Święty Johnny

„Będzie turbo hit jesieni w kinach, zobaczycie, pójdziecie do kina, będziecie śmiać się, płakać…”.

Święty Johnny

To (prorocze?) słowa Karoliny Korwin-Piotrowskiej na temat filmu, o którym pewnie już Państwo słyszeli. Bo „Johnny” to opowieść o księdzu Janie Kaczkowskim. Kapłanie niezwykłym, charyzmatycznym, mocno doświadczonym przez życie, a jednak posiadającym gigantyczny dystans do siebie. I rzecz jasna niezachwianą wiarą, której wciąż możemy się od niego uczyć. Chociażby z wydanej niedawno książki „Zamiast czekać, zacznij żyć!”, zbierającej nigdy wcześniej niepublikowane teksty ks. Jana.

Machnęliśmy ją z Żoną w dwa dni. Co chwila wybuchając śmiechem. A przecież nie brak tam i poważniejszej refleksji – teologicznej, ale i życiowej. Jak w każdej jego książce. „Szału nie, ma jest rak”. „Życie na pełnej petardzie”, „Dość katolipy”… - te tytuły jako pierwsze przychodzą mi do głowy. A było ich przecież dużo, dużo więcej. I każdy udowadniał, że mimo postępującej laicyzacji i ciągłego „samozaorywania” się kolejnych ludzi Kościoła (skandale, skandale), chrześcijaństwo może być mega-atrakcyjną propozycją dla współczesnego człowieka.

Czy ks. Jan Kaczkowski zostanie kiedyś świętym? Nie wiem. W tytule felietonu trochę prowokacyjnie, trochę żartobliwie, już go kanonizowałem. Ale też, moim zdaniem, takich właśnie świętych nam dziś trzeba. Współczesnych i mających nam coś o tej naszej współczesności do powiedzenia. Wskazujących jak żyć dziś. Tu i teraz.

Taką patronką jest dla mnie św. Joanna Beretta Molla. Takim błogosławionym jest Carl Acutis. Ich „żywotów” jestem najbardziej ciekawy. O nich najwięcej ostatnio czytam. Choć pewnie powinni to być, tak promowani i podsuwani mi, kard. Wyszyński i ks. Macha. A mnie tu jednak w duszy, co innego gra.

Komuna, II wojna, III Rzesza, polityka historyczna… Msza święta, czy lekcja historii? „Wiem co jest święte, nie wiem co jest grane” – wciąż przypomina mi się słynny cytat/wiersz Wojciecha Bonowicza. Sorry, ale tak właśnie mam. 

Dzięki Bogu, w tekstach ks. Kaczkowskiego, wszystko gra i mimo śmierci w 2016 roku, wciąż życie na pełnej petardzie!

Cud?

*

A do posłuchani dziś kawałek promujący film ,,Johnny" w wykonaniu Dawida Karpiuka: