Już ponad 130 lat minęło od wydarzeń, które na całą Polskę, a nawet poza jej granice rozsławiły Pratulin - maleńka obecnie miejscowość, malowniczo położona na środkowo-wschodnich rubieżach Polski, nad nieujarzmioną, dziką rzeką Bug. Wydarzenie, które szerokim echem odbiły się w papieskim Rzymie, w carskiej Moskwie i Petersburgu. To tu narodzili się dla Nieba Męczennicy Uniccy.
Chrystus zakładając Kościół chciał, by był on jeden. W 1054 r. doszło do najboleśniejszego rozłamu Kościoła na wschodni i zachodni. Wiele było różnych prób zmierzających do jedności w Kościele. Jednakże dopiero szesnastowieczne starania zjednoczeniowe przyniosły pewne trwałe owoce. W 1596 r., w Brześciu Litewskim, doszło do podpisania Unii Brzeskiej, na mocy której prawosławni z terenów Rzeczypospolitej wrócili na łono Kościoła katolickiego, zachowując jednakże liturgię wschodnią – w ten sposób zrodził się Kościół greko-katolicki, inaczej zwanym unickim – od łac. słowa unio - jedność. Od początku przeciwny Unii był prawosławny Patriarchat moskiewski i carowie Rosji, jednakże nie mogli nic zrobić Polakom mieszkającym tu, dopóki tereny te należały do Polski.
Prześladowanie Kościoła Unickiego
Kiedy Polska znalazła się pod zaborami, a tereny zamieszkałe przez unitów znalazły się pod panowaniem Rosji, car bezskutecznie chciał włączyć Kościół greko-katolicki (unicki) do prawosławnego. Początkowo car wprowadzał nakazy, zakazy i kary pieniężne. Do najbardziej opornych wiosek car kazał wprowadzić oddziały kozackie, które żyły na koszt mieszkańców, odbierały im dobytek i płody rolne, czy też zabraniały wypędzania bydła na pastwiska przez cały tydzień. Ale ani ryk zwierząt, ani płacz głodnych dzieci nie zmusiły unitów do porzucenia swej wiary – nie pomogło nawet wywiezienie duchowieństwa unickiego i osadzanie siłą w cerkwiach unickich księży prawosławnych. Unici mężnie stanęli w obronie swej wiary i swoich świątyń. Wydarzenia tamtych lat realnie ukazał Władysław Reymont w książce „Z Ziemi Chełmskiej” opisuje, w jaki sposób unici byli prześladowani i jak organizowali sobie życie religijne, m.in. uczestnicząc w tajnych misjach unickich, czyli spotkaniach unitów z kapłanami, którzy przebrani za kupców czy rzemieślników przyjeżdżali na Podlasie z Galicji. W leśnych szuwarach, na bagnach budowano ołtarze. Księża odprawiali Mszę św., spowiadali, chrzcili, udzielali ślubów. Reymont opisuje w jakiej konspiracji ludzie szli na takie spotkanie. Niektórzy udawali się do Galicji, by tam wziąć ślub; nazywano te śluby krakowskimi. Gdy władze dowiedziały się o tym, wtrącały nowożeńców do więzienia albo zsyłały na Sybir.
Walery Eljasz-Radzikowski (PD) Męczennicy z Pratulina Unici mieli nakaz chodzić na mszę św. do cerkwi prawosławnej, zabraniano im śpiewać koronek i odmawiać różańca. Pilnowano starych ludzi, aby pochować ich z księdzem prawosławnym. Podobnie kobiety w stanie błogosławionym były obserwowane, żeby nowonarodzone dziecko ochrzcić w cerkwi prawosławnej. Zdarzało się, że gdy zabrano dziecko i ochrzcił je pop prawosławny, matka nie przyjmowała tego dziecka z powrotem. Unici mężnie stawali w obronie swojej wiary – niektórzy nawet, jak rodzina Koniuszewskich, woleli spalić się w stodole, niż porzucić swą wiarę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.