W trzecim dniu IX Zjazdu Gnieźnieńskiego szczególnie istotna okazała się kwestia dialogu. Prowadzonego ze światem, z innymi religiami, ale także dialogu wewnątrzkościelnego.
W trzecim dniu IX Zjazdu Gnieźnieńskiego szczególnie istotna okazała się kwestia dialogu. Prowadzonego ze światem, z innymi religiami, ale także dialogu wewnątrzkościelnego.
Warto zauważyć kilka myśli wygłoszonych przez prelegentów. O. Ludwik Wiśniewski OP swoją wypowiedź zaczął od stwierdzenia zapożyczonego od Y. Congara, że w Kościele jest miejsce dla dwóch grup zaangażowania: tych, którzy zajmują się przede wszystkim budowaniem Kościoła i tych, których aktywność kieruje się na budowanie społeczeństwa. Obie części Kościoła są ważne i potrzebne. Ks. Puzewicz dodał gorzkie stwierdzenie, że miłość bliźniego jest często traktowana jako nieszkodliwe hobby, a nie coś, co prowadzi do zbawienia. Czy my naprawdę wierzymy, że cywilizacja miłości jest możliwa? – pytał.
Bp Grzegorz Ryś w kolejnej sesji podkreślał, że niepokoi go model rozwoju, który funkcjonuje w świecie, w którym nie każdy człowiek ma możliwość rozwoju i nie promuje się pełnego rozwoju człowieka. Niektórzy ludzie są pozbawiani szans rozwoju. Prowadzi to do głębokich podziałów, których nie da się zasypać rozwiązaniami formalnymi. Pojednanie musi być tak głębokie, jak głęboki był podział – przypominał słowa Jana Pawła II. W końcu prof. Gliński, socjolog, tłumaczył że miłość bliźniego to nie tylko działania charytatywne, ale także dbanie by człowiek żył godnie i sensownie, by stawał się samodzielnym, dojrzałym obywatelem.
Społeczeństwo obywatelskie zależy od jakości struktur, które je otaczają – mówił prof. Gliński. Działalność społeczna to nie tylko inicjatywy charytatywne, ale także te, które współtworzą naszą kulturę, czy kontrola obywatelska władzy. To wszystko są inicjatywy ważne i konieczne. Zauważył też ważną rzecz: na Zjeździe obecna była tylko część Kościoła. Niektóre środowiska nie podjęły próby dialogu.
Problem mocno podkreślił głos z sali. Niewątpliwie rację ma o. Ludwik Wiśniewski przypominając brzmienie słów Symeona. W Ewangelii czytamy o Jezusie: Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. To nie Kościół ma być znakiem sprzeciwu, ale głosząc Ewangelię musi być świadomy, że będzie budził sprzeciw. To ważna różnica. Niemniej trzeba powiedzieć (i to podkreślono), że po obu stronach szwankuje nastawienie na dialog i obie bywają skłonne do „ekskomunikowania” się nawzajem. Tymczasem – wróćmy do wypowiedzi prof. Glińskiego – trzeba rozmawiać i szukać ludzi, którzy chcą rozmawiać. Prawdziwym wrogiem jest ten, komu zależy, by był konflikt zamiast rozmowy.
Ostatnia sesja Zjazdu była spotkaniem przedstawicieli różnych wyznań i osób niewierzących. Do udziału zaproszono: bp. Grzegorza Rysia, rabina Michaela Schudricha, dyrektora Instytutu Ibn Chalduna Bogusława Zagórskiego i prof. Jacka Filka, filozofa i ateistę. Czy możemy się spotkać na płaszczyźnie troski o świat, w którym żyjemy? Okazuje się, że nie jest to trudne. Niepokoi nas to samo – podziały w świecie, konflikty, brak zaufania, niesprawiedliwość i spłaszczony do konsumpcjonizmu duchowy wymiar Europy, swoiste ukryte niewolnictwo (podkreślił to ateista). Zgadzamy się co do konieczności zaangażowania w ten świat i jego zmiany. Różniąc się co do tego, co uznajemy za święte, możemy i powinniśmy współpracować.
Zasypanie podziałów wymaga wzajemnego poznania i szacunku dla drugiego człowieka. Wymaga wychowania do różnorodności. Nie można nie zauważyć, że dotyczy to nie tylko ludzi innych wyznań i religii, ale przede wszystkim nas samych. Trzeba nauczyć się akceptować inność także wtedy, gdy innym jest współwyznawca. Czasem to wydaje się najtrudniejsze.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.