Kardynał Józef Glemp raz przypłynął na Lednicę łodzią, innym razem dał się wynieść wysoko na wysięgniku, aby poświęcić dzwon. On bardzo lubił takie „ekscesy” – powiedział 24 stycznia KAI o. Jan Góra OP, inicjator i organizator spotkań młodzieży na Lednicy.
Dominikanin dodał, że kiedy przyjeżdżał tam Ksiądz Prymas, było zawsze wesoło i nie brakowało żartów. Jednego roku kazał biskupom składać datki do kapelusza i wymawiał im, że nie byli zbyt hojni dla Lednicy.
O. Góra zachowa w pamięci życzliwość kardynała dla ruchu lednickiego, który rozpoczął się i działał z jego błogosławieństwem. Po raz pierwszy przyjechał na Lednicę w 1997 r., aby odebrać od młodych Akt Wyboru Chrystusa. Kiedy o. Góra napisał list z zaproszeniem, kard. Glemp odpowiedział telegramem: „Przybywam. Prymas. Szczegóły do ustalenia”. „Mam ten telegram do dziś” – zapewnił dominikanin.
Prymas Glemp wielokrotnie przyjeżdżał na Lednicę, zawsze bez pretensji, wymagań i skromnie, nie lubiący kadzenia. Był też w innym ośrodku dominikańskim na Jamnej, gdzie poświęcił kościół. „Chciał skierować do nas słowo. Ale ja uciąłem: proszę nie przemawiać. I on to uszanował. Teraz żałuję, że nie dałem mu wówczas przemówić” – powiedział o. Góra.
„Zawsze można było zadzwonić do Prymasa, nigdy nie odmawiał, kiedy się go o coś poprosiło” - podkreślił dominikanin.
Obiecał także przyjechać na Lednicę w tym roku, ale dodał: „jeśli mi Bóg pozwoli” – relacjonował o. Góra. „Bardzo go lubiłem” – wyznał duszpasterz młodzieży.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.