Na Zjeździe Gnieźnieńskim byli przedstawiciele dziewięciu Kościołów, żydzi i muzułmanie. Zabrakło mi części polskiego Kościoła.
Rok 2016 to rok 1050 rocznicy chrztu Polski. Ważnym elementem jej obchodów był zakończony wczoraj X Zjazd Gnieźnieński: kilka dni rozmów i wspólnej modlitwy polskich chrześcijan. To wydarzenie zawsze ma wymiar ekumeniczny, w tym roku szczególnie istotny. Chrzest Polski to rocznica wszystkich chrześcijan. Nie tylko katolików, a już tym bardziej nie tylko katolików rzymskich.
Wtedy, gdy wracamy do chrztu, skupiamy się na tym co istotne, a to co istotne przywraca nam poczucie wspólnoty - mówił w homilii podczas ekumenicznego nabożeństwa dziękczynno-pokutnego bp Grzegorz Ryś. To co nas dzieli jest o wiele mniej ważne niż to, co nas łączy - dodawał (homilię postaramy się Państwu udostępnić w całości). Nie chodzi jednak tylko o podziały Kościoła. Chodzi o wszystko, co nas dzieli. Polityka, kultura, kwestie społeczne... a może także sposób przeżywania swojej wiary, swojego chrześcijaństwa? Powinniśmy przepraszać za naszą niewiarę w chrzest, za to że wielokrotnie w naszym myśleniu i działaniu chrzest nie okazuje się na tyle ważny, byśmy w jego świetle mieli korygować nasze postawy w stosunku do tych, z którymi jesteśmy poróżnieni. Postawa, w której jakakolwiek inna wartość okazuje się dla nas ważniejsza niż ta więź, którą Jezus Chrystus tworzy między nami w chrzcie, to bałwochwalstwo - dodawał bp Ryś. To mocne przypomnienie, ale konieczne.
Wezwanie do jedności powracało w trakcie kolejnych spotkań bardzo często. Nieustannie przypominały o tym modlitwy, rozpoczynające każdą sesję. I było to wezwanie do jedności, która się nie wywyższa, za którą nie kryje się roszczenie by ci inni stali się tacy jak my, byśmy w końcu mieli nad nimi władzę. Nie da się ukryć, że dla nas wszystkich taka jedność jest wyzwaniem. Czy potrafimy ją osiągnąć? To źle zadane pytanie.
Jedność nie jest naszym dziełem. I nie będzie. To Jezus Chrystus zlecił nam posługę (diakonię) jednania - przypominał bp Ryś. To, że jesteśmy razem to nie jest wynik naszej koncyliacylności czy zdolności do współpracy, ale działanie Ducha Świętego, który wzbudza w nas posługę jednania. Nie ma powodu do wywyższania się. Jest powód do dziękczynienia. I do pokornego szukania Jego dróg.
Na Zjeździe Gnieźnieńskim poruszono wiele ważnych tematów. Nie sposób nawiązać do nich w jednym komentarzu. Do niektórych, jak zagadnienie pojednania ukraińsko-polsko-rosyjskiego jeszcze powrócimy. O innych można poczytać w naszych relacjach (linki poniżej). Chciałabym jednak tutaj pozostać przy temacie jedności. Na Zjeździe Gnieźnieńskim byli przedstawiciele dziewięciu Kościołów. Byli przedstawiciele żydów i muzułmanów (sesję z ich udziałem uważam za bardzo ważną). Zabrakło mi jednak części naszego, polskiego Kościoła.
Nie sposób cieszyć się z jedności, jeśli także w tym wymiarze jej nie osiągniemy. Nie musimy być tacy sami, ale dobrze by było, byśmy mogli się spotkać. Nasz podział w tym wymiarze przeszkadza misji Kościoła nie mniej, niż podział na różne wyznania.
Chrzest powinien być dla nas na tyle ważny, byśmy w jego świetle skorygowali nasze postawy w stosunku do tych, z którymi jesteśmy poróżnieni. Chciałabym, by na kolejnym zjeździe nikogo nie brakowało.
Uzupełnienie. Z komentarzy które otrzymuję, wynika że wyszedł mi nieplanowany zarzut. Zupełnie nie miałam takiego zamiaru. Pisząc ten komentarz nie pytałam o to, co zostało zrobione i z czyjego powodu części Kościoła na Zjeździe Gnieźnieńskim nie ma. Nie o to mi chodziło, a wyłącznie o to, by zauważyć brak. I by ten brak bolał. Optymalnie wszystkich, każdą stronę. Jeśli go sobie "odpuścimy", będzie się pogłębiał. Jeśli ktoś poczuł się moimi słowami dotknięty, przepraszam. Nie było to moim zamiarem.
Przeczytaj również:
Jeśli uda nam się zdobyć teksty wystąpień, również zostaną tutaj podlinkowane.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).