Powódź w klasztorze

Ewakuowane zakonnice w kamizelkach ratunkowych, narzuconych na białe habity, przeszły gęsiego po blatach stołów na zalanym parterze. Wokół pływały lodówki, pralki i tapczany.

Reklama

Żegnaj samochodzie
Zatonął osobowy lanos, którym jeździła siostra przełożona, podobno świetny kierowca. – 11 lat miał, ale to był mój najlepszy samochód. Przejechał 270 tys. km, a nigdy mi się nie zepsuł – mówi o aucie, jak gdyby wspominała dobrego znajomego. Zalane pomieszczenia na parterze były świeżo wyremontowane, bo za rok dominikanki chciały tu świętować 150-lecie zgromadzenia. Siostra Beata poświęciła temu remontowi kilka lat życia. Mimo modlitwy zakonnic, woda zniszczyła tę pracę. – Pan dał, Pan wziął, niech imię Pańskie będzie błogosławione – uśmiecha się, i to wyraźnie bez żadnego przymusu, s. Beata.

– Jak Izraelici odchodzili od Pana Boga, to Pan Bóg ich w różny sposób upominał – dodaje. A s. Rozaria wpada jej w słowo: – Powódź to też jest dla nas jakiś znak, ale każdy musi go odczytać dla siebie indywidualnie. Zapominamy o przepraszaniu i dziękowaniu Bogu, nie umieliśmy się dzielić, a wielu ludzi całkiem zapomniało o Bogu. Dla mnie to przypomnienie, co w życiu jest największym dobrem. Czy rzeczywiście te rzeczy materialne? – wskazuje stos kilkudziesięciu oblepionych szlamem wersalek, które leżą przed klasztorem. – A Pan Bóg daje też nadzieję i moc. Siostry, które przez całą powódź siedziały w naszej tymczasowej kaplicy, wiedzą o tym najlepiej – mówi. Choć straty są wielkie, ocalały przynajmniej świeżo wymienione okna w klasztorze. Woda dotknęła parapetów, na których stały płonące gromnice, i wyżej już się nie podniosła.

Rodzina rodzinie
Teraz woda z Wielowsi już zeszła. Siostry opowiadają o ludziach z Krakowa i Nowego Targu, którzy przyjeżdżali tu własnymi samochodami, wyładowanymi środkami czystości dla potrzebujących. – O powodzianach w miastach media mówią więcej, ale o wsiach takich jak ta? Znam tu powodzian, którzy z różnych powodów są w szczególnie trudnej sytuacji życiowej. Gdyby ktoś był zainteresowany pomocą rodzina rodzinie, to mogę ich ze sobą skontaktować – mówi s, Rozaria. Zakonnice mówią, że mieszkającym po sąsiedzku rodzinom można pomóc albo przez dary, albo przez pomoc w sprzątaniu. Żeby pozbyć się szlamu z domów, trzeba wielokrotnie szorować posadzki, z których wyrzucono już przemoczone parkiety czy panele. – Ta pomoc to jest nic w porównaniu z tym, co ci ludzie stracili. Ale gdyby i tej pomocy nie było, oni by się załamywali – mówi s. Beata.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama