Głównym celem sosnowieckich karmelitanek jest znajdowanie wśród rodzin lub samotnych osób chętnych do „adopcji na odległość” czy inaczej „adopcji serca” - czyli do przyjęcia małego Afrykańczyka, mimo że pozostaje on nadal w swojej ojczyźnie. Adopcja polega na zobowiązaniu się do pokrywania kosztów jego utrzymania i wykształcenia.
Zgromadzenie Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus, mające swój dom macierzysty w Sosnowcu, stara się pomagać w pracy misyjnej zakonnicom pełniącym posługę na misjach w Afryce centralnej (w Burundi i w Rwandzie). Głównym celem sosnowieckich karmelitanek jest znajdowanie wśród rodzin lub samotnych osób chętnych do „adopcji na odległość” czy inaczej „adopcji serca” - czyli do przyjęcia małego Afrykańczyka, mimo że pozostaje on nadal w swojej ojczyźnie. Adopcja polega na zobowiązaniu się do pokrywania kosztów jego utrzymania i wykształcenia.
Zajmująca się sprawami adopcji serca siostra Belinda, będąca zarazem kierownikiem biura misyjnego przy zgromadzeniu, podkreśla, że „rodziną adopcyjną” może być także klasa szkolna czy też grupa osób, które składają się na utrzymanie jednego dziecka.
- Myślę, że kwota jak na polskie warunki nie jest bardzo wysoka, bo wynosi miesięcznie około 15 dolarów (60-70 złotych). W Burundi za te pieniądze można utrzymać ucznia, zapewniając mu podręczniki, codzienny posiłek, a nawet dodatkowe przybory szkolne - zaznacza siostra Klemensa, która pracuje w tym kraju już od 12 lat.
Osoby decydujące się na taką pomoc wpłacają co miesiąc do biura misyjnego zadeklarowaną kwotę i pieniądze te zostają przeznaczone dla konkretnego afrykańskiego dziecka. Listę najbardziej potrzebujących dzieci wraz z ich fotografiami dostarczają co kilka miesięcy siostry pracujące na misjach. Dzieci nie są wybierane przypadkowo, gdyż oprócz selekcji prowadzonej przez siostry dana osoba musi zyskać akceptację miejscowych pracowników socjalnych. Oni najlepiej znają sytuację materialną rodziny dziecka czy - jak to jest w wielu przypadkach - sieroty.
- Kraje afrykańskie słyną z wielodzietnych rodzin, dlatego rodzice w większości wypadków mogą pozwolić sobie na posłanie do szkoły jedynie jednego dziecka, najwyżej dwójki. Rodzeństwo musi pomagać w pracach polowych czy w gospodarstwie domowym. W większości domostw nie ma praktycznie możliwości nauki, bowiem brakuje prądu. To z pewnością jedna z przyczyn analfabetyzmu nadal panującego w Afryce - podkreśla siostra Klemensa.
Procedura adopcyjna jest naprawdę prosta. Wystarczy wypełnić ankietę-zobowiązanie, podając wiek dziecka. Określenie wieku jest o tyle ważne, że jest zarazem deklaracją trwania czasu adopcji. Dzieci usamodzielniają się, kończąc 18 lat, dlatego przykładowo adopcja 16-latka trwa zaledwie dwa lata, a dziecka młodszego odpowiednio dłużej.
- Wielką radością jest dla mnie, gdy uczniom z najbiedniejszych rodzin uda się skończyć szkołę - wyznaje siostra Klemensa.
Dowodem na to, że warto podejmować trud, jest pewien student medycyny, który mógł kontynuować naukę dzięki pomocy sponsorów, opłacających jego naukę. Jak sam wielokrotnie siostrom opowiadał, nie bardzo wierzył, że uda mu się skończyć najpierw podstawówkę, później średnią szkołę i wreszcie kontynuować naukę na wyższej uczelni. Często gdy wracał do domu, był tak wycieńczony, że brakowało mu sił i myślał o przerwaniu nauki. Jego największym problemem był głód. Jednak upór i pomocna dłoń pozwoliły mu przetrwać najtrudniejsze momenty. Pomogli mu sąsiedzi, a potem właśnie rodzina adopcyjna.
Sosnowieckie siostry prowadzą „adopcję serca” drugi rok. Dotąd udało im się zachęcić 55 rodzin, ale nadal nie ustają w poszukiwaniach, bowiem w kolejce czeka kolejnych 40 dzieci.
- Staramy się znajdować osoby, które byłyby gotowe wspomagać finansowo młodego ucznia przynajmniej przez kilka lat, aby mógł skończyć szkołę podstawową, ewentualnie średnią. Bardzo liczymy na kolejnych rodziców adopcyjnych - zachęca siostra Belinda. - Na naszej liście jest na przykład rodzina z Włocławka, która ma pod swoją opieką aż pięcioro dzieci afrykańskich! Cieszy nas, że do akcji włączają się często rodzice mający kilkoro swoich dzieci; są otwarci na potrzeby bliźnich i chcą dodatkowo mieć afrykańskiego wychowanka.
- Taka pomoc jest wspaniale odbierana zarówno przez obdarowywanych, jak i przez ofiarodawców - dodaje siostra Klemensa. - Dzieci potrafią docenić ten dar. Piszą naprawdę wzruszające listy do swoich rodziców adopcyjnych. Zwykle zapoznajemy się z ich treścią, gdyż musimy je tłumaczyć z miejscowego języka kirundi na polski przed wysłaniem do kraju.
Warto dodać, że objęte adopcją afrykańskie dziecko często wspomaga swoje rodzeństwo, przynosząc do rodzinnego domu jedzenie czy przybory szkolne. Wspólnota rodzinna jest w Afryce bardzo ważną wartością.
Adopcja serca nie jest jedyną formą pomocy dzieciom z dalekiej Afryki. Można także okazjonalnie przesyłać pieniądze na fundusz adopcyjny. Wówczas będzie to opieka anonimowa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.