Aby dobrze działało – nie zmieniło się w czarną, bolesną dziurę, która zasysa wszystko ku sobie – musi nie tylko brać, ale i dawać. Takie są zasady „Bożej kardiologii”. Ludzie z RCS wytrwale wprowadzają je w życie.
Co to jest „czyste serce”? – Napełnione Duchem Świętym, miłością – mówi Grzegorz. – Takie, któremu nic nie przysłania Boga – dodaje Aldona. – To serce, które potrafi rozdawać się innym, obdarowywać – powtarzają członkowie Ruchu Czystych Serc, którzy od kilku lat spotykają się we Wrocławiu w salezjańskiej parafii św. Michała Archanioła.
Wyzdrowieć ku miłości
– Dość długo szukałam miejsca, gdzie mogłabym pogłębić swoją wiarę, poznać ludzi, którzy, jak ja, chcą zbliżać się do Boga – wspomina Aldona. – Znalazłam ich w RCS. To ruch serc czystych i… przyjaznych. Spotkałam się tu z wielką otwartością, serdecznością. Uderzyło mnie to. Zostałam. Dodaje, że do wspólnoty trafiają często osoby, które „zakosztowały” w swym życiu grzechu i wiedzą już, jaki smutek i pustkę przynosi. W RCS odzyskują pełnię życia.
– Ja też doświadczyłam takiej pełni. Podobnie jak mój mąż – który nawrócił się z radykalnie złej drogi (był nawet wmieszany w środowiska satanistyczne). Poznałam go już na pierwszym spotkaniu RCS, w którym uczestniczyłam – wspomina Aldona. – Po roku zaczęliśmy myśleć o sobie jako o przyszłych małżonkach. Od 3 lat działamy oboje jako animatorzy, głosimy świadectwa. Do końca życia chcemy trwać w formacji. W RCS nie skupiamy się tylko na cielesnej czystości. Naszym celem jest rozwój w miłości – do Boga, do człowieka.
Damian w 2016 r. dzięki znajomemu trafił na czuwanie adwentowe Ruchu Czystych Serc na Jasnej Górze. Postanowił uczestniczyć także we wrocławskich spotkaniach. – Mogę pogłębiać swoją wiarę, dzielić się z innymi tym, co dla mnie ważne w życiu. Mogę we wspólnocie świadczyć o miłości Boga do człowieka – mówi.
– To nie ja szukałam Ruchu Czystych Serc. To on mnie znalazł. Wierzę, że Jezus skierował tu moje kroki – wyjaśnia Diana. Najpierw zgłosiła się do RCS przez internet. Otrzymała zapewnienie, że jest otoczona modlitwą. Na spotkanie, jak wspomina, wybierała się jak sójka za morze. A potem przez pewien czas zastanawiała się… co tam robi. Na szczęście zdecydowała się zostać.
– Pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej, jestem tzw. DDA – dorosłym dzieckiem alkoholika. Pojęcie miłości, jakie wyniosłam z domu, było wypaczone, nie miałam poczucia własnej wartości, izolowałam się od ludzi – wspomina. – Dopiero w RCS zaczęłam odkrywać, jak Jezus mnie kocha, jak cenna jestem w Jego oczach. Zaczęłam odkrywać piękno kobiecości, leczyć swoje zranienia (bardzo pomogła mi też książka „Wędrówka do wolności. Katolicki poradnik dla dorosłych dzieci alkoholików”). Moje życie wygląda teraz inaczej niż dawniej.
Nie tylko porządki
Grzegorz został zaproszony do ruchu przez znajomą z duszpasterstwa akademickiego. – Interesowały mnie sprawy dotyczące relacji damsko-męskich, czystości. Miałem z tym problem. Przychodziłem na spotkania, słuchałem, ale najpierw w moim życiu niewiele się zmieniało – mówi. – Długo wydawało mi się, że ze swoimi problemami sam potrafię sobie poradzić. Chodziłem na Mszę św., spowiadałem się, ale raz po raz doświadczałem bolesnych upadków. Cierpiało na tym wszystkim poczucie własnej wartości. Momentem przełomowym okazał się wyjazd na Światowe Dni Młodzieży. Chłopak wspomina zwłaszcza modlitwę słowami „Jezu, ufam Tobie”, zanoszoną podczas ŚDM. – To była chwila, kiedy zawierzyłem wszystkie swoje sprawy Panu Bogu. Zaufałem Mu, nie niosłem ich już sam na swoich barkach – wspomina.
– Czułem, że mnie prowadzi. Podsyłał mi różnych ludzi, na przykład niepełnosprawną koleżankę na wózku, dzięki której doświadczyłem piękna bezinteresownych relacji. Częstsza, regularna spowiedź, Eucharystia, nowenna pompejańska o czystość serca, rekolekcje RCS w Nysie – to wszystko przyniosło owoce. – Choć nie od razu – i dobrze, bo wpadłbym w pychę – dodaje. – Trzeba pozwolić Panu Bogu „posprzątać”, uleczyć swoje serce, ale to jeszcze nie wszystko. Bóg chce wypełnić je Sobą. Serce nie może zostać puste – inaczej zły duch powróci z siedmioma złośliwszymi niż on sam… Teraz służę w RCS jako animator i to jest wyrazem mojej wdzięczności za to, co dla mnie Bóg uczynił. Widzę, jak teraz On chce pomagać innym przeze mnie. Odkryłem, jak cudowne jest poznawanie Jezusa, jak można zachwycić się Nim w słowie Bożym.
W klinice
Do Ruchu można przystąpić, wysyłając swoje zgłoszenie poprzez stronę internetową (www.rcs.org.pl). – Kto chciałby w bardziej uroczysty sposób przeżyć ten akt, może to uczynić podczas jakichkolwiek rekolekcji RCS, na przykład w Nysie. Z założenia ruch przeznaczony jest dla osób między 16 a 33–34 rokiem życia, ale odnajdą się tu też trochę młodsi i starsi – tłumaczy Aldona. W RSC rodzi się również propozycja formacji dla małżeństw.
– Ruch Czystych Serc powstał w środowisku pisma „Miłujcie się”, które wydaje Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej. Jego współzałożycielem jest kard. August Hlond, salezjanin. RCS wpisuje się doskonale w salezjański charyzmat prowadzenia ku dojrzałości ludzi młodych. Wypływa z troski o piękne serce człowieka – mówi ks. Jerzy Gonta SDB, opiekun wrocławskiej wspólnoty RCS. Tłumaczy, że w formacji ruchu kładziony jest szczególny akcent na czystość przedmałżeńską – ale jako element naturalnego wzrostu do pełnej dojrzałości chrześcijańskiej, społecznej. Chodzi o to, by przygotować się do bycia małżonkiem, rodzicem, kapłanem czy osobą konsekrowaną. Często odnajdują się tu osoby z rozmaitymi zranieniami, problemami z czystością (choć nie tylko). Lekarstwem są sakramenty, adoracja, słowo Boże, podejmowanie inicjatyw na rzecz innych.
W formacji w RCS bardzo ważną rolę odgrywa refleksja nad teologią ciała św. Jana Pawła II. Członkowie ruchu wspominają o rozważaniach s. Marii Kwiek na temat uleczenia serca, o „klinice czystych serc” – programie formacyjnym, w którym uczestniczyli, a który polegał na diagnozie zranień, problemów ludzkiego serca i podjęciu „kuracji”. Mieli również spotkania poświęcone zagrożeniom duchowym związanym ze współczesną kulturą. W tym roku z kolei zgłębiają Ewangelię św. Mateusza – chodzi o to, by poznać Jezusa, rozpalić się miłością do Niego i móc nieść Go innym.
Podarowani
– Człowiek nastawiony tylko na branie, jest jak czarna dziura, która zasysa wszystko, i nigdy nie jest zaspokojona. Zostaje uzdrowiony, gdy zaczyna „rozdawać siebie”, gdy staje się dla innych bezinteresownym darem – mówi ks. Jerzy. Przypomina o Samarytance wiecznie spragnionej miłości. Po spotkaniu z Jezusem idzie i głosi, ewangelizuje, zaczyna dawać siebie innym. Chrystus ma moc dokonać w nas takiej przemiany.
– Chcemy „odtoksyczniać” definicję miłości – podkreśla kapłan. – Dzisiaj ją wszyscy utożsamiają z uczuciem, z przyjemnością. Tymczasem miłość jest przede wszystkim darem z siebie. Jest decyzją, troską o ludzi, którzy tego potrzebują, albo którzy są mi powierzeni. Także w małżeństwie najważniejsza jest troska o drugiego, a nie czerpanie przyjemności dla siebie. Dotyczy to także aktu cielesnego.
Wrocławski RCS podejmuje konkretne działania, by dawać siebie innym – jego członkowie bywają w ośrodku wychowawczym dla dziewcząt, prowadzonym we Wrocławiu przez Siostry Matki Bożej Miłosierdzia. – Istnieje także możliwość zaangażowania się w wolontariat w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym sióstr boromeuszek – dodaje Diana. Członkowie ruchu współorganizowali niedawno kiermasz mikołajkowy, z którego dochód przeznaczony był na podopiecznych Towarzystwa Pomocy św. Brata Alberta. W planach są kolejne akcje.
– Chcemy pokazać, że miłość to przede wszystkim nie serduszka czy jakieś laurki, ale dawanie siebie drugiemu – mówi Tomek.
Więcej: www.rcs.org.pl/wroclaw/
U św. Michała Archanioła
Spotkania Ruchu Czystych Serc odbywają się w salezjańskiej parafii przy ul. B. Prusa we Wrocławiu w 2. i 4. piątek miesiąca po Mszy św. o 18.00, w budynku salezjańskiego gimnazjum. W ramach RCS odbywają się ponadto spotkania poświęcone lectio divina – w 1. i 3. niedzielę miesiąca o 18.00 w kawiarence w starej plebanii. W spotkaniach mogą uczestniczyć nie tylko członkowie ruchu – można w nich wziąć udział jako wolny słuchacz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).