Był w Rzymie wtedy, gdy papież Franciszek przekonywał świat, że Bóg jest miłosierny.
Nie wie, kto w Watykanie pamiętał jego nazwisko. Faktem jest, że podczas studiów na benedyktyńskim Anselmianum w bazylice św. Piotra bywał często – przede wszystkim z racji asyst liturgicznych. Studenci liturgiki w oczywisty sposób są pierwsi na liście do służby przy papieżu.
Płonąc zapalają
Wśród kilku tysięcy wybranych przez papieża do pełnienia posługi misjonarzy miłosierdzia jest także ks. Dominik Ostrowski, wicerektor świdnickiego seminarium duchownego, liturgista. Razem z ks. Rafałem Masztalerzem był w bazylice św. Piotra i w auli Pawła VI na modlitwie i spotkaniu z papieżem Franciszkiem. Wtedy też usłyszał, że ma być nie tylko spowiednikiem, ale także „zwiastunem miłości i przebaczania”.
– Kościół „jako matka przyjmuje każdego, kto do niego przychodzi, wiedząc, że poprzez niego jesteśmy wszczepieni w Chrystusa”. Wchodząc do konfesjonału zawsze pamiętajmy, że to Chrystus przyjmuje, że to Chrystus wysłuchuje, to Chrystus przebacza, to Chrystus obdarza pokojem – mówił papież. – Zebrał nas papież, żebyśmy z serca Kościoła rozbiegli się na cały świat jak iskry po ściernisku, żeby zapalać nadzieję, żeby wprowadzać w ramiona miłosiernego Ojca, żeby przekonywać, że tam gdzie jest skrucha i żal, jest też miejsce na przebaczenie – komentuje ks. Dominik Ostrowski.
Radość powrotu
Gest papieża to mocne przypomnienie o wartości sakramentalnej spowiedzi. O tym, że jeśli Jezus pozwala się zamknąć za kraty konfesjonału przez posługę kapłana, to tylko po to, żeby ludzie doświadczyli wolności wewnętrznej i posmakowali radości. Bo taka jest prawda o miłosiernym Ojcu, On się uśmiecha na widok marnotrawnych synów i córek, i wzrusza się, gdy wreszcie wracają w jego ramiona. „Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają”, „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”, „Syn człowieczy przyszedł nie po to, żeby świat potępić, ale żeby świat zbawić” – to tylko kilka ewangelicznych przypomnień, które narzucają się w kontekście Roku Świętego Miłosierdzia.
– Jesteśmy też wyposażeni w bardzo konkretne narzędzie – we władzę zwalniania z kar kościelnych, która zwyczajnie jest zastrzeżona Stolicy Apostolskiej – dodaje wicerektor.
Prawo precyzuje
Kanoniści chętnie wyjaśniają, że „grzech” i „przestępstwo” nie są pojęciami zamiennymi. – Grzech to naruszenie prawa moralnego, przestępstwo zaś to zewnętrzne przekroczenie normy prawnej, za które ustawodawca przewiduje sankcję karną. Nie każdy grzech jest przestępstwem, ale każde przestępstwo jest w kategoriach moralnych również grzechem ciężkim – mówi ks. Arkadiusz Chwastyk, oficjał świdnickiego sądu biskupiego. – Spowiednik udziela absolucji z grzechów, jakie popełnił penitent. Ojciec Święty zobowiązuje spowiedników do szczególnej czujności i troski, żeby „potrafili uchwycić w sercu każdego penitenta wezwanie do pomocy i prośbę o przebaczenie”. Jeśli natomiast z grzechem wiąże się dodatkowa kara, konieczna jest interwencja uprawnionej władzy kościelnej, aby z tej ciążącej na penitencie kary uwolnić – precyzuje.
Szczególnym rodzajem kar występującym tylko w prawie kanonicznym są kary „latae sententiae”, czyli działające mocą samego prawa – karę taką zaciąga się „automatycznie” w chwili popełnienia przestępstwa, bez potrzeby wymierzania jej w procesie sądowym lub postępowaniu administracyjnym. – Ekskomunika „latae sententiae” zastrzeżona dla Stolicy Apostolskiej grozi za następujące przestępstwa: profanacja Najświętszego Sakramentu, stosowanie przemocy fizycznej wobec papieża, usiłowanie rozgrzeszenia wspólnika w grzechu przeciwko VI przykazaniu Dekalogu, bezprawna konsekracja biskupia bez zgody Stolicy Apostolskiej, usiłowanie udzielenia święceń kapłańskich kobiecie, bezpośrednia zdrada tajemnicy spowiedzi – wylicza oficjał. Nie są to przestępstwa popełniane zbyt często.
Dwa oblicza
– To była bardzo piękna liturgia – wspomina swoją wizytę w Rzymie ks. Dominik Ostrowski. – Wrażenie robiła także oprawa poszczególnych punktów programu, szczególnie tych w bazylice św. Piotra. Osobiście poruszony byłem znakiem relikwii dwóch świętych spowiedników: o. Pio i o. Leopolda Mandicia – mówi. Przyznaje także, że o tym drugim nie słyszał wcześniej. – A przecież ci dwaj doskonale wyrażają prawdę o tym, że Boże miłosierdzie ma dwa oblicza: ojca i matki. O ile św. o. Pio w swej surowości, kategoryczności czy nawet gwałtowności kojarzył się z miłosierdziem ojca, o tyle św. o. Leopold przez swoją wrażliwość, czułość i serdeczność lepiej oddawał macierzyński rys Bożego miłosierdzia – zauważa ks. Dominik Ostrowski, a potem przyznaje, że osobiście wybór na misjonarza miłosierdzia ma dla niego szczególny kontekst.
– Do całkiem niedawna nie byłem „fanem” Bożego miłosierdzia – uśmiecha się. – Dopiero podczas przygotowania rozprawy habilitacyjnej poświęconej starotestamentalnym obrazom wykorzystywanym w nowotestamentalnej liturgii, odkryłem głębokie znaczenie słowa „hesed” tłumaczonego na polski przez „miłosierdzie” – mówi i dorzuca, że dzisiaj w samochodzie słucha „Dzienniczka” św. s. Faustyny. – Podczas zajęć w szkole formatorów, usłyszałem kiedyś piękną definicję miłosierdzia: to patrzenie na świat oczami Jezusa. Wiem, że jest to jasne zaproszenie dla mnie samego, bym pozwalał Duchowi Świętemu tak przemienić swoje wnętrze, by stawało się to możliwe: widzenie świata i ludzi tak, jak widzi je Jezus – podkreśla.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Życzenia bożonarodzeniowe przewodniczącego polskiego episkopatu.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.