Płeć ma znaczenie

AJM

publikacja 14.07.2020 15:50

Ciekawe, że Bóg nie zmieścił podobieństwa człowieka do siebie w jednej tylko płci.

Tacy sami, choć inni Congerdesign z Pixabay Tacy sami, choć inni

Z cyklu "Jak żyć, by podobać się Bogu" na kanwie KKK 2331-2336

Po co szóste przykazanie? Bóg nie dał go, by człowieka nim umęczyć.  Raczej by człowiek był panem samego siebie i by mógł być dobrym darem dla drugiego – wyjaśniłem najogólniej w poprzednim odcinku cyklu. Tak, Kościół zawsze szóste przykazanie widział nie tylko w wąskim aspekcie zdrady małżeńskiej, ale szerzej – znaczenia ludzkiej płciowości (Katechizm Kościoła Katolickiego 2336). Warto więc przyjrzeć się tematowi dokładniej. Zaczynając od odpowiedzi na podstawowe pytania wynikające z faktu istnienia płci.

Która płeć lepsza? Która potrzebniejsza? Która stworzona dla władzy, a która dla poddaństwa? W historii ludzkości różnie na te i podobne pytania odpowiadano. W naszym kręgu kulturowym w ostatnim wieku pojawił się ruch feministyczny, będący odpowiedzią na (rzekomą?) dominację mężczyzn i domagający się dla kobiet równych (i równiejszych) praw. Z perspektywy biblijnej, a więc także z perspektywy najbardziej podstawowego nauczania Kościoła, wartościowanie ludzi ze względu na płeć niespecjalnie ma sens. Bo w niej zarówno mężczyzna  jak i kobieta to tak samo osoba, człowiek.

Najbardziej brzemienna w treść jest pod tym względem genialna opowieść autora z drugiego rozdziału Księgi Rodzaj o stworzeniu człowieka. Adam ulepiony zostaje z prochu ziemi, a potem Bóg tchnie w jego nozdrza tchnienie życia. To obrazowe pokazanie, że człowiek jest zarówno cząstką świata materialnego, jak i duchowego. Nie tak samo jednak powstaje Ewa. Ta zostaje stworzona z żebra pogrążonego w śnie Adama. Dlaczego?

Najpierw zwróćmy uwagę na fakt, że w opowieści tej Adam czuł się samotny. Bóg stwarzał dla niego różne zwierzęta, ale nie zdołały one wypełnić w pierwszym człowieku tego braku. Wtedy – właśnie z żebra Adama – Bóg stwarza kobietę. Intencja takiego przedstawienia wydarzeń przez autora Biblii wydaje się oczywista: Ewa tak samo jak Adam jest człowiekiem. Nie jest ulepiona z gliny, żeby nikt nie mógł powiedzieć, że z innej, być może nawet gorszej, niż stworzone wcześniej zwierzęta. Ta scena to pokazanie, że Adam i Ewa są jednym w tym sensie, że oboje są tym samym, tak samo są człowiekiem (zostańmy przy tej gramatycznej niezgrabności, bo „ludźmi” zaciemniłoby sens tej wypowiedzi).

Dlaczego Bóg zaraz z gliny nie ulepił i jedno i drugie? Chodziło o pokazanie samotności Adama. Jest niezadowolony, potrzebuje kogoś innego, niż bezrozumne zwierzęta. Dopiero kiedy zostaje stworzona Ewa, Adam odnajduje pokrewną duszę: cieszy się nią (jakże kontrastowo zabrzmi rozdział dalej, kiedy wskaże ją jako winną swojego grzechu). Cieszy się, bo odnajduje w niej partnera. To pokazanie, że człowiek potrzebuje drugiego człowieka, że człowiek potrzebuje wspólnoty, więzi z drugim. Zwłaszcza tej więzi, jaką jest związek z osobą odmiennej płci. Umacnia takie rozumienie tej sceny także to, ze Ewa zostaje stworzona z żebra Adama. Wzięta została z pobliża jego serca i pewnie dlatego Adam będzie chciał ją blisko swojego serca zawsze mieć.

To myślenie o człowieku, łącznie z późniejszym wskazaniem na konsekwencje grzechu, będzie podstawowym elementem nauczania Kościoła o kobiecie i mężczyźnie: co do godności są sobie równi, tak samo są osobami stworzonymi na obraz i podobieństwo Boże. Nie zmieni tego Pawłowy obraz małżeństwa, w którym mąż ma kochać żonę, a ona ma być mu posłuszna. Wszak chodzi o wzór, jakim jest związek Chrystusa z Kościołem. Gdy zaś uświadamiamy sobie, że miłość Chrystusa do Kościoła polegała na oddaniu zań życia widać, że o żadnym panowaniu jednego nad drugim nie może być mowy. Owszem, autor natchniony w trzecim rozdziale Księgi Rodzaju mówi o panowaniu mężczyzny nad kobietą, ale w kontekście przekleństw, jakie spadają na świat po grzechu. W Bożym zamyśle stworzenia człowieka jako dwóch płci, podobnie jak w nauczaniu Jezusa o nierozerwalności małżeństwa, o takiej nierówności nie ma jednak mowy.

Prawda ta jasno wybrzmiała w Katechizmie Kościoła Katolickiego (2334) „Stwarzając człowieka «mężczyznę i niewiastę», Bóg obdarza godnością osobową w równej mierze mężczyznę i kobietę”. „Człowiek jest osobą, w równej mierze mężczyzna i kobieta, oboje wszakże zostali stworzeni na obraz i podobieństwo Boga osobowego”. I w następnym punkcie: „Każda z dwu płci z taką samą godnością, chociaż w różny sposób, jest obrazem mocy i czułej miłości Boga. Jedność mężczyzny i kobiety w małżeństwie jest sposobem naśladowania w ciele wspaniałomyślności i płodności Stwórcy: „Mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 24). Z tej jedności wywodzą się wszystkie pokolenia ludzkie”.

Koniecznie trzeba jednak uwolnić się od zawężania sprawy do pytania „który człowiek lepszy?” i zauważyć więcej. Autorzy Katechizmu nawiązali w tym punkcie do wcześniejszych wyjaśnień. Zarówno tych, które poczynili w związku z szóstym przykazaniem jak i wcześniejszej katechezy o stworzeniu (zwłaszcza KKK 356-360). Chodzi o prawdę, że człowiek, jako jedyna istota na ziemi, zostaje stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Co to znaczy? To znaczy jest osobą. Jest „zdolny do poznania i miłowania swego Stwórcy” (KKK 356). Jest istotą rozumną, wolną, zdolną do miłości. Teraz, w kontekście szóstego przykazania wskazują, że dotyczy to zarówno mężczyzny jak i kobiety. Że oboje, choć w różny sposób, ten obraz Boga w sobie noszą; są obrazem mocy i czułej miłości Boga.

Zaskakujące, prawda? Zarówno mężczyzna jak i kobieta, choć różni, są obrazem Boga. Jakby Bóg chciał powiedzieć, że nie da się zmieścić tego podobieństwa tylko w jednym z nich :) To jednak nie wszystko. Autorzy Katechizmu wskazują też, iż fakt istnienia płci pozwala człowiekowi pełniej odzwierciedlać podobieństwo do Boga w czymś, co moglibyśmy nazwać umiejętnością kochania. Bóg jest miłością – pisał św. Jan, a objawienie mówi nam też, że Bóg nie jest jakby samotny: Bóg jest Trójcą; jedna natura a trzy Osoby: Ojciec, Syn i Duch Święty. Fakt, że tak samo człowiekiem jest i mężczyzna i kobieta pozwala ludziom lepiej przeżywać to podobieństwo do Boga w miłości. „Bóg wpisuje w człowieczeństwo mężczyzny i kobiety powołanie, a więc zdolność do miłości i wspólnoty oraz odpowiedzialność za nie” – czytamy w KKK 2331. Ta zdolność do miłości czyni też człowieka podobnym do Boga w innym wymiarze –  płodności. Jak Bóg jest dawcą życia, tak człowiek, przez miłość, może w owym dawaniu życia przez Boga uczestniczyć.

Krótko podsumujmy, żeby się nie pogubić :-): człowiek jest podobny do Boga, bo jest osobą (w tym jest rozumny i wolny),  bo jest zdolny do miłości, a przez to z woli Boga jest także płodny i uczestniczy w Bożym dziele stworzenia przez przekazywanie życia. Teraz zróbmy krok dalej. Spróbujmy spojrzeć na sens ludzkiej płciowości szerzej niż tylko na zróżnicowanie czysto biologiczne. I przy okazji zobaczyć, jak mało sensowne dla wierzącego jest domaganie się przez feminizm takiego równouprawnienia, które byłoby zunifikowaniem kobiet i mężczyzn. Zunifikowaniem, które zmusza kobiety do rywalizacji z mężczyznami na polach, na których ci drudzy czują się pewniej, a deprecjonuje możliwość realizowania się kobiet w tych dziedzinach,  w których większość kobiet ma ogromną przewagę nad zdecydowaną większością mężczyzn.

Autorzy Katechizmu zauważają (KKK 2332) „Płciowość wywiera wpływ na wszystkie sfery osoby ludzkiej w jedności jej ciała i duszy. Dotyczy ona szczególnie uczuciowości, zdolności do miłości oraz prokreacji i - w sposób ogólniejszy - umiejętności nawiązywania więzów komunii z drugim człowiekiem”.

Ciekawe, prawda? Choć niby powszechnie znane, ale czasem jakby zapominane. Jesteśmy inni nie tylko ciałem. Mamy też inne predyspozycje psychiczne. Nie u każdego człowieka takie same oczywiście, bo osoby tej samej płci też się między sobą różnią. To bardzo ważne. I oczywiste, gdy zapominamy na chwilę o płciach. Nie mamy wątpliwości, że jeden mógłby być świetnym inżynierem, a inny z kolei ma w sobie wybitny talent muzyczny. Podobnie możemy patrzyć na różnice wynikające z płci: z perspektywy uzdolnień, talentów, jakie posiadamy. I tego, co możemy innym z siebie dać.

Dlatego autorzy Katechizmu w następnym punkcie (2333) wyjaśnili: „Każdy człowiek, mężczyzna i kobieta, powinien uznać i przyjąć swoją tożsamość płciową. Zróżnicowanie i komplementarność fizyczna, moralna i duchowa są ukierunkowane na dobro małżeństwa i rozwój życia rodzinnego. Harmonia małżeństwa i społeczeństwa zależy częściowo od sposobu, w jaki mężczyzna i kobieta przeżywają swoją komplementarność oraz wzajemną potrzebę i pomoc”. Tak, w nauczaniu Kościoła różnice wynikające z płci nie są powodem usprawiedliwiającym gorsze lub lepsze traktowanie ze względu na płeć, ale są obdarowaniem, dzięki któremu mężczyzna i kobieta we wspólnocie (rodzinnej, ale w społeczeństwie też) mogą uzupełniać się, nawzajem służyć sobie swoimi talentami. Proste, prawdziwe i piękne.

Wydaje się, że na koniec warto jeszcze wrócić na chwilę do pierwszego zdania punktu 2322: „płciowość wywiera wpływ na wszystkie sfery osoby ludzkiej w jedności jej ciała i duszy”. Myślę, że warto podkreślić: człowiek zawsze istotą płciową; zawsze jest albo mężczyzną albo kobietą. To bardzo ważne nie tylko w perspektywie odkrywania własnych uzdolnień, ale także w dyskusji nad tym, co nazywać można prowokowaniem czy uwodzeniem osób płci przeciwnej. „Zawsze jestem kobietą” albo „zawsze jestem mężczyzną” znaczy, że zawsze mogą stać się dla osób przeciwnej płci obiektem zainteresowania. Czy do tego zachęcam czy nie. Owszem, jakąś rolę może pełnić tu, zwłaszcza w wypadku mężczyzn (podobno częściej wzrokowców) strój kobiety, ale tak naprawdę nie on prowokuje, ale fakt bycia kobietą. Nawet ubrana w worek po kartoflach kobieta pozostaje kobietą, więc porusza się jak kobieta, ma głos kobiety, a wystające spod tego worka dłonie i stopy też są częściami ciała kobiety. O oczach już nie mówiąc. Człowiek nigdy nie jest całkowicie aseksualny. Zawsze, czego by nie robił, jego zachowanie może być przez innego człowieka, nieskłonnego do opanowywania samego siebie, odczytane jako prowokacja. I w dyskusjach dotyczących zasad życia społecznego, stroju itd itp  nie wolno o tym zapominać.

Tyle na dziś. Poniżej jeszcze tylko punkty Katechizmu z których korzystałem pisząc ten tekst.

I. "Mężczyzną i niewiastą stworzył ich"

2331 "Bóg jest miłością i w samym sobie przeżywa tajemnicę osobowej wspólnoty miłości. Stwarzając człowieka na swój obraz... Bóg wpisuje w człowieczeństwo mężczyzny i kobiety powołanie, a więc zdolność do miłości i wspólnoty oraz odpowiedzialność za nie" .
"Stworzył... Bóg człowieka na swój obraz... stworzył mężczyznę i niewiastę" (Rdz 1, 27); "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się" (Rdz 1, 28); "Gdy Bóg stworzył człowieka, na podobieństwo Boga stworzył go; stworzył mężczyznę i niewiastę, pobłogosławił ich i dał im nazwę «ludzie», wtedy gdy ich stworzył" (Rdz 5,1-2).

2332 Płciowość wywiera wpływ na wszystkie sfery osoby ludzkiej w jedności jej ciała i duszy. Dotyczy ona szczególnie uczuciowości, zdolności do miłości oraz prokreacji i - w sposób ogólniejszy - umiejętności nawiązywania więzów komunii z drugim człowiekiem.

2333 Każdy człowiek, mężczyzna i kobieta, powinien uznać i przyjąć swoją tożsamość płciową. Zróżnicowanie i komplementarność fizyczna, moralna i duchowa są ukierunkowane na dobro małżeństwa i rozwój życia rodzinnego. Harmonia małżeństwa i społeczeństwa zależy częściowo od sposobu, w jaki mężczyzna i kobieta przeżywają swoją komplementarność oraz wzajemną potrzebę i pomoc.

2334 "Stwarzając człowieka «mężczyznę i niewiastę», Bóg obdarza godnością osobową w równej mierze mężczyznę i kobietę". "Człowiek jest osobą, w równej mierze mężczyzna i kobieta, oboje wszakże zostali stworzeni na obraz i podobieństwo Boga osobowego".

2335 Każda z dwu płci z taką samą godnością, chociaż w różny sposób, jest obrazem mocy i czułej miłości Boga. Jedność mężczyzny i kobiety w małżeństwie jest sposobem naśladowania w ciele wspaniałomyślności i płodności Stwórcy: "Mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem" (Rdz 2, 24). Z tej jedności wywodzą się wszystkie pokolenia ludzkie.

2336 Jezus przyszedł odnowić stworzenie w jego pierwotnej nieskazitelności. W Kazaniu na Górze dokładnie wyjaśnia zamysł Boga: "Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa" (Mt 5, 27-28). Człowiek nie powinien rozdzielać tego, co Bóg złączył.

Tradycja Kościoła zawsze uważała, że szóste przykazanie obejmuje całość ludzkiej płciowości.