„Miłosierdzie wymaga siły, która bierze się z doświadczenia bycia ukochanym przez Boga. To jest jedyny klucz” – nauczał mężczyzn krakowski biskup pomocniczy Grzegorz Ryś.
W Krakowie odbył się Dzień Odnowy dla kapłanów i mężczyzn świeckich pt. „O miłosierdziu po męsku”, zorganizowany przez Mężczyzn św. Józefa, Wspólnotę Chrystusa Zmartwychwstałego „Galilea” oraz Przymierze Wojowników.
Biskup powiedział na wstępie, że dzisiejszy świat nie rozumie postawy miłosierdzia, nie wie już nawet co to jest przebaczenie. „Człowiek, który chce być miłosierny musi być mocny i to w przeciwieństwie do wielu katechez, jakie otrzymuje od świata” – stwierdził.
Odwołując się do słów ks. Józefa Tishnera spytał czy zgromadzeni kiedykolwiek mocowali się ze swoją miłością. „Kiedy mocujesz się ze swoją miłością? Wtedy, kiedy zderzasz się z niewdzięcznością, z brakiem odpowiedzi, brakiem wzajemności. Mocujesz się z miłością wtedy, kiedy wydaje ci się ona bezowocna” – tłumaczył. Dodał, że często w takiej sytuacji ludzie odwracają się od drugiego i idą dalej – jednak jak stwierdził postawą człowieka powinno być przekraczanie tej nierówności relacji wzajemnej.
„Co się dzieje wtedy, kiedy jesteś wezwany do miłości, która przekracza miarę sprawiedliwości, wzajemności? Tu musisz być mocny” – nie unikał trudnych zagadnień. Wyjaśnił, że nie chodzi jednak o argument zmuszenia kogoś do określonej postawy, ale o uszanowanie decyzji drugiego, jego odmowę. „Czy zniesiesz to, że jesteś bezradny? Czy zniesiesz granice wolności drugiego?” – pytał.
Przewodniczący Zespołu Episkopatu Polski ds. Nowej Ewangelizacji podkreślił, że w takiej sytuacji otwiera się właśnie temat miłosierdzia i objawienia Boga, który kocha ludzi wyłącznie miłosierdziem. „To jest coś przepięknego. Im mniej w świecie zrozumienia dla miłosierdzia, tym Bóg coraz mocniej prowadzi nas do odkrycia, że miłosierdzie jest jego najważniejszym przymiotem” – stwierdził.
Ukazując przykłady starotestamentowe bp Ryś zaznaczył, że Bóg zawsze pierwszy wchodzi w dialog z człowiekiem po grzechu, bo zależy mu na relacji. „Bóg często jest nawet tym, kto ratuje człowieka wbrew jemu samemu, bo widzi w nim dobro” – mówił. Dodał, że charakterystyczne jest to, że gdyby Bóg czekał na to, aż człowiek będzie gotowy na wyprowadzenie przez Niego z rozmaitych grzechów i niewoli, to by się nie doczekał.
Biskup wskazał zebranym, że o to właśnie chodzi w okazywaniu miłosierdzia. „Ono nie jest odruchem serca na ten moment. Tu chodzi o taką postawę, która pokazuje rzeczywistą determinację i niesamowitą konsekwencję. Wbrew temu jak się człowiek zachowuje, jak reaguje, wbrew jego dwuznaczności. Bóg jest konsekwentnie uparty w swojej miłości do człowieka. Wbrew wszystkiemu” – ocenił.
Bp Ryś przestrzegł przed tworzeniem z miłosierdzia moralizatorskiego wyznania, że świat jest niemądry, a chrześcijanie doskonali i potrafią wszystkich kochać. Zaznaczył, że nie potrzeba stawać na rzęsach, aby zyskać Bożą miłość, że często spotkanie Boga w najniższym swoim upadku jest najpiękniejsze. „Jak masz doświadczenie spotkania z Bogiem, który wybacza ci to, co zrobiłeś i to, czego nie zrobiłeś, to nic go nie zniszczy. I wtedy będziesz mógł kochać miłością mocarza” – zakończył.
Młodzi są najszybciej laicyzującą się grupą społeczną w Polsce.
Ojciec Święty w czasie tej podróży dzwonił, by zapewnić o swojej obecności i modlitwie.
28 grudnia Kościół obchodzi święto dzieci betlejemskich pomordowanych na rozkaz Heroda.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.