- Kiedyś nasi ojcowie przelewali krew za naszą wolność, dzisiaj my możemy ją "przelać", aby Ci wszyscy, którzy walczą na „pandemicznej wojnie”, mieli amunicję do tej walki - zachęca Paweł Konsur z Zielonej Góry.
Paweł Konsur z Zielonej Góry (Zawada) pierwszy raz oddał krew w 1997 roku. Na kolejny raz czekał jakieś dwa lata. – A później poszło w miarę systematycznie, czyli jakieś 3-4 razy do roku – wyjaśnia Paweł.
– Zazwyczaj była to krew, ale też zdarzyło się też oddać płytki „na cito” z powodu operacji potrzebującej osoby. Najpierw telefon i pytanie: „Czy Pan może?”, a później w te pędy do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Zielonej Górze i sprawdzenie, czy mam wystarczającą ilość płytek. W między czasie "pękło" 6, później 12, a wreszcie 18 litrów krwi. Dzisiaj mam na liczniku prawie 28 litrów, ale to nie powód do chwały, lecz bardziej kolejne cyferki – dodaje.
Zielonogórzanin stara się też inspirować innych, a szczególnie najbliższych. – Wielką dumę poczułem, kiedy dwa lata temu moja najstarsza córka Antonina oddała krew „ręka w rękę” ze mną. Czekam, kiedy syn Szymon zrobi to samo, a za miesiąc kończy 18 lat. Chciałbym, aby status dojrzałości objawiał się decyzjami dojrzałymi, a w konsekwencji przynoszącymi owoce naszego poświęcenia tak ważnego na co dzień, a tym bardziej dzisiaj, w czasie próby – podkreśla Paweł i kontynuuje: – Próby naszego człowieczeństwa, ofiarności, poświęcenia i oddania. Szczególnie w kontekście krwi, czyli daru, którego nie można wyprodukować, a tylko go oddać. Kiedyś nasi ojcowie przelewali krew za naszą wolność, dzisiaj my możemy ją „przelać”, aby ci wszyscy, którzy walczą na „pandemicznej wojnie”, mieli amunicję do tej walki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).