Wiele dzieci każdego dnia na świat przychodzi. Ale nie każde jest zapowiadane przez anioła. Wielu ludzi świętuje swoje urodziny. Ale nie wszystkie są wspominane przez dwadzieścia wieków.
Pewnego dnia zjawił się nad rzeką Jordan sam Jezus Chrystus: „żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymał Go mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» (Mt 3,13-14). Po przyjęciu chrztu z rąk św. Jana Chrzciciela miała miejsce epifania Trójcy Świętej. Jan niejeden raz widział Chrystusa nad Jordanem i świadczył o Nim wobec tłumu: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata” (J 1,29.36). Wiemy, że na skutek tego wyznania dwaj pierwsi uczniowie zjawili się przy Chrystusie Panu - Jan i Andrzej, którzy dotąd byli uczniami św. Jana (J 1,37-40).
Św. Jan Chrzciciel nauczał w pobliżu miasta Jerycha, gdzie był bród. Czasem jednak przenosił się do innych miejsc np. Betanii (J 1,28) i Enon (Ainon) w pobliżu Salim (/J 3,23).
Na działalność św. Jana zwrócili baczną uwagę starsi ludu. Bali się jednak jawnie przeciwko niemu występować, woleli więc raczej zająć stanowisko wyczekujące (J 1,19; Mt 3,7).
Osobą św. Jana zainteresował się także władca Galilei. Kto wie, czy sam nie wezwał św. Jana, aby go wypytać, jaką to ma misję do spełnienia. Był nim Herod II Antypas (J 40), syn Heroda I Wielkiego, który nakazał wymordować dzieci w Betlejem. Ten to Antypas w trzy lata potem wyśmieje Chrystusa wobec swojego dworu i przyoblecze Go w białą szatę głupca, szaleńca (Łk 23,8-12). Można się domyślać, że Herod wezwał św. Jana do swojego zamku, Macheront. Była to forteca nadgraniczna, położona na wschód od Morza Martwego, otoczona głębokimi wąwozami. Wystawił ją Herod Wielki i uczynił z niej twierdzę nie do zdobycia. Z właściwym też przepychem królewskim wyposażył wnętrze zamku. Po swojej śmierci oddał Macheront synowi, Herodowi Antypasowi, czyniąc go dziedzicem Galilei i Perei - a więc okolicy, w której znajdowała się twierdza. Gorzko jednak żałował Herod swojej ciekawości. Św. Jan bowiem skorzystał z okazji, aby mu prosto rzucić w oczy: „Nie wolno ci mieć żony twego brata” (Mk 6,18). Rozgniewany król z poduszczenia żony brata Filipa, którą ku ogólnemu oburzeniu Herod wziął za własną, oddalając swoją żonę prawowitą, nakazał św. Jana aresztować. W dniu zaś urodzin swoich wydał ucztę, w czasie której pijany pod przysięgą zobowiązał się córce Herodiady, Salome, dać wszystko cokolwiek zażąda. Ta po naradzeniu się z matką zażądała głowy św. Jana. Herod nakazał katowi wykonać wyrok śmierci na Janie i jego głowę przynieść na misie dla Salome (Mt 14,1-12). W taki to sposób do korony wyznawcy dołączył św. Jan drugą - męczeństwa. Jezus Chrystus wystawił św. Janowi świadectwo, jakiego żaden człowiek z Jego ust nie otrzymał: „Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: - Oto ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę - Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela” (Mt 11,7-11; Łk 7,24-27).
Św. Jan działał także przez swoich uczniów. Tworzyli oni prawdopodobnie jakąś organizację religijną. Jest bowiem mowa w Ewangeliach o postach jego zwolenników (Mt 9,14; Mk 2,18) i o pewnych formułach modlitw (Łk 11,1). Widzimy uczniów św. Jana nawet daleko poza granicami Palestyny jak np. w Efezie (Dz 19,1-7).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).