Śladami męczeństwa ks. Jerzego

Spokojny, cichy chłopiec, często zamyślony uczeń, zwyczajny ksiądz – tak wspominają go ludzie, którzy spotkali go na różnych etapach życia. Jak to się stało, że drobny, chorowity kapłan porywał tłumy odczytywanymi z kartki kazaniami.

Reklama

Pamięć warszawiaków

W seminarium warszawskim kleryk Jurek Popiełuszko dzielił przez rok pokój z klerykiem Zygmuntem Malackim. – Gdybym wiedział, że zostanie błogosławionym i że będę w przyszłości proboszczem kościoła, przy którym będzie jego grób, prowadziłbym codziennie dziennik – mówi po latach ks. Malacki. Wspomina seminaryjnego kolegę jako osobę „normalną, powściągliwą, otwartą”. Kleryk Jerzy wyróżniał się tylko niezwykłą wrażliwością na człowieka, zwłaszcza cierpiącego, potrzebującego. – Sam miał już wtedy kłopoty ze zdrowiem, może dlatego inaczej patrzył na ludzi – zastanawia się ks. Malacki. Wspomina też, że klerycy, którzy przeszli służbę wojskową, byli postrzegani w seminarium jak bohaterzy – wszyscy wiedzieli przez co musieli przejść. Kleryk Jerzy też owiany był tą bohaterską legendą, ale sam o swoich doświadczeniach nie mówił. – Jeśli się czegoś dowiadywaliśmy, to raczej od jego kolegów – wspomina ksiądz proboszcz.

Grób ks. Jerzego Popiełuszki jest przy kościele św. Stanisława Kostki, gdzie był wikariuszem i skąd rozpoczęła się jego niezwykła droga jako kapelana ludzi pracy. Przy płycie w kształcie krzyża od 26 lat dzień i noc płoną znicze, codziennie są świeże kwiaty. – Parafia nigdy ich nie kupuje, ludzie przynoszą sami – mówi proboszcz ks. Zygmunt Malacki. A przychodzą nie tylko warszawiacy, parafia przeżywa nieustanny najazd pielgrzymów z całego kraju i świata. Do tej pory przy grobie ks. Jerzego modliło się ok. 18 mln ludzi, wśród nich Jan Paweł II, kard. Joseph Ratzinger, koronowane głowy, watykańscy dostojnicy, zwykli ludzi oraz... wyznawcy innych religii. Ze szczególnym wzruszeniem ks. Malacki wspomina grupę Japończyków, niechrześcijan. Zapytani o to, dlaczego odwiedzają grób katolickiego księdza, odpowiedzieli, że pragnęli złożyć hołd człowiekowi, który walczył o wolność i solidarność, zaczerpnąć tu siły, by ich życie było podobne.

Przed beatyfikacją przeprowadzano kanoniczną ekshumację i wówczas okazało się jakie środki bezpieczeństwa przedsięwziął ks. Teofil Bogucki, który był proboszczem parafii w owym czasie. Trumnę z ciałem ks. Popiełuszki umieszczono w żelbetonowej beczce, by nie można się do niej podkopać z boku. Od grobu do kościoła prowadziły też kable – prawdopodobnie mające uruchomić alarm przy próbie wykradzenia ciała. – Ta ostrożność ks. Boguckiego sprawiła nam nieco kłopotu, gdy trzeba było teraz wydobyć trumnę – mówi z uśmiechem ks. Malacki. Ciało ks. Jerzego, po pobraniu niewielkiej ilości relikwii, umieszczono w nowej trumnie i położono z powrotem w grobie.

Relikwie trafią w dniu beatyfikacji do Świątyni Opatrzności Bożej, a tydzień później do kościoła św. Stanisława Kostki, gdzie będą przechowywane w relikwiarzu. Prośby o relikwie napływają z całego świata, nawet z Urugwaju czy Peru. Zdaniem ks. Malackiego, w pierwszej kolejności dostaną je kościoły pod wezwaniem ks. Popiełuszki – w Bydgoszczy, Włocławku, Suchowoli i Toruniu.

W podziemiu kościoła, skąd 19 października 1984 roku ks. Jerzy wyjechał do Bydgoszczy, znajduje się muzeum jego pamięci. Do tej pory odwiedziło je 400 tys. ludzi. Zostało zorganizowane zwłaszcza z myślą o młodzieży, by pamięć o nim przetrwała w kolejnych pokoleniach. Są tam izby upamiętniające poszczególne etapy życia ks. Jerzego od dzieciństwa po męczeńską śmierć.

- Grób ks. Jerzego to niezwykłe miejsce, od samego pogrzebu zdarzają się tu nawrócenia, ludzie otrzymują łaski – podkreśla proboszcz parafii. Służba Informacyjna skrzętnie to wszystko zapisuje – 3,5 mln zorganizowanych grup pielgrzymich, 300 tys. pielgrzymów zagranicznych ze 130 krajów, 300 łask za wstawiennictwem ks. Jerzego, w tym jeden potwierdzony medycznie cud odzyskania wzroku. – W 1989 roku mieszkanka Rzeszowa, chorująca na jaskrę typu A, przyjechała pomodlić się u grobu ks. Jerzego – opowiada Katarzyna Soborak, notariusz w procesie beatyfikacyjnym księdza Jerzego Popiełuszki. – Była już wówczas niewidoma. Następnego dnia obudziła się i zobaczyła za oknem drzewa, a na nich liście. Z radości zaczęła krzyczeć, a że była wówczas w ośrodku dla niewidomych uznano, że zwariowała i odwieziono ją do szpitala psychiatrycznego. Dopiero tam zbadano ją i odesłano do okulisty a ten potwierdził odzyskanie wzroku.

Wolny od lęku

19 października 1984 roku ks. Jerzy Popiełuszko wyruszył z Warszawy do Bydgoszczy, by w kościele świętych Polskich Braci Męczenników odprawić Mszę św. Bydgoski kościół nie był jeszcze wtedy wykończony, w środku nie było ławek, a o wizycie ks. Popiełuszki z Warszawy nie było oficjalnych ogłoszeń z obawy przed represjami. A mimo to – choć to był powszedni dzień tygodnia, piątek – na Mszę przyszło kilka tysięcy ludzi. – O tym, że ks. Jerzy przyjedzie do nas dowiedziałem się od ówczesnego wikariusza, ks. Osińskiego, który zaprosił go podczas pielgrzymki ludzi pracy we wrześniu – opowiada ks. Romuald Biniak, proboszcz. – Trochę się martwiłem, bo miałem wyobrażenie o ks. Popiełuszce jako o buntowniku, wichrzycielu, który podburza ludzi, nosi długie włosy, ma w Warszawie garsonierę i był sądzony. A przyjechał zwyczajny, prosty ksiądz.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama