Matka Olech nawiązuje do wypowiedzi papieża Franciszka, który w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że wykorzystywanie seksualne sióstr zakonnych przez księży to zjawisko istniejące w Kościele.
- Problem wykorzystywania seksualnego sióstr zakonnych przez duchownych istnieje również w Polsce, od dawna. To sprawy bardzo bolesne. Wiążą się z ogólnym stosunkiem do kobiet w społeczeństwie, którego osoby duchowne są przecież integralną częścią – podkreśla w rozmowie z KAI matka Jolanta Olech, urszulanka, przewodnicząca Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce w latach 1995 – 2008, a obecnie jej sekretarka generalna.
Zdaniem m. Jolanty Olech USJK, to dobrze, że papież poruszył ten temat publicznie, choć jest to kolejny trudny i bardzo bolesny element rzeczywistości kościelnej. - Nie robi zresztą tego po raz pierwszy. Międzynarodowa Unia Przełożonych Generalnych kilka tygodni temu zwróciła się do zakonów całego świata o sygnalizowanie takich przypadków. Nie wiadomo czy to wiele zmieni, ale może uświadomi, przynajmniej niektórym, ze kończy się czas ukrywania problemu – mówi m. Olech.
- Tak, problem wykorzystywania seksualnego sióstr zakonnych przez księży istnieje również w Polsce. Od bardzo dawna – przyznaje w rozmowie z KAI urszulanka. - Ja jestem w klasztorze 50 lat. Byłam 12 lat przełożoną generalną. Miałam do czynienia z kilkoma przypadkami. Nie będę wchodzić w szczegóły, ale to przypadki bardzo bolesne.
Jak podkreśla, nie ma wiedzy na temat skali zjawiska. – Nie robiłyśmy w tym kierunku żadnych badań. Myślę zresztą, że byłoby to bardzo trudne – zaznacza m. Jolanta Olech.
Podkreśla, że przypadki, z którymi sama jako przełożona miała do czynienia, zgłaszane były przełożonym księży czy zakonników, których dotyczyły. - Z jakim skutkiem – nie wiem. Nigdy jednak sprawy te nie były upubliczniane – dodaje.
Nawiązując do słów papieża Franciszka, który mówił, że z powodu wykorzystywania sióstr zakonnych suspendowano już lub usunięto niejednego duchownego, urszulanka zaznacza, że nie wie również, czy w Polsce na sprawców tych czynów spadały jakiekolwiek inne kary czy konsekwencje, poza jednym przypadkiem, ale nie może o nim mówić, ponieważ jest związana tajemnicą.
- Nie sadzę zresztą, by przypadki te zawsze zgłaszane były przełożonym zamieszanych w nie księży. To są sprawy tak bolesne, zbyt trudne, by o nich publicznie rozmawiać. Myślę, że często chowane były w ciemnych zakamarkach ludzkiej duszy – mówi m. Olech.
Zwraca również uwagę, że zarówno jej własne, jak i nawet kolejne pokolenie zakonnic, to nie są osoby, które masowo brałyby udział w akcjach typu #MeToo. - To były tak bolesne doświadczenia i bez wielkiej nadziei na to, żeby ofiara uzyskała pomoc poza własnym może zgromadzeniem. Dzisiaj czasy są inne. Być może nowe pokolenie zakonnic inaczej do tych spraw podejdzie – podkreśla.
- Jak do tych spraw podchodzono, jak je rozwiązywano w zgromadzeniu czy przez przełożonych księży, mogę się tylko domyślać. Ale domysły to nie są fakty. Powiem o jednym przypadku, gdy młoda zakonnica zaszła w ciążę. Ona musiała opuścić zgromadzenie. Natomiast ojciec dziecka nadal jest księdzem i z całą pewnością nie poniósł poważniejszych konsekwencji swego zachowania – mówi m. Olech.
Jej zdaniem, problem wykorzystywania seksualnego sióstr zakonnych przez księży wiąże się być może z faktem, że siostra zakonna mogła być stosunkowo łatwo wykorzystana. - Gdzie miała biedna pójść, najczęściej się wstydziła i nawet do przełożonej zwracała się w ostateczności, gdy sytuacja była już dramatyczna – zaznacza urszulanka.
- Z pewnością ten problem ma szersze tło i wiąże się z ogólnym stosunkiem do kobiet w naszym społeczeństwie, ze skalą „molestowania” w naszym kraju. Ostatecznie środowiska kościelne należą do tego społeczeństwa, w nim wyrastają, są przez nie kształtowane. Chcielibyśmy bardzo, by ludzie Kościoła – księża, zakonnicy, siostry zakonne – byli inni, by poziom ich formacji był inny. Ale wszyscy – powiem to wbrew sobie – jesteśmy ludźmi i „dziećmi” swego czasu. Trzeba też powiedzieć, że wina nie zawsze leży tylko po jednej stronie. Chodzi o wzajemne relacje. Zdarza się, że to zachowania niektórych sióstr zakonnych, kobieca zalotność, choć nie zawsze uświadomione, stwarza pokusy, prowokuje reakcję osób przeciwnej płci.
Czy siostry zakonne w Polsce są wykorzystywane przez księży również na innych polach? – Myślę, że na ten temat już nie warto mówić i pisać. To tylko rodzi konflikty i utrudnia wzajemne relacje. To my, zakonnice, musimy same o siebie zadbać. Nie jesteśmy dziećmi ani ubezwłasnowolnionymi osobami. Mamy swoją godność i musimy być tego świadome, także w relacjach, o których mówimy. Nie możemy się dać wykorzystywać. Musimy same się szanować i nie pozwalać, by nas nie szanowano – podsumowuje m. Jolanta Olech.
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.