Magdalena Rogalewska, misjonarka-wolontariuszka, spędziła jedne święta w wiosce Mpanshya, w Zambii. Jest tam misja prowadzona przez polskiego księdza.
– To co charakterystyczne dla Bożego Narodzenia w Zambii, to brak dekoracji, choinek, bombek, światełek, całej tej otoczki świątecznej – wspomina wolontariuszka.
– Nie ma też przedświątecznej gorączki zakupów i porządków w domu. Sztuczne choinki i bombki można kupić w europejskich sklepach w stolicy, ale nie ma na nie popytu. Po pierwsze – są za drogie, po drugie, kulturowo obce.
Najważniejszym elementem tych świąt jest Msza św., która sprawowana jest 24 grudnia wieczorem – o godz. 19, 20 lub 21-wszej. Liturgia jest bardzo uroczysta, trwa 2-3 godziny, pełna jest śpiewów a nawet tańców. Jednak nie słychać kolęd. – To kraj anglojęzyczny, ale podczas świątecznej liturgii nie śpiewa się kolęd, pieśni są w lokalnym języku, takie jak na innych uroczystych mszach – wspomina Magdalena Rogalewska. Przed liturgią młodzież wystawiają jasełka o narodzeniu Jezusa. Po Mszy św. ludzie wracają do domu, ale nie świętują sami – zbierają się w grupach, spędzają czas razem.
Zambijczycy nie mają kolacji wigilijnej. Na ogół jedzą jeden posiłek dziennie, 24 grudnia, jeśli uda im się zaoszczędzić, ten jeden posiłek może być bardziej uroczysty, czyli kurczak i ryż. – Cały grudzień to wakacje dla dzieci – opowiada wolontariuszka. – Kiedy po świętach wróciły do szkoły, poprosiłam je, by opisały jak je spędziły. Pisały o wspólnym świętowaniu, o tym, ze święta to okazja, by się ładnie ubrać, ale nic o prezentach. W Zambii nie ma zwyczaju obdarowywania się na Boże Narodzenie prezentami – zresztą niewielu na to stać. Nie znają też tradycji św. Mikołaja.
O ile na wieczornej Mszy wigilijnej kościół wypełniony jest wiernymi, o tyle 25 grudnia przychodzi mniej Zambijczyków, a 26 grudnia niemal nikomu nie kojarzy się z Bożym Narodzeniem. – Po przeżyciu świąt Bożego Narodzenia w Zambii wiem, że to nieprawda, iż nie ma świąt bez choinki, makowca czy prezentów. Zambijczycy skupiają się na tym co najważniejsze i niepotrzebna im taka otoczka obrzędów i zwyczajów jak w naszej kulturze – mówi Magdalena Rogalska.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Przypomina też, że szkoła jest miejscem, w którym uczymy się otwierać umysł i serce na świat.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.