– Ojciec Pio to prawdziwy dyrektor Domu Ulgi w Cierpieniu – mówi dr Lucia Miglionico, ordynator onkologii dziecięcej. Niedawno chory aż krzyknął z wrażenia, kiedy zobaczył go na ortopedii. Ale nikt się nie zdziwił, bo wszyscy są przekonani, że święty tu bywa.
Odwaga
Doktor Lucia Miglionico założyła oddział onkologii dziecięcej 22 lata temu. Znała o. Pio od urodzenia, bo mama zaniosła ją do zakonnika jako kilkudniowe maleństwo, z prośbą o błogosławieństwo. Jeszcze jako dziewczynka usłyszała od świętego: „Ty to będziesz miała dużo dzieci”. Była przekonana, że przepowiada jej liczne potomstwo. Teraz wie, że chodziło o małych pacjentów. Po studiach wróciła do San Giovanni Rotondo z mężem Giuseppe Petrarcą, specjalizującym się w medycynie nuklearnej. Zorientowała się, że w szpitalu nie ma onkologii dziecięcej. Najmłodszych cierpiących na nowotwory wysyłano na diagnostykę do innych miast. – Zrozumiałam, że muszę tu, na miejscu, się nimi zająć – mówi. Nie ukrywa, że trzeba mieć dużą odwagę, żeby kierować oddziałem, na którym wielu chorych umiera. – Płacze pani w pracy? – pytam. – Bardzo często – odpowiada. – Nie tylko ze smutku, ale i z radości. Łzy pomagają lekarzowi ustrzec się przed rutyną. Płaczę z radości, kiedy dziecko zdrowieje – mówi. W zeszłym tygodniu dostała informację od dawnego pacjenta. Zawiadomił ją, że właśnie został ojcem.
Doktor Lucia opowiada, że chore dzieci szybko dorośleją. Niedawno chłopak, który przyjeżdża do nich na terapię, poprosił ją: „Jeśli moje badania nie wyjdą dobrze, proszę nie mówić mojej mamie, bo będzie się smuciła”. Nie rozmawiają o śmierci wprost, ale na Facebooku wysyłają wiadomości do siebie i pani doktor. Ostatnio przeczytała pożegnanie niedawno zmarłego 19-letniego Vincenza: „Leć wysoko do nieba. Niedługo się tam spotkamy”. – Rak jest okropny, ale staramy się, żeby pobyt na oddziale nie odbierał dzieciom radości życia – podkreśla. – Chodzą na zajęcia lekcyjne i do przedszkola – mówi. Przyznaje, że lubi opowiadać o pracy i czworgu swoich już dorosłych dzieciach. – Praca na oddziale daje mi siłę, żeby być dobrą matką w domu – mówi. – A rodzina – siłę do pracy.
Miłość
Doktor Miglionico ma nad biurkiem obraz Matki Bożej. Często zwraca się do Niej: „Madonno moja, powiedz swojemu Synowi, żeby mi pomógł!”. Potem prosi o to samo o. Pio. – Czasem brakuje mi zaufania, przecież nie zawsze muszą dziać się cuda – zwierza się. – Kiedyś jedna z matek powiedziała mi: „Prawdziwym cudem jest to, że znalazłam tu troskliwych lekarzy, którzy pomagają nam przebyć trudną drogę choroby”.
Siostra Grazia Diciolla stara się przez nieustanną modlitwę wspierać chorych. Od początku istnienia szpitala posługę pielęgniarską sprawowały w nim siostry z jej zgromadzenia. – Ojciec Pio znał naszą założycielkę i poprosił 12 sióstr o pomoc – opowiada. Codziennie rano czyta chorym Ewangelię. Po południu odmawia z nimi i z personelem Różaniec. Zachęca do udziału w wieczornych Mszach św. Po skończonej rozmowie prosi: „Módlmy się za siebie wzajemnie”. Skończyła założoną przez o. Pio szkołę pielęgniarską i szczyci się dyplomem z jego podpisem. Nieraz z innymi uczennicami odwiedzała zakonnika. Zwykle po powitaniu wypytywał, jak się czują chorzy. – Powtarzał, że jeśli da się choremu lekarstwo bez miłości, to nie pomoże – wspomina. Raz siostry dostały baranka i przystrojonego zaniosły o. Pio. Zamiast się ucieszyć, strofował je – jak mogły zostawić swoich chorych samych? Kiedyś poprosiła, żeby uznał ją za córkę duchową. „Tylko zachowuj się dobrze, żebym nie musiał się za ciebie wstydzić” – przykazał jej. Wspomina, jak mimo modlitw zanoszonych za wstawiennictwem o. Pio zmarł jej 17-letni brat Nicolas. Przed śmiercią śnił, że pomaga Jezusowi wyciągać gwoździe z ran. – Śmierć to tylko przejście – myślała, kiedy umierał. Sama nie boi się śmierci, bo wie, że wtedy o. Pio będzie blisko.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.