31 maja w Kijowie odbył się pogrzeb zmarłego w ubiegłym tygodniu w Grodnie ordynariusza diecezji kijowsko-żytomierskiej na Ukrainie abp. Piotra Malczuka.
Śmierć pasterza stołecznej diecezji była zaskoczeniem dla całego Kościoła na Ukrainie. 50-letni hierarcha zmarł nagle w nocy z 26 na 27 maja w Grodnie na Białorusi. Uczestniczył tam Krajowym Kongresie Eucharystycznym.
Abp Piotr Malczuk urodził się w Mołdawii, w rodzinie o polskich korzeniach. Po odbyciu służby wojskowej, w 1986 r. wstąpił do seminarium duchownego w Rydze, jednego z dwóch działających w ówczesnym Związku Radzieckim. W 1989 r. został przyjęty do Zakonu Braci Mniejszych i już jako franciszkanin przyjął w 1992 r. święcenia kapłańskie. Po uzyskaniu w Rzymie doktoratu z teologii, powrócił na Ukrainę, gdzie był m.in. prowincjałem franciszkanów. W 2008 r. Benedykt XVI mianował o. Malczuka biskupem pomocniczym diecezji odesko-symferopolskiej, a w 2011 r. biskupem kijowsko-żytomierskim, przyznając mu jednocześnie tytuł arcybiskupa „ad personam”.
Abp. Malczuka wspomina m.in. przewodniczący Konferencji Episkopatu Ukrainy obrządku łacińskiego abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski: „Ksiądz arcybiskup Piotr miał wielką miłość do Kościoła Powszechnego, do każdego człowieka, a w sposób szczególny był człowiekiem ekumenizmu. Potrafił z każdym nawiązać kontakt, być blisko wszystkich ludzi. Można powiedzieć, że jako Mołdawianin był otwarty na wszystkie obrządki, narodowości i to było widać w jego posługiwaniu”.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.