Wspólnota z Taizé to wspólnota braci, nie brak tu jednak także siostrzanej obecności. Od 1966 r. posługę na wzgórzu pełnią siostry św. Andrzeja, a od 1994 r. również polskie urszulanki szare. Właśnie przeżywają 25-lecie swojej misji w tym miejscu.
Obecnie pracują w Taizé siostry Grażyna, Anna i Teresa. – Jako Urszulanki Serca Jezusa Konającego, znane w Polsce jako urszulanki szare, jesteśmy w Taizé dokładnie od 25 lat – mówi siostra Grażyna. – Na początku lipca w 1994 r. pierwsze siostry przyjechały tutaj na wzgórze, zaproszone przez braci do współpracy – zwłaszcza do przyjmowania tłumów Polaków, jakie tu wtedy docierały. Zaistniała wówczas pilna potrzeba, by zająć się młodzieżą z Polski, by towarzyszyć dziewczętom. Tak się zaczęła nasza przygoda w Taizé.
Siostra wyjaśnia, że od jakiegoś czasu siostry towarzyszą też dziewczętom z innych krajów – zwłaszcza ze Wschodu, ale nie tylko. Ich posługa dotyczy, zależnie od możliwości językowych, osób praktycznie z całego świata. Siostrzane towarzyszenie jest proponowane dziewczynom, które przyjeżdżają co najmniej na miesiąc lub zostają na jeszcze dłużej (niektóre nawet na rok).
– Pobyt w Taizé dla osób, które chcą być tutaj wolontariuszami, to nie tylko pomoc w konkretnych pracach, ale i przeżycie duchowej przygody, takich dłuższych rekolekcji – tłumaczy s. Grażyna. – Są trzy punkty istotne w przeżywaniu takiego pobytu: pierwszy to życie duchowe – i temu służy też spotykanie się z siostrą, która towarzyszy dziewczętom (spotkania odbywają się co tydzień albo częściej); drugi punkt to życie wspólnotowe – ponieważ dziewczęta włączają się w grupę wolontariuszek z różnych krajów; trzeci punkt – praca. To bardzo bogaty czas.
Siostra dodaje, że bardzo często w ramach takiego miesiąca dziewczyny korzystają z możliwości przeżycia tygodnia ciszy. Trwa on od niedzieli do niedzieli. Dana osoba rozważa wówczas konkretne teksty biblijne, korzysta z wprowadzeń biblijnych.
– Nasza misja to spotykanie się, towarzyszenie, słuchanie osób, które chcą podzielić się swoim życiem, swoim odkryciem Taizé, swoim spotkaniem z Bogiem. Od danej dziewczyny zależy, jakie tematy chce podjąć. Niektóre chcą podzielić się bardzo głębokimi treściami. Bywa, że chcą porozmawiać o tym, co dotyczy historii ich życia, a niekiedy znów rozmawiamy o tym, co dzieje się „tu i teraz” w Taizé – sprawach dotyczących pracy, modlitwy, tego co się dzieje w kontaktach z innymi, w relacjach – mówi urszulanka.
Młodzi bardzo cenią sobie takie towarzyszenie. Kiedy po kilku latach wracają do Taizé, często szukają swojej „siostry kontaktowej” czy „brata kontaktowego” – bo chcą się spotkać, podzielić.
– Od niedawna na prośbę braci pełnimy taką posługę słuchania także w kościele, po modlitwie wieczornej. Jesteśmy obecne tam przez większość dni tygodnia. Bracia odczytali, że również obecność sióstr może pomóc młodym, by na gorąco, zaraz po modlitwie, móc się podzielić tym, co przeżywają – wyjaśnia s. Grażyna.
– Mamy ponadto jeszcze inny kontakt z ludźmi – poprzez okienko komputera – dodaje. – Przyjmujemy zgłoszenia z Polski i nie tylko, też ze Wschodu – z Ukrainy, Białorusi, Rosji. Korespondencja, bycie w kontakcie, przyjmowanie zgłoszeń, również na spotkania europejskie, to ważna działka naszej działalności. Zwłaszcza jesienią mamy co roku dużo pracy. Polacy i Ukraińcy to obecnie dwie największe grupy przyjeżdżające na ESM.
Cierpliwość? – Tak, trzeba jej trochę, ale potem przeżywamy mnóstwo radości, gdy widzimy konkretne osoby, a nie tylko zgłoszenie – mówi siostra. – Bardzo się cieszymy z niezliczonych spotkań, z wielu pięknych rozmów. Jesteśmy wzruszone otwartością młodych ludzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Leon XIV do abp Wachowskiego: będą cię poznawać nie po słowach, ale po miłości
"Gdy przepisywałam Pismo Święte, trafiałam na słowa, które odniosłam do siebie, do swojego życia".
Nikt nie jest powołany do rozkazywania, wszyscy są powołani do służenia.