Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego | Od najstarszego do najnowszego »
Wyszukujesz w serwisie kosciol.wiara.pl
wyszukaj we wszystkich serwisach wiara.pl » | wybierz inny serwis »
To schyłek filozofii, ale dla życia duchowego dopiero początek.
Kiedy medytujesz, bądź jak Abraham, składający swego syna w ofierze.
John Main, angielski benedyktyn, autorytet w kwestii medytacji chrześcijańskiej uważał, że doświadczenie spotkania Wschodu i Zachodu przypomina nam, że serce chrześcijaństwa nie zamyka się dla jakiejkolwiek kultury i przekacza granice intelektualnej formy.
Czy chrześcijanin może się nauczyć czegoś od mistrzów Zen? Od Dalaj Lamy? Czy przystoi, by mnisi chrześcijańscy gościli u siebie buddystów?
Pozwala nie tylko na akceptację wszystkiego, co nas spotyka w życiu, ale również pomaga przemienić łzy rozpaczy na uśmiech radości.
Najtrudniej zadać sobie pytanie „Kim jestem?” i usłyszeć prawdziwą i cichą odpowiedź płynącą z serca.
W dzisiejszym zgiełku, hałasie, tłumie uciekamy od tego, co nam najbardziej potrzebne –ciszy. Zagłuszamy ją stale, boimy się jej. Dlaczego?
Samotność, jeśli nie jest świadomym wyborem człowieka, może być wielkim cierpieniem. To chyba jedno z cięższych powołań, jednak zawsze uznawano ją za najskuteczniejszą drogę do duchowego rozwoju.
Okazuje się, że medytacja ma dobroczynny wpływ na nasze zdrowie fizyczne jak i psychiczne. Mimo że odarta ze sfery duchowości, stosowana jest w psychoterapii.
Droga zaczyna się w miejscu, w którym stoimy. Aby gdziekolwiek dojść, trzeba czynić pierwszy krok, nawet jeżeli konieczna będzie przeprawa przez labirynt życia.
Św. Jan z Avili, najwybitniejszy przedstawiciel XVI-wiecznego kaznodziejstwa hiszpańskiego...