Jestem wyznawcą wiary w krasnoludki! Oddaję im boską cześć!! Udowodnijcie mi, że jestem w błędzie! – kpią czasem niewierzący na internetowych forach z wiary chrześcijan. Czy będąc wierzącym jestem aż tak naiwny?
Ziemia jest płaska, tylko lekko pofałdowana. Mając odpowiednią wiedzę można ołów zamieniać w złoto. Wielotonowe machiny nie mają szans, by latać. To przykłady obowiązujących niegdyś opinii. Dziś już wiemy, że pierwsze i trzecie nie są prawdą, a drugie wymaga – teoretycznie pewnie możliwych – technologii, o których alchemikom nawet nie mogło się śnić. Jeśli dziś to wszystko już wiemy, to dlatego, że znaleźli się wśród nas ludzie o otwartych umysłach, którzy nie zadowolili się odpowiedziami, które wydawały się oczywiste.
Paradoksem dzisiejszych czasów jest, że zarzut bezkrytycznego podejścia do rzeczywistości stawiają wierzącym ci, którym nie chce się wysilić, by dociekać prawdy. Choć wiele mówią o nauce i wadze doświadczenia, wszystko to, co nie mieści im się w głowie, porównują do naiwnej wiary w krasnoludki. Zamknięci w kręgu swojej „wiedzy” panicznie boją się wszystkiego, co przeczy wyciąganym przez nich wnioskom. Nie ma to nic wspólnego z postawą naukowca, który poznając dzięki doświadczeniu pewne zjawiska próbuje dociec prawdy o nich. Nawet jeśli to doświadczenie kłóci się z jego dotychczasową wiedzą.
Bo wbrew temu, co się czasem mówi, wierzący w istnienie Boga mają ku temu dość mocne argumenty. Bóg nie jest jak bajkowy krasnoludek. Choć nikt nigdy Go nie widział, w świecie widać ślady Jego obecności. Tak jak o dawnej obecności ludzi na naszych ziemiach świadczą znajdowane kości, garnki, ozdoby czy groty strzał.
Spadające jesienią liście układają się na ziemi w chaotyczny, rozwiewany wiatrem kobierzec. Chmury kłębią się na niebie w sposób, w którym trudno zauważyć jakiekolwiek reguły. Dziś jednak już wiemy, że cały świat jest mądrze poukładany. Od najmniejszych cząstek elementarnych, przez budowę roślin i zwierząt, po struktury kosmosu. Wszystko w tym świecie, choć tak zmienne, cechuje pewne uporządkowanie, które w wielu wypadkach da się opisać za pomocą prostych, matematycznych wzorów. Dzięki temu nasza rzeczywistość jest w pewnej mierze przewidywalna. Można obliczyć, jak wytrzymały będzie budowany most, przewidzieć, jak organizm zareaguje na podany lek i jak powinna być wykonana opona pomagająca utrzymać się na śliskiej zimą nawierzchni dróg. Nie zdarza się, że nagle „zacina się nam” grawitacja, że przestają nagle działać prawa wynikające z zakazu Pauliego, a chleb zamienia się w kapustę.
Dlaczego świat stosuje się do tych prawideł? Oczywiście, pewne prawa są wynikiem innych. Ale skąd te najbardziej podstawowe? Wierzący, że nie są one dziełem przypadku, a pochodzą z zamysłu Stwórcy, nie przedstawiają wcale rozwiązania bardziej absurdalnego niż ci, którzy twierdzą, że tak już jest i koniec.
Najważniejsze w kontekście wiary w Boga pozostaje jednak pytanie: dlaczego świat istnieje, choć przecież równie dobrze mógłby nie istnieć? Jeśli nie ma Boga, to skąd się wziął świat? Doświadczenie uczy, że nic nie bierze się z niczego. Każdy skutek ma przyczynę. Otarte kolana biorą się z upadku, wypielone grządki z pracy ogrodnika, a chmury na niebie nie biorą się znikąd, tylko dzięki parowaniu wody. Czy ktoś wierzy w istnienie Boga, czy nie, samo istnienie świata jest paradoksem, nad którym nie da się przejść do porządku dziennego. „Bo jest i koniec” to odpowiedź, która nie może zadowolić człowieka o otwartym umyśle – poszukiwacza prawdy.
Można wzruszeniem ramion potraktować tezy pięknoduchów, że skoro ludzkie oko widzi jesienną feerię barw jako piękną, to widać jest w tym zamysł Stwórcy. Można się śmiać, gdy ktoś używa argumentu, że skoro ludzie wierzą w istnienie Boga, to coś musi w tym być. Wobec argumentu za istnieniem Boga wynikającym z faktu istnienia rozumnie uporządkowanego świata nie można jednak pukać się w czoło. To trop, który nie musi być rozstrzygający, ale który na pewno należałoby potraktować poważnie. Porównywanie wierzących w Boga do wierzących w krasnoludki to poważne intelektualne nadużycie.
Czy ten Bóg, którego poznajemy dzięki objawieniu kosmicznemu – jak uczenie o poznaniu Boga przez refleksję nad jego dziełem nazywają teologowie – jest tożsamy z tym, w którego wierzą chrześcijanie, to już inna para kaloszy. Ale o tym następnym razem.
Modlitwa
Cały świat jest pełen Twoich śladów, Boże. Każda rzecz zawiera Twoja myśl. Nie tylko górskie szczyty błotniste drogi czy migotające gwiazdami niebo, którymi jako pięknoduch często się zachwycam. Każdy atom, każda roślina, każdy robaczek i cały Kosmos. Wszystko to zawiera ślady Twojej mądrości, Twojego poczucia harmonii i piękna. Byłbym głupcem, gdybym tych śladów nie widział. I bardzo Ci za nie dziękuję. To, że stworzyłeś świat, który mi się podoba – patrzę akurat na jesienne zdjęcie w kalendarzu – przekonuje mnie o Twojej łaskawości dla mnie bardziej, niż opasłe tomy książek…
Przeczytaj też
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.