Po prostu

„Chcecie zajmować ostatnie miejsca?” – zagadnąłem znajome małe siostry Jezusa. „Ostatnie? Nie ma najmniejszych szans. Zajął je już Jezus”. Tuż obok Niego stoi mały brat Moris. 15 maja ten „niespotykanie spokojny człowiek” ukończył bieg i teraz chowa się za Jego plecami. Tak to widzę.

– Słabo mówiłem po polsku, ale oni też źle mówili po polsku – uśmiechał się po latach. – Byli moimi braćmi. Kiedy sąsiad narzekał: „Nie chcę już żyć”, odpowiedziałem: „Przepraszam, nie mów tak. Twoje życie ma sens: nikt nie zna cię tak dobrze jak Bóg. Żyj”. My, mali bracia, nie mówimy nigdy: „Żyjesz w grzechu, robisz bardzo źle!”. Mówimy raczej: „Bardzo mi przykro, że jesteś dziś chory, bo za dużo piłeś”. Mówimy jak do przyjaciół. Bo ci ludzie naprawdę doskonale wiedzą, że robią coś złego. Jezus mówił: „Nie grzesz więcej”, ale nikogo nie oskarżał. Kiedyś poszedłem na pogrzeb ubogiego sąsiada. Byłem po cywilu. Nie było księdza. „Nie mamy pieniędzy. Wszystko kosztuje” – tłumaczyła rodzina. Grabarze wrzucili ciało do dziury. Nie wytrzymałem: „Panowie, to nie jest worek! To nie jest pies, to Darek, mój przyjaciel”. Wyciągnąłem z plecaczka habit i powiedziałem: „Pomódlmy się po swojemu”, i wszyscy zaczęli się modlić. Często chodziłem na pogrzeby. Oni bardzo szybko umierali. Kiedyś moja sąsiadka spytała: „Moris, widzisz, jak żyjemy, a nigdy nie masz zarzutów; jest ci przykro, ale nie krytykujesz. Jak ty to robisz?”. „Żyję z Jezusem” – odpowiedziałem.

W cieniu

Maurice Maurin urodził się w 1928 roku w Paryżu. Do zgromadzenia Małych Braci Jezusa wstąpił 10 lat po zakończeniu II wojny światowej. Przyjął imię Maurice Maria od Jezusa (nad Wisłą spolszczył je na Moris). Śluby wieczyste złożył w 1961 roku, a 12 lat później przyjął święcenia kapłańskie. Przez wiele lat mieszkał w Maroku i na Saharze.

Do Polski przyjechał po raz pierwszy w roku wyboru na Stolicę Piotrową Karola Wojtyły, a na stałe osiadł w 1990 roku. Mieszkał nad Wisłą niemal 30 lat. Początkowo na warszawskiej Pradze, następnie w Izabelinie. Przyjął polskie obywatelstwo. Jego marzenie? „Być ubogim pośród ubogich”, dewiza, którą streszcza tytuł jednej z jego książek: „Żyć kontemplacją w sercu świata”, i pragnienie, które zanotował na spalonej słońcem ziemi jego duchowy mistrz Karol de Foucauld: „O czym marzę w sekrecie, to coś bardzo prostego, małego liczebnie, przypominającego pierwsze wspólnoty pierwotnego Kościoła. Mała rodzina, małe ognisko monastyczne, maleńkie i bardzo proste”.

Zmarł rankiem 15 maja, w dniu, w którym Kościół czytał: „Lecz ja zgoła nie cenię sobie życia, bylebym tylko dokończył biegu”.

Nie lubił stawać w świetle reflektorów. Choć dla wielu był duchowym przewodnikiem, stawał raczej za sceną. W cieniu. Chciał prowadzić życie ukryte w Bogu.

Jezus na tapczanie

Pracował na własne utrzymanie. – Dwunastoletni Jezus po bar micwie, gdy był już traktowany jak dorosły, musiał pracować w warsztacie – wyjaśniał. – Ten, który stworzył niebo i ziemię, przez około 18 lat pracował, by zdobyć środki do życia.

Jakie jego słowa zrobiły na mnie największe wrażenie? Siedzieliśmy w malutkim pokoiku w Izabelinie. Brat Moris, mówiąc o Jezusie, spojrzał na pusty tapczan i powiedział: „On tu między nami siedzi”. Początkowo zastanawiałem się, czy to nie jest jedynie metafora. Ale ujrzałem jego wzrok: skupiony, pogodny. I wiedziałem, że ten Francuz mówi poważnie. Jezus siedział między nami na tapczanie.

To była najlepsza lekcja doświadczenia Jego obecności, jaką otrzymałem.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11