Był 23 listopada, gdy Marek Filar otrzymał poleconą przesyłkę. W środku dekret podpisany przez abp. Józefa Michalika, przewodniczącego Komisji Episkopatu Polski, powołujący Marka do Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji. Radą kieruje bp dr hab. Grzegorz Ryś, nowy sufragan krakowski. O to, czy w Polsce świeccy profesjonaliści będą teraz zastępować kapłanów, pyta świeckiego ksiądz.
A jeśli ktoś ciekawie mówi?
– Zgoda. Ale muszą wejść też nowe metody mówienia. Mam na myśli multimedia, prezentacje, filmy, fotografie. Człowiek współczesny jest wręcz bombardowany informacjami, dotyczy to zwłaszcza zmysłu wzroku. Dzisiaj ludzie coraz częściej chcą widzieć obrazek, oczywiście połączony też z dźwiękiem. To wymaga przygotowania, i to profesjonalnego. Ostatnio w Częstochowie organizowałem rekolekcje dla odpowiedzialnych w oazie i zależało mi, żeby tym ludziom dać jakiś gotowy produkt, żeby mogli go przekazać innym. Zaprosiłem więc Krzysztofa Najdowskiego, który jest znakomitej klasy trenerem komunikacji, a także prowadzi szkołę liderów nowoczesnej ewangelizacji, aby powiedział właśnie o komunikowaniu międzyludzkim. Na przykład jak nawiązać kontakt z odbiorcą, jak zastosować pewne metody, wręcz marketingowe, połączone z mówieniem o Jezusie.
Jednym słowem: nie tylko treść, ale i opakowanie?
– Dokładnie. Dzisiaj dla młodzieży tzw. gadająca głowa może funkcjonować przez trzy minuty. Potem gimnazjaliści i starsi wyłączają się. A do tego trzeba się przygotować, i to solidnie. Następuje na naszych oczach koniec powierzchowności typu: mikrofon, gitarka i heja, jakoś to będzie. Marzy mi się stworzenie takiej szkoły w naszej archidiecezji, ekipy profesjonalistów, którzy wiedzieliby, jak przemawiać.
Nie obawiasz się, że pójście w kierunku marketingu, a nawet reklamy, w promocji „produktów wiecznych” stanie się przyczyną ich dewaluacji?
– W dzisiejszych czasach są to normalne narzędzia! I my jako Kościół też musimy je wykorzystywać, bo nie możemy pozwolić sobie na to, żeby zostać z tyłu. Jak na razie przegrywamy z reklamą, telewizją, billboardami czy nawet z mediami. Po prostu przegrywamy z profesjonalistami. I myślę, że na polu mediów trwa silna walka o dusze, która będzie się wzmagać. Nie powinniśmy się bać coraz mocniej w to wchodzić.
Ale stary ksiądz proboszcz nie założy sobie teraz profilu na Facebooku?
– Absolutnie nie chcę być rewolucjonistą i szanuję pracę kapłanów, tę tradycyjną. Jednak tam, gdzie my będziemy wchodzić z ewangelizacją, chcemy to robić już nowymi metodami.
Zaczniecie używać slangu młodzieżowego?
– Nie do końca… aczkolwiek musi to być język zrozumiały dla młodego człowieka. W Kościele też używa się slangu. Używa się go czasami w takich grupach jak neokatechumenat, oaza. Do młodych może przemawiać ktoś, kto zna ich język, wie, jak młodzi ludzie reagują, potrafi ich obserwować. To ktoś, kto swobodnie porusza się po tzw. fejsach, twitterach czy innych portalach społecznościowych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.