Powołanie kapłańskie w USA to owoc dobrego duszpasterstwa dzieci i młodzieży.
Jak wynika z badań Uniwersytetu Georgetown tegoroczni neoprezbiterzy byli ściśle związani z Kościołem w okresie dorastania, uczęszczali do szkół katolickich i brali czynny udział w życiu parafii. Niemal wszyscy (82 proc.) byli zachęcani do rozważenia swojego kapłaństwa przez kogoś z bliskiego otoczenia. Najczęściej był to proboszcz, przyjaciel, członek rodziny, nauczyciel lub parafianin.
75 proc. nowych kapłanów było ministrantami, 52 proc. lektorami, a 43 proc. nadzwyczajnymi szafarzami Najświętszego Sakramentu. Niemal czterech na pięciu regularnie modliło się na adoracji eucharystycznej, a siedmiu na dziesięciu odmawiało codziennie różaniec. Wielu z nich brało udział w modlitwie wspólnotowej. Prawie połowa przyszłych kapłanów uczestniczyła w spotkaniach grup modlitewnych lub brała udział w studium Pisma Świętego. Prawie połowa z nich należała do parafialnych grup młodzieżowych, a 34 proc. korzystało z duszpasterstwa akademickiego w czasie studiów.
Sekretariat ds. Duchowieństwa, Życia Konsekrowanego i Powołań podaje, że "średni wiek wyświęconych utrzymuje się na mniej więcej tym samym poziomie, bo w tym roku są to 34 lata w r. 1999 było to 36 lat.
W tegorocznym badaniu wzięło udział 444 neoprezbiterów, z czego 343 to kapłani diecezjalni ze 140 diecezji, a 101 ze zgromadzeń zakonnych. Badanie zostało przeprowadzone w marcu 2017 r.
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.