O. Wojciech Ziółek, proboszcz parafii w Tomsku o spotkaniu w Rzymie.
Bartłomiej I, patriarcha Konstantynopola, w orędziu wielkanocnym.
Papież zachęca proboszczów do wniesienia wkładu w prace Synodu.
Postulator procesu kanonizacyjnego Papieża - Polaka o jego dziedzictwie.
Wydaje się że na wszystkie pytania odpowiedź brzmi:nie.To wygląda jak pandemia groźnej choroby,która nie zna granic i zaraża wszystkich.Problem tkwi według mnie w tym że ogromna większość ludzi interesuje sie tylko własnymi sprawami a głownie bytem ekonomicznym i takie tematy jak zagrożenie gander kompletnie ich nie obchodzą.Gdy jednak zaczyna sie z takimi osobami rozmowe i troche sie nimi wstrząsnie to okazuje się że myslą tak jak my.Mozna powiedzieć że wiekszość jest uspiona i zmanipulowana ale są jeszcze do "odratowania".Mozna tych ludzi pobudzić ale to musza byc bardzo zdecydowane i nagłosnione działania.Jesli tego nie zrobimy pójda jak "barany na rzeź"nie wiedząc co się stało a później bedzie juz za późno.Jak to mozna zrobic?Myslę że Episkopat powinien w tej sprawie wystosowac list do wiernych i nieustannie zajmować jednoznaczne stanowisko w tej sprawie.Głosno i wyraźnie i jednoznacznie powinny w tej sprawie wypowiedzieć się partie prawicowe.To doda otuchy innym zwłaszcza znanym osobom,które na pewno wypowiedza się na ten temat nie po mysli "ganderowcom".Takie działania obudzą i zmobilizuja część społeczeństwa co przełozy sie pewnie na duże demonstracje a to może być skuteczny sposób na odwrócenie tego chorego trendu i da do myslenia innym narodom które jeszcze całkiem nie dały sie omamić.Na dzień dzisiejszy mam wrażenie że zarówno KK jak i prawica sa dziwnie niemrawe jak by były przestraszone lub cały czas kalkulowały czy to się opłaca.
Poza tym musisz mi koniecznie opowiedziec o tych zagrozeniach gender.
Amerykańska sentencja (USA): "Obserwując własne małżeństwo, patrz przez teleskop. Odwrotną stroną." ;-)