Po ponad 20 latach od odzyskania wolności wiele dziedzin Kościoła w Polsce trzeba opisać na nowo – stwierdza w rozmowie z KAI krakowski biskup pomocniczy Grzegorz Ryś.
"Trzeba zapytać, na ile Kościół tworzy rzeczywiste wspólnoty wiary i czy potrafi odpowiedzieć na wyzwania zmieniającego się świata" - wyjaśnia przewodniczący Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji powołanego przez Episkopat.
Oto treść rozmowy:
Tomasz Królak: Co to jest nowa ewangelizacja? Jak powinna wyglądać we współczesnej Polsce?
Bp Grzegorz Ryś: - Ewangelizacja zawsze w pewnym sensie jest nowa, jej nowość wynika po prostu z tego, że dojrzewa nowe pokolenie ludzi, do których Kościół, zgodnie ze swoim wezwaniem, kieruje przesłanie ewangeliczne. Ewangelizacja jest więc i stara i nowa zarazem. Dokument wprowadzający w tematykę przyszłorocznego synodu nt. nowej ewangelizacji (tzw. lineamenta) bardzo wyraźnie pokazuje, że nowość nie jest przeciwstawiona temu, co dawne. Nie chodzi o to, że dawny przekaz wiary się przeżył albo że był zły, tylko o to, że mamy nową sytuację świata. Świat się dość szybko zmienia i temu „nowemu” światu i człowiekowi trzeba na nowo głosić Ewangelię, skonfrontować go z krzyżem Jezusa Chrystusa.
Czy nowej ewangelizacji „bardziej” potrzebują wierzący czy też ci, którzy stoją na progu Kościoła, krążą wokół niego lub nigdy nie zamierzają do niego wejść?
- Rozgraniczenie jest w pewnym sensie sztuczne, bo najważniejszym tematem ewangelizacji jest wysiłek „dośrodkowy”. Oznacza to, że przede wszystkim trzeba się zapytać jaki jest Kościół i jaki jest świat; znaleźć odpowiedź na pytanie na ile człowiek dzisiaj jest inny niż był 40 lat temu. Pytanie o to, jaki jest Kościół jest istotne, bo żeby komukolwiek przekazać wiarę, trzeba go zaprosić do wspólnoty kościelnej. Chrześcijaństwa nie przekazuje się w ten sposób, że daje się komuś do ręki książkę: katechizm czy nawet Pismo Święte. W wiarę chrześcijańską wprowadza się człowieka prowadząc go do wspólnoty, która żyje Ewangelią.
Trzeba więc zapytać, na ile Kościół tworzy rzeczywiste wspólnoty wiary i czy potrafi odpowiedzieć na wyzwania zmieniającego się świata. W tym miejscu z kolei lineamenta zadają nam pytanie, czy nie jest tak, że naszą jedyną reakcją na zmiany w świecie jest panika i brak spojrzenia przez pryzmat wiary. Być może nie stawiamy sobie pytania o to, co Pan Bóg chce nam powiedzieć przez tę zmieniającą się rzeczywistość, jakie przesłanie Boga ukrywa się za tymi zjawiskami.
No właśnie, czy Kościół w Polsce dokonał tego rozeznania? Dopasował nauczanie do współczesnego świata, innego niż 40 lat temu? A może widać symptomy paniki?
Trudno jest używać takich dużych kwantyfikatorów, bo co to znaczy, że „Kościół w Polsce” czegoś dokonał czy nie dokonał? Myślę, że w naszym Kościele bywali i bywają ludzie, którzy mieli niesamowitą zdolność opisu rzeczywistości. Na pewno kimś takim był Jan Paweł II, także ks. prof. Tischner. Łączyło ich to, że w opisie zachodzących w świecie zmian, nieraz dramatycznych, dochodzili w swojej refleksji do człowieka (do jego wnętrza) i do pytania: co jest w człowieku, co takiego się w nim dzieje, że świat idzie w takim czy innym kierunku. Dopiero wówczas ten opis jest na tyle kompletny, że można coś z nim zrobić.
Nie mam jeszcze żadnego doświadczenia biskupiego, ale przez te cztery miesiące od mojej nominacji, choćby tu, na południu zobaczyłem w Kościele mnóstwo ciekawych zjawisk, które otwierają się kluczem „ewangelizacja”. Nie miałem bladego pojęcia, że jest ich aż tyle.
Na przykład?
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).