Chrześcijanin: prorok, kapłan i król

Andrzej Macura

publikacja 07.05.2024 17:00

To nie jest tak, że misja jest tylko dla „funkcyjnych” Kościoła. Od chrztu i ja ma w nim swoje zadania.

Chrześcijańska codzienność Jakub Szymczuk /Foto Gość Chrześcijańska codzienność
W niej chrześcijanin ma być kapłanem, prorokiem i królem. Tu zwłaszcza królem. Służąc

Z cyklu "Powtórka z katechezy"

Kościół to nie oni, Kościół to my. Dlatego wszyscy, nie tylko duchowni i konsekrowani, ale także my, świecy, mamy w Kościele swoja misję do spełnienia. Nie chodzi o zastępowanie księży. Chodzi o bycie solą ziemi i światłem świata tam, gdzie zrządzeniem Bożym los nas postawi. To rodziny oczywiście, ale też  środowiska pracy i innej aktywności społecznej. Tak najkrócej chyba można streścić to, o czym mowa było w poprzednim odcinku cyklu. Dziś, jak obiecałem, o chrześcijańskiej misji bardziej szczegółowo.

Z Chrystusem od chrztu

Co czyni chrześcijaninem? Wiadomo, chrzest. To początek. Pierwszy obrzęd po chrzcie? Na to już niekoniecznie zwracamy uwagę. A warto. To, o ile nie chodzi o dorosłego i nie ma zaraz bierzmowania, obrzęd namaszczenia krzyżmem. Kapłan wypowiada wtedy znamienne słowa.

Bóg wszechmogący, Ojciec, naszego Pana, Jezusa Chrystusa, który uwolnił cię od grzechu i odrodził z wody i Ducha Świętego, On sam namaszcza cię krzyżmem zbawienia, abyś włączony do ludu Bożego, wytrwał w jedności z Chrystusem Kapłanem, Prorokiem i Królem na życie wieczne”.

Abyś włączony do ludu Bożego Kościoła wytrwał w jedności z Chrystusem Kapłanem, Prorokiem i Królem na życie wieczne... Potrójna misja Chrystusa. A skoro z Nim zostaliśmy zjednoczeni, mamy w niej swój udział. Udział w kapłańskiej, prorockiej i królewskiej misji Chrystusa.

Chrześcijanin – kapłan

Kim jest kapłan? To zawsze swoisty pośrednik między Bogiem a ludźmi. Działa to w obie strony: z ziemi do nieba i z nieba na ziemię. Z jednej więc strony kapłan pośredniczy w oddawaniu Bogu czci. „Z ziemi do nieba”. Z drugiej zaś w uświęcaniu tych, którzy Bogu oddają cześć. To „z nieba na ziemię”. W Katechizmie Kościoła Katolickiego, który cytuje w tym względzie Konstytucję dogmatyczną o Kościele ostatniego soboru  tak o tym czytamy (901):

„Świeccy, jako poświęceni Chrystusowi i namaszczeni Duchem Świętym, w przedziwny sposób są powołani i przygotowani do tego, aby rodziły się w nich zawsze coraz obfitsze owoce Ducha. Wszystkie bowiem ich uczynki, modlitwy i apostolskie przedsięwzięcia, życie małżeńskie i rodzinne, codzienna praca, wypoczynek ducha i ciała, jeśli odbywają się w Duchu, a nawet utrapienia życia, jeśli cierpliwie są znoszone, stają się duchowymi ofiarami, miłymi Bogu przez Jezusa Chrystusa; ofiary te składane są zbożnie Ojcu w eucharystycznym obrzędzie wraz z ofiarą Ciała Pańskiego. W ten sposób i ludzie świeccy, jako zbożnie działający wszędzie czciciele Boga, sam świat Jemu poświęcają”

A następnym punkcie zaakcentowano role rodziców (KKK 902)

W sposób szczególny w misji uświęcania uczestniczą rodzice, "prowadząc w duchu chrześcijańskim życie małżeńskie i podejmując chrześcijańskie wychowanie dzieci".

Łatwo w powyższym zobaczyć ten ruch „z ziemi do nieba”. Podczas Mszy razem z ofiarowanym Bogu chlebem i winem, które stanie się Ciałem i Krwią Chrystusa, ofiarowujemy Bogu nasze sprawy i samych siebie. W ten sposób wielbimy Boga. Trudniej zauważyć ten ruch „z nieba do ziemi” – że Bóg sprawia, iż jak ofiarowane Mu chleb i wino stają się Ciałem i krwią Chrystusa, którymi się karmimy dla naszego uświęcenia, tak  i nasze „prywatne” ofiary przyczyniają się do uświęcania nas i całego świata.

Wydaje się, że jedno można tu jeszcze jaśniej wyrazić czy wręcz dopowiedzieć: świeccy stają się dla innych kapłanami także wtedy, gdy wstawiają się nimi do Boga. Czyli gdy modlimy się za bliźnich w ich potrzebach, gdy przedstawiamy i wspieramy przed Bogiem sprawy naszych bliskich i całego świata. Niesamowite, prawda? Być jak Mojżesz modlący się za Izraela, być jak modlący się za swoich Chrystus. Prawdziwa wielkość kapłaństwa.

Chrześcijanin prorok

Prorok to wbrew obiegowym opiniom nie ten, który przewiduje przyszłość, ale ten, który w w imieniu Boga uczy... Udział w ewangelizacji? Praca w katechezie? W katolickich mediach? Też, ale poza tym znacznie więcej. I każdy.

Koniecznie trzeba przypomnieć tu niezastąpioną rolę rodziców w przekazywaniu wiary swoim dzieciom. To oni powinni powiedzieć dziecku o Bogu, nauczyć go podstawowych modlitw czy podstawowych prawd wiary i zasad chrześcijańskiego życia. Ważny jest w tym wszystkim przykład. Gdy dziecko widzi rodziców modlących się, chodzących do kościoła, łatwiej mu będzie potraktować wiarę jako coś swojego. Niezmiernie istotne jest też, by rodzice pokazywali swoim życiem, że Ewangelia jest dla nich faktycznie tak ważna, jak mówią. Gdy tylko mówią, a w praktyce mają nieewangeliczny styl życia, mają zupełnie inną hierarchię wartości, to nawet gdy chodzą do Kościoła ich przekaz jest niespójny. Dziecko uczy się, że wiara to tylko jakiś nie mający styku z codziennością ceremoniał... Rodzice mają nie tylko albo nie tyle nawet mówić, wpajać, ale być dla swoich dzieci żywym przykładem wiary.

I w ten sposób każdy chrześcijanin ma być tez prorokiem w środowisku, w którym przyszło mu żyć. W szerszym kręgu rodzinnym, w miejscu pracy zawodowej, w przestrzeni realizowania swoich pozazawodowych zainteresowań. Wszędzie ma być przede wszystkim solą ziemi i światłem dla świata. Ma żyć po chrześcijańsku, po chrześcijańsku wybierać i po chrześcijańsku odrzucać to, co złe. A mówić... Jeśli nadarza się okazja – jak najbardziej. Na pewno jednak powinien unikać nachalności i zrzędzenia na niewiarę, bo to często antyświadectwo...

Chrześcijanin – król

Brzmi... No właśnie, zależy dla kogo. Dla jednych obco, dla drugich zachęcająco; być królem to przecież nie byle co. Tyle że zgodnie z tym co mówił Jezus, królowanie w Kościele to tak naprawdę nie władza, ale bycie sługą... A jeśli już władza, to nad samym sobą, nad swoimi namiętnościami... Stąd dwie inne nazwy tej misji: służby albo pasterska. Ta ostatnia nazwa chyba najlepiej oddaje sens tego, o co chodzi. Wiadomo, że pasterz nie jest po to, by owce mu służyły, ale by przewodząc, on służył im.

Jak służyć? Komu służyć? Nie tyle Kościołowi i w Kościele ale po prostu człowiekowi. Mąż żonie, żona mężowi. Oboje dzieciom... Bo jak inaczej nazwać to wszystko, co dla swoich dzieci do czasu ich usamodzielnienia się robią rodzice? Najpierw pieluchy, karmienie, nieprzespane noce. Potem... Wiadomo. By dzieciom było dobrze, by dobrze wystartowały w dorosłe życie.

Jest jeszcze ten inny wymiar rodzinnej troski: o starzejących się rodziców. By zapewnić im nie tylko to, czego potrzebują dla ciała – ot zakupy, gdy trzeba też pielęgnowanie – ale i dla ducha. Nie, nie chodzi o zabieranie ich do teatru. O to, żeby odwiedzić. Żeby mieli do kogo otworzyć usta. Zwłaszcza gdy drugi z rodziców czy dziadków już zmarł...

Potem jako służbę warto potraktować też swoją pracę zawodową. Jak się zastanowić, to każda jest przecież pracą dla dobra albo konkretnego człowieka albo całego społeczeństwa. Ono potrzebuje nauczycieli  lekarzy czy pilnującej porządku policji i sędziów. Ale ono potrzebuje też krawcowych, piekarzy, mechaników, sprzątaczek, kierowców, sprzedawców i wszystkich innych. Po to, żeby sensownie mogło funkcjonować. Ta służba dla dobra jest właśnie udziałem w królewskiej misji Jezusa.

Jeśli czas pozwala można jeszcze zaangażować się w różne formy służby społeczeństwu. Na przykład pracując w organizacjach charytatywnych. To świetna opcja dla tych, którzy nie mają już obowiązków rodzinnych, a i pracę zawodową już zasłużenie skończyli. Potrzeb w tym wiele. W parafiach nieraz takiego zaangażowania też trzeba...

Ale nie tylko o pracę na polu charytatywnym chodzi. W Katechizmie (909) tak czytamy

Ponadto świeccy winni wspólnymi siłami tak uzdrawiać istniejące na świecie urządzenia i warunki, jeśli one gdzieś skłaniają do grzechu, by to wszystko stosowało się do norm sprawiedliwości i raczej sprzyjało praktykowaniu cnót, niż mu przeszkadzało. Tak postępując, przepoją kulturę i dzieła ludzkie wartością moralną.

A trzy punkty dalej jeszcze tak:
 
Wierni powinni "pilnie wyróżniać prawa i obowiązki, jakie spoczywają na nich jako na członkach Kościoła, od tych, które przysługują im jako członkom społeczności ludzkiej. I mają starać się harmonijnie godzić jedne z drugimi, pamiętając o tym, że w każdej sprawie doczesnej kierować się winni sumieniem chrześcijańskim, bo żadna działalność ludzka, nawet w sprawach doczesnych, nie może być wyjęta spod władzy Boga".

Tak, to szczególne wezwanie dla wszystkich zaangażowanych w życie polityczne. Na różnych szczeblach. Żadna dziedzina ludzkiego życia, także polityka, nie jest wyjęta spod prawa moralnego. Popieranie rozwiązań krzywdzących i niesprawiedliwych, godzących w zdrowie, życie czy godność drugiego człowieka, w jego prawa, w jego własność, będzie złym nie zależnie od tego, czy moja partia to popiera czy nie. Chrześcijanin – polityk powinien zawsze kierować się sumieniem. Ale, zaznaczmy, chrześcijanin wyborca – też.

Mówiąc o władzy jako służbie warto chyba na jeszcze jedną rzecz zwrócić uwagę. Na odpowiedzialność zwierzchnika za podwładnych. W pracy. Można na ten temat tworzyć opasłe tomy, ale... Ten który ma władzę zawsze powinien pamiętać, że podwładny jest człowiekiem, nie trybikiem machiny firmy. I tak należy go traktować. Sprawujący władzę powinien starać się pomóc podwładnym w rozwoju; powinien zauważać ich zdolności i umiejętności i jeśli to możliwe – pozwolić im je realizować. A nie wbrew ewidentnym talentom czy brakom tego czy innego próbować wszystkich przycinać  do swoich wyobrażeń na temat idealnego pracownika. Bo jeden jest lepszy w jednym inny w drugim... I warto to zauważyć i wykorzystywać. Całkowicie sprzeczne natomiast z chrześcijaństwem jest wykorzystywanie pracy człowieka i pozbycie się go, kiedy nie ma sił już być tak wydajny jak wcześniej....

Chyba jasne: układy rodzinne, pracowe, społeczne czy polityczne nie są wyjęte spod Bożego prawa. Ósmego przykazania też. Choćby  jego łamanie przedstawiano  jako skuteczny sposób uprawiania polityki...

Chrześcijanin solą ziemi i światłem świata. Chrześcijanin – razem z Chrystusem kapłan, prorok i król – pasterz. Wielkie wyzwanie....

***

I to wszystko w dziewiątej części naszej powtórki z katechezy. Resztą trzeba juz zostawić twórczej inwencji w tej powtórce uczestniczących. Dla tych, których ciekawi spojrzenie Kościoła na życie społeczne – niżej nasz cykl o katolickiej nauce społecznej...