Modlitwa i rozeznawanie woli Bożej

W drodze

publikacja 27.06.2022 17:00

Nie przestawaj prosić w wierze i ufności, i miłości, ale nie zniechęcaj się, jeśli nie ma odpowiedzi na twoje prośby, tak jak tego oczekujesz.

Modlitwa i rozeznawanie woli Bożej W drodze

Bądź wola Twoja. Modlitwa i rozeznawanie woli Bożej, Hubert van Zeller OSB

Jak przezwyciężyć rozproszenia na modlitwie? Jak radzić sobie z rozczarowaniem, gdy wydaje się, że nasze prośby nie zostały wysłuchane? Jak pokochać wolę Bożą z całą jej zagadkowością? Van Zeller OSB, mnich benedyktyński, mówi, że modlitwa nie jest czymś, co robimy, ale czymś, co Bóg w nas czyni. To znaczy, że nie mamy o nią walczyć, tylko usuwać z serc przeszkody, które uniemożliwiają Bogu modlenie się w nas i przez nas. Przyjęcie tej prawdy przemienia modlitwę w źródło radości i pokoju.

– Nie przestawaj prosić w wierze i ufności, i miłości, ale nie zniechęcaj się, jeśli nie ma odpowiedzi na twoje prośby, tak jak tego oczekujesz. Mogą istnieć powody, o których nie wiesz, które całkowicie zmieniają sytuację, tak jak widzi ją Bóg. – pisze Van Zeller OSB w Bądź wola Twoja (tytuł oryginalny: Prayer and the Will of God).

Książka dzieli się na dwie części: pierwsza mówi o modlitwie, druga o woli Bożej. Autor gwarantuje, że dzięki lekturze czytelnicy nauczą się czerpać wzór modlitwy z modlitwy Chrystusa, przezwyciężać rozproszenia na modlitwie i radzić sobie z rozczarowaniem, kiedy modlitwy zdają się być niewysłuchane, by w końcu nauczyć się akceptować wolę Bożą.

To lektura dla wierzącego katolika, chcącego pogłębić swoją wiarę i życie duchowe. Autor mówi w niej o kwestiach fundamentalnych, jednocześnie bardzo głębokich i wymagających ciągłego doskonalenia oraz codziennej pracy. Dzięki przystępnemu stylowi, stanowi cenną pomoc także dla początkujących - niezależnie od wieku i poziomu zaangażowania. Bądź wola Twoja ujmuje całościowo i przystępnie temat modlitwy i życia chrześcijańskiego, które są tożsame z pełnym zawierzeniem i poddawaniem się woli Bożej.

Hubert van Zeller OSB opiera swoje przemyślenia na Piśmie Świętym, zwłaszcza na Nowym Testamencie i Księdze Psalmów. Gdy trzeba, sięga po bardziej złożoną wiedzę teologiczną, ale jasno i przystępnie ją tłumaczy. Teksty pokazują, że ich autor jest doświadczonym życiowo i duchowo zakonnikiem, obdarzonym przenikliwym umysłem i wyobraźnią ułatwiającą zbudowanie spójnego, przekonującego i żywego dialogu. dyskursu. Benedyktyn dostarcza wiele oryginalnych, trafnych spostrzeżeń na temat życia współczesnego człowieka, podanych ze szczyptą angielskiego humoru.

Mimo, iż książka została wydana po raz pierwszy w 1978 roku – jako połączenie dwóch wcześniejszych publikacji Huberta van Zellera z połowy lat 60-tych – do dzisiaj nie straciła nic na swojej aktualności.  

O autorze:
Dom Hubert van Zeller OSB (1905–1984) – benedyktyn, pisarz, rzeźbiarz i rysownik. Urodził się w Aleksandrii w Egipcie w rodzinie brytyjskiej. Jako dziewięciolatka wysłano go na naukę do benedyktyńskiego opactwa w Downside w Anglii. Po ukończeniu edukacji i osiągnięciu pełnoletności przez rok pracował w firmie włókienniczej, a potem wstąpił do nowicjatu w Downside. Wciąż niespokojny, rozpraszany przez szkolne obowiązki, tęskniący za surowszym życiem, przez wiele lat zmagał się ze swoim powołaniem, przenosząc się nawet na rok do klasztoru kartuzów. Po powrocie do benedyktynów oddał się głoszeniu rekolekcji i pisaniu o sprawach duchowych. Jego rzeźby zdobią kościoły i klasztory w Wielkiej Brytanii oraz Stanach Zjednoczonych.

Rozdział drugi. Jak powinniśmy się modlić

Po przeczytaniu pierwszego rozdziału możesz poczuć się jak ktoś, komu powiedziano, że pływanie jest niezbędne, a następnie wrzucono go do wody bez wyjaśnienia, jak utrzymać się na powierzchni. Wiedza o tym, jak ważna jest modlitwa – a w sensie religijnym nie utrzymasz się bez niej na powierzchni – niewiele ci da, jeśli nie uczynisz następnego kroku, którym jest nauka tego, jak to robić.

Dowiedziawszy się o tym, co jest zasadą modlitwy, musimy teraz pomyśleć o tym, jak się modlić.

I tak bez względu na to, czy modlitwa jest wyrażana na głos i odbywa się razem z ludźmi modlącymi się w kościele, czy też modlisz się samotnie, musi to być twoja modlitwa. To osoba zwraca się do Osoby. Nawet ceremonia, w której bierze udział każdy (jak msza święta), pod powierzchnią stanowi prywatną rozmowę między tobą a Bogiem. To, co nazywa się modlitwą „liturgiczną”, to objawienie się publiczne Boga – objawienie, które zaprasza do osobistej i zbiorowej odpowiedzi tych, którzy się w nią włączą. I choć nie byłoby nikogo innego, Bóg objawia siebie specjalnie tobie.

To, że w publicznej modlitwie są obecni inni ludzie, sprawia, iż twoja odpowiedź bardziej raduje Boga. On chce, by członkowie Jego Ciała byli razem w modlitwie i miłości, wszyscy czyniący to samo, ale każdy na swój sposób. Po to istnieją kościoły i wspólnoty. Gdyby Bóg pragnął od nas czysto prywatnej modlitwy, pozwoliłby nam wznosić wszystkie nasze modlitwy w domu. Prawda jest taka, że On pragnie obydwu – chce, byśmy modlili się jako część zgromadzenia, ponieważ jednoczymy się wszyscy razem w rodzinę Jego Kościoła, i pragnie także, byśmy modlili się samodzielnie, ponieważ członkowie rodziny często zbliżają się do swojego Ojca, gdy innych nie ma wokół.


***

Pisałem, że na modlitwie Bóg się objawia i prosi, byśmy my w odpowiedzi objawili się Jemu. Możesz zastanawiać się nad słowem objawienie, ponieważ, gdy się modlisz, nie zauważasz nic tego rodzaju. Ale objawienie nie zawsze wiąże się z oślepiającym blaskiem, odkryciem ważnej prawdy, zrozumieniem tajemnicy albo tego, co ukryte. Oczywiście to oznacza, że czegoś się uczymy, coś odkrywamy i o czymś się dowiadujemy. Gdy się modlimy, dochodzimy do lepszego poznania Boga. Dzięki wierze sięgamy poza zasłonę, która skrywa Go przed nami. Nasza wiedza, wiara i miłość wzrastają w akcie modlitwy. To nie dzieje się nagle, jest nawet niedostrzegalne, ale się dokonuje.

Przypuśćmy, że stoisz przed obrazem, arcydziełem. Jeśli jesteś gotów przyjąć to, co widzisz, twoja wiedza wzrasta. Ta wiedza może sprawić, że spodoba ci się ten obraz. To, że polubiłeś ów obraz, sprawia z kolei, że dowiadujesz się czegoś o artyście, który go namalował. A zatem twój stosunek do sztuki jako takiej zmienił się na lepsze przez to, że przez chwilę stanąłeś przed arcydziełem i patrzyłeś na nie. Objawiła się przed tobą doskonałość dzieła.

Przenieśmy to na akt stania przed Bogiem w modlitwie. Nie doświadczając wizji czy nie słysząc boskiego głosu, bez zauważenia w ogóle tego, co się dzieje, zostajesz włączony w coś z Boga. Za każdym razem, gdy się modlisz, bez względu na to, czy jesteś świadom tego, co się w tobie dokonuje, czy nie, postępujesz w wiedzy i miłości Boga. Bóg tak udziela siebie w modlitwie, tak objawia siebie, że od strony religijnej nasza natura wzrasta i staje się silniejsza.

A zatem liczy się fakt, że to, co Bóg czyni dla nas podczas modlitwy, jest nieskończenie ważniejsze od tego, co my czynimy dla Niego. Nie możemy zwiększyć Jego wiedzy i miłości w naszej modlitwie – ponieważ On już nas zna na wskroś i kocha wieczną, nieskończoną miłością – ale On może zwiększyć naszą wiedzę i miłość do Niego. To jest szczególna łaska modlitwy – że rozumiemy więcej i dlatego chcemy bardziej czcić Boga. W Jego świetle widzimy światło, a widząc, jesteśmy pociągnięci do tego, by wychwalać.

Wróćmy na moment do galerii. Oczywiste jest to, że nie dowiesz się wiele o sztuce i nie polubisz jej bardziej, gdy będziesz stał przed obrazem z zamkniętymi oczami. Albo z oczami otwartymi, ale umysłem zamkniętym. Musisz patrzeć i być gotowy do zrozumienia tego, co przedstawia obraz. Tak samo jest z modlitwą. Musisz skupić się na Bogu. Musisz być gotowy przyjąć to, co On tobie przeznaczył.

Tak zaczyna się praktyczna strona modlitwy – gdy pytasz: „Jak mam się skupić na Bogu?… Jak mam być gotowy na to, co mi przeznaczył?… Jak mogę zyskać pewność, czego On dla mnie pragnie? Zawsze pamiętaj, że modlitwa jest sprawą wiary, a zatem poruszania się mniej czy więcej w ciemności, mamy jednak pewne wskazówki, w jakim kierunku zmierzać, dane nam przez Pana osobiście. Szczęśliwie nie jesteśmy zdani całkowicie na siebie. A żeby ujrzeć, gdzie znajduje się nasz ratunek, musimy przejść do następnego rozdziału.