O pracy katechetów i o zmianach w nauczaniu religii po wprowadzeniu reformy oświaty mówi ks. Piotr Tomasik, koordynator Biura Programowania Katechezy.
Maciej Kalbarczyk: W 2010 r. w lekcjach religii uczestniczyło 93 proc. uczniów, obecnie to zaledwie 70 proc. Skąd ten wyraźny spadek zainteresowania katechezą?
Ks. Piotr Tomasik: Główną przyczyną jest laicyzacja, która buduje w uczniach przekonanie, że ten przedmiot nie jest im do niczego potrzebny. Warto jednak spojrzeć na problem szerzej. Kiedyś młodzi ludzie bardziej buntowali się przeciwko Panu Bogu i to był dowód na to, że świat wartości jest dla nich ważny. Dzisiaj panuje ogromne zobojętnienie, nie ma mowy o żadnym buncie. Dorastający ludzie są często uzależnieni od internetu i nie potrafią funkcjonować nie tylko we wspólnocie Kościoła, ale także w rodzinie i w państwie. To bardzo niebezpieczna sytuacja społeczna.
Jak odnajdują się w niej katecheci?
Zdarza się, że młodzi katecheci szybko tracą zapał, z którym przyszli do szkoły. Na szczęście nie brakuje nauczycieli, którzy mają poczucie misji i nieustannie szukają sposobów na wyrwanie młodzieży z marazmu. Oni działają w duchu Światowych Dni Młodzieży. Proszę zwrócić uwagę, że organizatorzy tych spotkań z edycji na edycję nieco zmieniają formułę, dostosowując ją do potrzeb kolejnych pokoleń. I o to właśnie chodzi: za młodymi ludźmi trzeba nadążyć.
Uczestnicy sympozjum Stowarzyszenia Katechetyków Polskich stwierdzili, że rzeczywistość wirtualna stwarza dla nauczania religii nowe możliwości. Co mieli na myśli?
Chodzi przede wszystkim o wykorzystywanie mediów społecznościowych, które mogą służyć do nawiązywania kontaktów i wspólnego planowania działań w realnym świecie. Dzisiaj nauczyciel religii powinien odważnie zanurzyć się w wirtualnym świecie, ale nie może się w nim utopić.
Jaki jeszcze powinien być dobry katecheta?
Najważniejsze jest to, aby pomiędzy jego życiem a tym, co głosi, nie było rozbieżności. Katechecie nie wystarczy poparta wykształceniem wiedza religijna, on musi być świadkiem Chrystusa. Niewiele jednak zdziała, jeśli nie zbuduje sobie autorytetu wśród młodych ludzi. Wbrew pozorom przeszkodą w osiągnięciu tego celu może być zbyt silny charakter, połączony z brakiem gotowości do dialogu. Zdarza się bowiem, że ktoś jest szlachetnym człowiekiem i świetnym specjalistą w swojej dziedzinie, ale nie pozwala uczniom, by się otworzyli. Nauczyciel religii powinien być autorytetem wyzwalającym, który wysłucha ucznia i zainspiruje go do podjęcia samodzielnych działań. Poprawnie działający katecheci, tak jak poprawnie działający nauczyciele, dzielą się na dwie grupy: solidnie wykonujących swoją pracę rzemieślników i potrafiących porwać uczniów artystów. W dzisiejszych czasach potrzebujemy więcej artystów.
W polskich szkołach pracuje ponad 31 tys. katechetów. To chyba dość dużo.
Wydaje się, że w skali kraju to wystarczająca liczba, ale po rozłożeniu tych sił na poszczególne regiony okazuje się, że nie jest tak dobrze. Szczególnie w dużych miastach brakuje nauczycieli religii. Tę grupę zawodową charakteryzuje dość specyficzna struktura wiekowa. Kiedy w 1990 r. religia powróciła do szkół, wielu młodych ludzi postanowiło wykształcić się na katechetów. Z roku na rok było jednak coraz mniej chętnych. Teraz większość osób, które wykonują ten zawód, zbliża się do wieku emerytalnego. Myślimy o tym, jak uzupełnić niedobory w kadrach. Już teraz apelujemy o podejmowanie studiów katechetycznych na teologii oraz o to, aby nauczyciele innych przedmiotów kończyli studia podyplomowe dające im uprawnienia do nauczania religii. Do pracy z młodzieżą zachęcamy także osoby, które już mają wykształcenie teologiczne.
Od 2017 r. szkoła przechodzi reformę. Jak ona wpłynęła na lekcje religii?
Z powodu reformy oświaty przyspieszyliśmy prace nad nową podstawą programową. Po likwidacji gimnazjów miejsce czterech trzyletnich etapów edukacyjnych zajęły trzy czteroletnie. W klasach I–IV skoncentrujemy się na przygotowaniu młodzieży do Pierwszej Komunii Świętej i pielęgnowaniu życia w stanie łaski uświęcającej, a w klasach V–VIII – na sakramencie bierzmowania. Szkoła średnia to dobry czas na wychowanie do dorosłości chrześcijańskiej. Na wszystkich etapach pojawi się więcej elementów kerygmatycznych. To wynika z misyjnego impulsu w nauczaniu papieża Franciszka i z faktu, że młodzi ludzie żyją w coraz bardziej zsekularyzowanych środowiskach. Wystarczy odwiedzić dużą warszawską parafię podczas uroczystości Pierwszej Komunii Świętej. Tam widać, że rodzice przyjmujących sakrament dzieci dość często nie są praktykującymi katolikami. Zdarza się, że silna wiara najmłodszych prowadzi do nawrócenia dorosłych.
Bp Marek Mendyk powiedział kiedyś: „Nie da się skutecznie poprowadzić katechezy dzieci i młodzieży w oderwaniu od katechezy dorosłych. To musi być ze sobą integralnie połączone”. Jak to zrobić?
Ludzie są dzisiaj bardzo zapracowani. Większość z nich nie ma czasu na udział w dodatkowych zajęciach w parafii. Z powodzeniem można jednak sięgać po nowe, ale i po sprawdzone metody ewangelizacji. Podobnie jak w przypadku dzieci, także w odniesieniu do osób dorosłych z pomocą śpieszy internet. Materiały umieszczane w sieci przez charyzmatycznych duchownych cieszą się ogromnym zainteresowaniem użytkowników. Dobrą okazją do katechizowania dorosłych jest także czas przygotowań do przyjęcia sakramentów przez ich dzieci. Zdarza się, że wówczas rodzice zaczynają odzyskiwać wiarę. Powinna być ona później podtrzymywana przez księży, którzy podczas niedzielnej Mszy św. potrafią wygłosić dobre kazanie.
Wrócił wysuwany przez lewicę postulat usunięcia religii ze szkół. Czy kiedyś może do tego dojść?
Pomimo szumnych zapowiedzi takie zmiany nie zostały wprowadzone nawet wtedy, kiedy lewica sprawowała w Polsce władzę. Takie głosy są jednak niepokojące, m.in. ze względu na fakt, że coraz częściej płyną także ze strony liberałów. Kolejne środowiska zaczynają walczyć z Kościołem, uważając, że to im się politycznie opłaci. Nie sądzę, aby podjęto w tej sprawie konkretne działania, wymagałoby to przecież zmiany konstytucji i renegocjacji konkordatu. To nie zmienia jednak faktu, że powrót do pełnych agresji dyskusji na ten temat psuje atmosferę wokół szkolnej katechezy.
Czy szkolna katecheza ma przyszłość?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie, do końca nie wiadomo bowiem, w jakim kierunku będą podążać procesy sekularyzacji. Pan Bóg ma też swój plan wobec nas. To jest najważniejsze. Uważam, że nie należy przenosić katechezy do salek parafialnych. Nie powinniśmy rezygnować z lekcji religii w szkole. To właśnie w miejscu, w którym uczniowie spędzają najwięcej czasu, trzeba głosić Dobrą Nowinę. Zgodnie z obowiązującymi przepisami w szkole prowadzona jest religia wyznaniowa, w ramach której dopuszczalna jest ewangelizacja. Uważam, że szkoła publiczna bardzo jej potrzebuje. Jeśli ma przygotowywać młodych ludzi do życia, to powinna odtwarzać rzeczywistość społeczną, w której nie może zabraknąć miejsca dla sacrum. Jeżeli religia zostanie zepchnięta do sfery prywatnej, wówczas w jej miejsce pojawi się pseudoreligia ateizmu. Ostatnie brutalne ataki na Kościół pokazują, że nie tylko wśród katolików można znaleźć dewotki i dewotów. Nie brakuje ich także wśród ateistów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).