„Chrześcijanie są dzisiaj powołani, aby być świadkami modlitwy” – powiedział Benedykt XVI podczas audiencji ogólnej w Watykanie.
Papież po omówieniu w minionych tygodniach przykładów modlitwy jakie znajdujemy w Starym Testamencie rozpoczął cykl katechez poświęconych modlitwie Pana Jezusa. Dzisiaj Ojciec Święty omówił modlitwę, która miała miejsce po chrzcie w Jordanie. W auli Pawła VI zebrało się około 7 tys. wiernych.
Oto tekst papieskiej katechezy w tłumaczeniu na język polski:
Drodzy bracia i siostry,
Podczas ostatnich katechez zastanawialiśmy się nad niektórymi przykładami modlitwy w Starym Testamencie. Dzisiaj chciałbym zainicjować nasze spojrzenie na Jezusa, na Jego modlitwę, która przenika całe Jego życie, jak tajny kanał, który nawadnia istnienie, relacje, gesty i prowadzi Go coraz bardziej zdecydowanie do całkowitego daru z siebie, zgodnie z planem miłości Boga Ojca. Jest On także mistrzem naszej modlitwy. Jest On wręcz czynnym i braterskim wsparciem wszelkiego naszego zwracania się ku Ojcu. Rzeczywiście, jak to streszcza jeden z tytułów Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego: „Modlitwa w pełni się objawia i urzeczywistnia w Jezusie” (541-547). Na Niego pragniemy spoglądać w najbliższych katechezach.
Momentem szczególnie znaczącym tej Jego drogi jest modlitwa, która następuje po chrzcie, jakiemu poddaje się w rzece Jordan. Ewangelista Łukasz odnotowuje, że Jezus, po otrzymaniu, wraz z wszystkimi ludźmi chrztu z rąk Jana Chrzciciela wkracza w osobistą i długotrwałą modlitwę. Pisze: „Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego” (Łk 3, 21-22). Właśnie to „przebywanie na modlitwie” w dialogu z Ojcem rzuca światło na działanie, jakiego dokonał wraz z wieloma członkami swego ludu zgromadzonymi na brzegu Jordanu. Modląc się nadaje On temu swojemu gestowi chrztu rys wyjątkowy i osobisty.
Jan Chrzciciel skierował energiczny apel, aby żyć prawdziwie jako „dzieci Abrahama”, nawracając się ku dobremu i wydając godne owoce takiej przemiany (por. Łk 3, 7-9). Poruszył on wielu Izraelitów, jak przypomina o tym św. Marek Ewangelista: „Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając [przy tym] swe grzechy”(Mk 1,5). Jan Chrzciciel wniósł coś naprawdę nowego: przyjęcie chrztu powinno oznaczać decydujący przełom, zaniechanie tego, co wiązało się z grzechem, aby rozpocząć nowe życie. Jezus także przyjmuje to zaproszenie, wkracza w szary tłum grzeszników, którzy czekają na brzegu Jordanu. Jednakże, podobnie jak w pierwszych chrześcijanach, także i w nas rodzi się pytanie: dlaczego Jezus dobrowolnie poddał się temu chrztowi pokuty i nawrócenia? On nie miał grzechów, nie potrzebował nawrócenia. Więc dlaczego ten gest? Ewangelista Mateusz przekazuje to zdumienie Chrzciciela, który mówi: „To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?” (Mt 3,14) i odpowiedź Jezusa: „Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe” (w. 15).
To słowo „sprawiedliwość” w świecie biblijnym oznacza przyjęcie w pełni woli Bożej. Jezus okazuje swą bliskość względem tej części swego ludu, która idąc za Janem Chrzcicielem uznaje, że nie wystarcza uważać się po prostu za dzieci Abrahama, ale chce czynić wolę Bożą, chce sprawić, żeby jego postępowanie było wierną odpowiedzią na przymierze ofiarowane przez Boga w Abrahamie. Wchodząc więc do rzeki Jordan Jezus, który nie ma grzechu, ukazuje swoją solidarność z tymi, którzy uznają swoje grzechy, decydują się na skruchę i przemianę swojego życie. Uzmysławia, że bycie częścią ludu Bożego oznacza wejście w perspektywę nowości życia, życia według Boga.
W tym geście Jezus antycypuje krzyż, rozpoczyna swoją działalność zajmując miejsce grzeszników, biorąc na swoje barki ciężar winy całej ludzkości, wypełniając wolę Ojca. Skupiając się na modlitwie, Jezus ukazuje wewnętrzną więź z Ojcem, który jest w Niebie, doświadcza Jego ojcostwa, pojmuje wymagające piękno Jego miłości i w rozmowie z Ojcem otrzymuje potwierdzenie swojej misji. W słowach, które rozbrzmiewają z Nieba (por. Łk 3,22), znajduje się antycypowane odniesienie do tajemnicy paschalnej, do krzyża i zmartwychwstania. Boży głos określa Go „mój Syn, umiłowany”, przypominając Izaaka, ukochanego syna, którego ojciec Abraham był gotów złożyć w ofierze, zgodnie z Bożym poleceniem (por. Rdz 22,1-14). Jezus jest nie tylko Synem Dawida, królewskim potomkiem mesjańskim, lub Sługą, w którym Bóg ma upodobanie, ale jest również Jednorodzonym Synem, umiłowanym, podobnie jak Izaak, którego Bóg Ojciec daje za zbawienie świata. W chwili, kiedy Jezus poprzez modlitwę żyje dogłębnie swoim synostwem i doświadczeniem ojcostwa Boga (por. Łk 3,22 b), zstępuje Duch Święty (por. Łk 3,22), który prowadzi Go w Jego misji i którego ześle On po wywyższeniu na krzyżu (por. J 1,32-34; 7,37-39), aby oświecił dzieło Kościoła. W modlitwie Jezus żyje w stałym kontakcie z Ojcem, aby aż do końca zrealizować plan miłości wobec ludzi.
W tle tej niezwykłej modlitwy tkwi całe życie Jezusa przeżywane w rodzinie głęboko związanej z tradycją religijną ludu Izraela. Ukazują to odniesienia, jakie znajdujemy w Ewangelii: Jego obrzezanie (por. Łk 2,21) i ofiarowanie w świątyni (por. Łk 2, 22-24), jak również wychowanie i kształtowanie w Nazarecie, w świętym domu (por. Łk 2,39-40 i 2,51-52). Chodzi o „około trzydzieści lat” (Łk 3,23), długi okres życia ukrytego i codziennego, choć także z doświadczeniami uczestnictwa w chwilach wspólnotowego wyrazu religijnego, takich jak pielgrzymki do Jerozolimy (Łk 2, 41). Ewangelista Łukasz opowiadając nam historię dwunastoletniego Jezusa w świątyni, siedzącego między nauczycielami (por. Łk 2,42-52), pozwala nam dostrzec jak Jezus, modląc się po chrzcie w Jordanie, od dawna ma zwyczaj intymnej modlitwy z Bogiem Ojcem, modlitwy zakorzenionej w tradycji, w stylu swojej rodziny, w przeżywanych w niej decydujących doświadczeniach. Odpowiedź dwunastoletniego Jezusa Maryi i Józefowi już wskazuje na owo Boże synostwo, jakie objawia po chrzcie głos z Nieba: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” (Łk 2,49). Po wyjściu z wód Jordanu Jezus nie rozpoczyna swojej modlitwy, lecz kontynuuje nieustanny, zwyczajny kontakt z Ojcem. To w tej ścisłej jedności z Nim dokonuje przejścia od życia ukrytego w Nazarecie do swej posługi publicznej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.