O. Wojciech Ziółek, proboszcz parafii w Tomsku o spotkaniu w Rzymie.
Bartłomiej I, patriarcha Konstantynopola, w orędziu wielkanocnym.
Papież zachęca proboszczów do wniesienia wkładu w prace Synodu.
Postulator procesu kanonizacyjnego Papieża - Polaka o jego dziedzictwie.
No coz osiem lat to szmat czasu....
Moim zdaniem jedyna droga nowej ewangelizacji prowadzi przez nasze serca. Jezeli przyjmujemy miłość Jezusa do naszego serca i tą miłoscią żyjemy, to ta miłosc przechodzi na osoby nam blizkie, z którymi na codzien się spotykamy czy pracujemy.
Wychodzenie na ulicę i próba "nawracania" powieksza jedynie u wiekszosci ludzi dystans do koscioła i do Boga, szczególnie u tych, ktorzy tej miłosci nigdy w swoim życiu nie doznali...
Gdyby wiedzieli, to by za nic nie glosili Jezusa Zmartwychwstalego na placach i tam, gdzie nikt ich nie prosil.
Siedzieliby sobie grzecznie nad Jeziorem Genezaret, lowili ryby i wspominali dawne dobre czasy z Jezusem. Nie narazaliby innych na rotzczarowania a siebie na wysilek dawania milosci, ktora otrzymali darmo.
Celem tej ewangelizacji jest ich ponowny powrót do Chrystusa, który jest jedynym zbawcą świata.
Radzę zapoznać sie z treścią apostolskiego pisma Benedykta XVI z okazji ogłoszenia Roku Wiary z dnia 11.10.2011
To kto ma isc do tych, ktorzy odeszli od Kosciola? Papiez osobiscie, kardynalowie, biskupi i ksieza? Prosze bardzo. Nie mam nic przeciwko. Tyle, ze ci ludzie odeszli prawdopodobnie dlatego, ze nie znalezli odpowiedzi u tych, ktorzy im ja dac powinni, tudziez wspolnoty z tymi, ktorzy wierza. Bo my lubimy sie zamykac i wolimy wyrzucac niepokornych, niz dabc o tych, ktorzy maja problemy.
Jezeli nie wiemy, dlaczego wierzymy i nie potrafimy o tym powiedziec innym, to jest to najlepszy moment, zeby stanac w prawdzie i powiedziec: co ja im powiem, kiedy ... sam nie wierze?
A tak bedziemy dalej grzecznie zaliczac spowiedzi, Msze sw i rekolekcje i nie przyznamy sie przed nikim, ze nasza wiara juz dawno umarla.
Zgadzam sie z tym, że jest dużo wierzących, którzy chodzą do koscioła, i nie bardzo wiedzą na czym ta wiara polega. Jednym z takich wierzących sam byłem przez wiele lat.
Ale jezeli ktoś, kto w swoim sercu ten "niepokuj" czuje, (jak to nazywa Sw.Augustyn), to może skorzystać z pomocy właśnie tej większosci duchowienstwa. Oni napewno chetnie tą pomoc oferuja.
Robienie rewolucji i obalenie dotychczasowy struktur koscioła, a w zamian tego budowa "nowego" koscioła , dla wszystkich konfesji, "zamknięcie" piekła oraz zniesienie swiętych sakramentów, miedzy innymi spowiedzi, o której kolega pisze, oraz głoszenie że wszyscy wierzacy będa zbawieni, obojetnie jakiej wiary, jest bardzo kusząca ideologią dla całej ludzkosci.
Ale to drogą łatwa i szeroka. A ten, kto czyta Pismo Swięte, to wie, dokąd ona prowadzi...
To byla odpowiedz na post o tym, ze "wychodzenie na ulice nic nie da, a tylko zaszkodzi".
Dla mnie wezwanie papieza do dawania swiadectwa nie oznacza chodzenia po domach jak SJ, ale to, o czym pisze sw Piotr: "Bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest". Tyle, ze nie w sposob bierny (jak mnie zapytaja, to ewentualnie im odpowiem), ale czynny: kiedy wiemy, ze komus na bakier z Kosciolem, to z nim o tym rozmawiamy, a nie czekamy na biskupa, ktory to za nas zalatwi.
Poniewaz jednak taki opor w ludziach jest, to pojawia sie pytanie, dlaczego? Dlaczego wierzacy i praktykujacy katolicy nie chca mowic o swojej wierze? Bo, moze tak naprawde, nie wierza?
"Czemu to widzisz drzazge w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?"(Łk 6,41)