulturacji.
Były szef misyjnej kongregacji przypomina, że chiński purpurat pochodzi z Szanghaju. W młodości kard. Zen był świadkiem okrutnych prześladowań podczas japońskiej okupacji. Nigdy o tym nie zapomniał, to ukształtowało jego charakter, stałość i spójność życia, wielkie umiłowanie wolności i sprawiedliwości. Kard. Filoni przypomina, że ten hierarcha w latach 90. zdecydował się na nauczanie również w Chinach kontynentalnych. Jasno osądzał systemy polityczne, ale sąd nad ludźmi pozostawiał Panu Bogu.
Kiedy Jan Paweł II mianował go biskupem a Benedykt XVI kardynałem, doceniano właśnie jego moralną nieskazitelność i idealizm. Niektórzy jednak zarzucają mu, że pod względem charakteru jest zbyt zjadliwy, na co zwraca uwagę kard. Filoni. „Ale któż by nie był w obliczu niesprawiedliwości i dążeń do wolności, których każdy prawdziwy system polityczny i obywatelski powinien bronić” – pyta retorycznie były szef misyjnej kongregacji. Podkreśla zarazem, że stojący dziś przed sądem kardynał jest prawdziwie człowiekiem Bożym, a zarazem autentycznym i lojalnym Chińczykiem.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.