Kościół katolicki we Włoszech – kraju najbardziej dotkniętym w Europie pandemią koronawirusa – stracił już co najmniej 25 kapłanów, w większości powyżej 70. roku życia. Brak jest potwierdzenia, czy żyje jeszcze kilku innych księży. Najwięcej ofiar wśród duchowieństwa jest w diecezji Bergamo na północy: 10, a pięciu księży zmarło wskutek wirusa w diecezji Parma.
Przedstawiając najnowsze dane na ten temat dziennik biskupów włoskich „Avvenire” wskazał, że tak duża, jak na jedno tylko środowisko, liczba zgonów wśród duchowieństwa wynika głównie z istoty ich powołania i posłannictwa: bycia wśród ludzi i służenia im, także w najtrudniejszych chwilach. „Księża włoscy są pośród ludzi, od zawsze, ze względu na swą misję, ale jeszcze bardziej z powodu ludowej natury naszego duchowieństwa” – napisał autor artykułu Francesco Ognibene. Podkreślił, że choć dotyczy to całego Kościoła w tym kraju, to w niektórych diecezjach liczby ofiar „tej przerażającej epidemii” są szczególnie wymowne.
Najwięcej kapłanów odeszło do wieczności w diecezji Bergamo – ziemi ojczystej św. Jana XXIII: 10, prawie wszyscy powyżej 70 lat, większość nawet miała ponad 80 lat. Tylko jeden duchowny – ks. Silvano Sirtoli liczył w chwili śmierci „tylko” 59 lat. Najbardziej znanym w tym gronie jest 84-letni prałat Tarcisio Ferrari, który w latach 1963-77 był sekretarzem ówczesnego biskupa tej diecezji, abp. Clemente Gaddiego.
W diecezji parmeńskiej zmarło pięciu księży, z których najmłodszy liczył 55 lat, a najstarszy – 94. Był to prał. Franco Minardi, były dyrektor diecezjalnej Caritas.
W diecezji Piacenza-Bobbio brak jest ostatecznego potwierdzenia zgonu ciężko chorego 79-letniego ks. Giorgio Bosini, znanego za swego wielkiego zaangażowania na rzecz ludzi odrzuconych i zmrginalizowanych. Nie wiadomo ponadto, jaki jest los dwóch 87-letnich bliźniaków Mario i Giovanniego Bosellich, którzy prawdopodobnie zmarli w odstępie kilku dni. Według autora, prawie pewne jest także to, że nie żyje też 83-letni ks. Giovanni Cordani.
Po dwóch kapłanów zmarło w diecezji kremońskiej i archidiecezji mediolańskiej. W tej pierwszej jednostce kościelnej ofiarą wirusa padł 104-letni ks. Mario Cavalleri – najstarszy w tym gronie, który wcześniej przez ponad 30 lat kierował miejscowym ośrodkiem dla biednych, uzależnionych i uchodźców. W archidiecezji odszedł z tego świata w wieku 70 lat ks. Luigi Giussani – imiennik założyciela ruchu kościelnego „Comunione e Liberazione”, sam również związany z tą wspólnotą.
I wreszcie po jednym duchownym zmarło w diecezjach Lodi, Brescia, Casale Monferrato i Tortona.
W związku z wprowadzonymi we Włoszech ograniczeniami i zakazami, dotyczącymi większych zbiorowisk ludzkich, wszyscy zmarli zostali pochowani jak inni, a więc bez odpowiedniego obrzędu pogrzebowego, jedynie z odprawieniem Mszy św.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).