W ubiegłą sobotę podczas pierwszej wizyty w Casercie Papież jak zwykle chciał porozmawiać z miejscowym duchowieństwem. Spotkanie miało miejsce w kaplicy Pałacu Królewskiego i trwało ponad godzinę. Franciszek odpowiedział na pytania czterech kapłanów.
„W sanktuariach spotykamy się z cudami – powiedział Papież. – Co roku 27 lipca odwiedzałem sanktuarium św. Pantaleona w Buenos Aires i rano słuchałem tam spowiedzi. A do domu wracałem odnowiony tym doświadczeniem, wracałem zawstydzony świętością prostych ludzi, grzesznych, lecz świętych. Wyznawali swoje grzechy, a potem opowiadali o swym życiu, o problemach z córką lub synem, o chorych, których odwiedzali. Było w tym czuć Ewangelię. Konfesjonały w sanktuariach są miejscem odnowy dla nas kapłanów i biskupów, są kursem formacji duchowej, właśnie dzięki temu kontaktowi z pobożnością ludową. Wierni, którzy przychodzą do spowiedzi, opowiadają o swej nędzy, ale za tą nędzą widzisz łaskę Bożą, która ich przez to wszystko prowadzi. Ten kontakt z ludem Bożym, który się modli, pielgrzymuje, wyraża swą wiarę w tej formie pobożności, jest wielką pomocą w naszym kapłańskim życiu”.
Na marginesie tego tematu Papież wspomniał też o fiasku tworzonych odgórnie duszpasterstw młodzieżowych. Alternatywą dla nich są duszpasterstwa misyjne.
„Ruchy młodzieżowe w Buenos Aires nie zdały egzaminu – przyznał Papież. – Dlaczego? Bo mówiono młodym: zrobimy spotkanie, porozmawiamy... i na koniec młodych to nudziło. Jednakże kiedy proboszczom udało się zaangażować młodych do małych misji, misji wakacyjnych, katechez dla ludzi, którzy tego potrzebowali, w wioskach pozbawionych kapłana, to młodzi się w to włączali. Młodzi chcą tej aktywności misyjnej i uczą się w ten sposób pobożności, którą również można nazwać ludową. Apostolat misyjnych młodych ma coś w sobie z pobożności ludowej”.
Kolejne pytanie, które zadał Papieżowi jeden z księży z Caserty, dotyczyło rozwoju Kościoła w społeczeństwie, które coraz bardziej oddala się od Ewangelii. Papież wskazał na potrzebę kreatywności.
„Takie przykazanie Bóg dał Adamowi: staraj się o rozwój ziemi, bądź kreatywny. Kreatywność nakazał też Jezus swym uczniom za pośrednictwem Ducha Świętego. Na przykład kreatywność pierwotnego Kościoła w relacjach względem judaizmu. Paweł był kreatywny. Piotr, kiedy szedł do Korneliusza, miał obawy, ponieważ robił coś nowego, kreatywnego. Ale poszedł. Kreatywność jest tu kluczem. A jak można ją osiągnąć? Przede wszystkim, jeśli chcemy być kreatywni w Duchu Pana Jezusa, to nie ma innego sposobu jak modlitwa, to jest warunek tej kreatywności. Biskup, kapłan, który się nie modli, zamknął drzwi, zamknął drogę kreatywności. Na modlitwie Duch pozwala ci czegoś doświadczyć, przychodzi diabeł i pozwala ci doświadczyć czegoś innego. Ale modlitwa jest warunkiem, by iść naprzód. Nawet jeśli modlitwa tak często wydaje się nudna. Modlitwa jest bardzo ważna. Nie tylko brewiarz, ale też liturgia Mszy, spokojna, sprawowana dobrze i pobożnie, osobista modlitwa z Panem Bogiem. Jeśli się nie modlimy, to będziemy być może dobrymi zarządcami duszpasterskimi i duchowymi, ale Kościół bez modlitwy stanie się organizacją dobroczynną, a nie Kościołem z namaszczenia Ducha Świętego. Modlitwa jest pierwszym krokiem, bo jest otwarciem na Pana Boga, aby otworzyć się na innych”.
Papież podkreślił, że za kreatywność trzeba niekiedy dużo zapłacić. Tytułem przykładu wspomniał o bł. Antonim Rosiminim, który był krytykiem kreatywym. Zapłacił za to duchowym więzieniem. Nie mógł nauczać i pisać. Franciszek zaznaczył, że taka kreatywność zbliża do ludzi, otwiera na ich mentalność, doświadczenia, problemy. Bardzo często taka bliskość jest dla nas swoistą formą pokuty, bo musimy słuchać rzeczy nudnych i obraźliwych. Tytułem przykładu Papież przytoczył historię księdza, który udał się do zaniedbanych przez Kościół południowych diecezji Argentyny, gdzie od lat brakuje księży, ale rozwijają się tam wspólnoty ewangelikalne. Spotkał tam dyrektorkę szkoły, która odeszła od Kościoła właśnie do protestantów.
„Ta kobieta – opowiadał Papież – kazała mu siąść i zaczęła na niego krzyczeć: «Porzuciliście nas, zostawiliście nas samych. A ja potrzebowałam Słowa Bożego i musiałam pójść do protestantów i sama stałam się protestantką». I ten młody kapłan, łagodny i rozmodlony, powiedział: «Proszę Pani, tylko jedno słowo: przepraszam. Przebacz nam, porzuciliśmy owczarnię». I kobieta się zmieniła. Pozostała protestantką i ksiądz nie podjął dyskusji o tym, która religia jest prawdziwa. W tym momencie nie można było tego zrobić. Kobieta zaczęła się uśmiechać, zaproponowała mu kawę, a kiedy odchodził zaprowadziła go do sypialni i otworzyła szafę, w której był obraz Matki Bożej. «Musi ksiądz wiedzieć, że nigdy Jej nie porzuciłam. Schowałam Ją ze względu na pastora, ale nadal pozostaje w tym domu». Ta anegdota pokazuje, jak dzięki bliskości i łagodności ta kobieta pojednała się z Kościołem, bo czuła się przez Kościół porzucona. A ja zadałem temu księdzu pytanie, którego nie powinno się zadawać: No i jak się to wszystko skończyło? Ten ksiądz mnie skorygował: «Niczego się od niej nie domagałem. Nadal chodzi do wspólnoty protestanckiej. Ale widać, że jest to kobieta, która się modli. Niech się tym zajmie Pan Jezus». Nie zrobił kolejnego kroku, nie zachęcił jej do powrotu do Kościoła katolickiego. Jest to roztropna bliskość, która wie, jak daleko może się posunąć”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.