Współdziałanie. Po prostu

AJM

publikacja 17.09.2019 08:50

Nikt nie jest samotną wyspą. Jak ułożyć wzajemne relacje nie tylko z pojedynczymi wyspami, ale całym archipelagiem?

Każdy coś w życie społeczeństwa wnosi... Henryk Przondziono /Foto Gość Każdy coś w życie społeczeństwa wnosi...
... wnosić powinien

Z cyklu "Jak żyć, by podobać się Bogu" na kanwie KKK 1877-1896

Jak żyć, by podobać się Bogu.... To przede wszystkim ważne pytanie, nie tylko zwykły tytuł naszego cyklu. Ważne. I nie chodzi tylko o to, że nie brakuje dziś chrześcijan wbrew Ewangelii głoszących, że grzechem można się nie przejmować, bo został już odkupiony. Chodzi też o to, by rozsmakować się w tym, co Boże, dobre, piękne i szlachetne. By niebo nie było dla nas rzeczywistością zupełnie obcą; nie trafiająca w nasze rozmiłowane w bylejakości i taplaniu się w błocku grzechu „ja”.

W poprzednich odcinkach cyklu koncentrowaliśmy się właśnie na owym szeroko rozumianym „ja”. Moje wybory, moje sumienie, mój grzech. Człowiek jest jednak istotą społeczną. Warto zobaczyć go także w odniesieniu do wspólnoty, w której żyje. I temu tematowi – zgodnie z układem Katechizmu Kościoła Katolickiego – poświęcone będą najbliższe odcinki cyklu. Wejdziemy więc w zakres tej części teologii moralnej, która bardziej rozbudowana nazywa się katolicką nauka społeczną. Ale tutaj – same tylko podstawy.

Między skrajnościami

Niektórzy ludzie, niekoniecznie zresztą skrajni liberałowie, zwykli twierdzić, że liczy się tylko jednostka. Że społeczeństwo tylko ogranicza jej wolność, więc ze wszystkich sił trzeba się temu dyktatowi przeciwstawiać. Żeby przekonać się jak nierozsądny to pogląd wystarczyłoby delikwentów wysłać na dwa tygodnie w jakąś głuszę bez żadnych cywilizacyjnych zdobyczy z ubraniem i zapałkami włącznie. Wtedy zauważyliby, jaki zysk przynosi człowiekowi życie w grupie.

Człowiek czy sobie to uświadamia czy nie, zawsze korzysta z dobrodziejstw bycia członkiem ludzkiej wspólnoty. Zarówno ze zdobyczy, jakie pozostawili nam nasi przodkowie, jak i z tego, co wspólnie wypracowują obecne (dzisiejsze) pokolenia. To jednak, choćby z powodu zwykłej sprawiedliwości i wdzięczności, rodzi zobowiązania: ja też powinienem coś tej ludzkiej wspólnocie dać, przyczynić się do dobra wspólnego.

Na przeciwnym krańcu patrzenia na relacje człowieka i grupy znajdują się zaś ci, którzy uważają, że jednostka się wcale nie liczy; że zawsze liczy się tylko dobro wspólnoty – miasta, państwa, narodu itd, a "jednostka niczym, jednostka zerem". Nietrudno zauważyć, że pogląd ten z kolei pogląd niesie ze sobą perfidne oszustwo. Społeczeństwo to zawsze jednostki. Jeśli nie liczy się dobro jednych, pod płaszczykiem „dobra wszystkich” kryje się najpewniej dobro drugich: uprzywilejowanych kast czy nawet tylko jednostek. Przerabialiśmy to zresztą w Polsce doby komunizmu. Gdzie między tymi skrajnościami jest chrześcijańskie spojrzenie na relacje jednostki społeczeństwa?

Wyznaczając je dwa pojęcia: uczestnictwo i pomocniczość.

Uczestnictwo: prawo i obowiązek

Każdy człowiek – jak już wspomniałem – sporo zawdzięcza wspólnocie, w której żyje. „Dziedziczy przeszłość i przygotowuje przyszłość”;  „staje się dzięki niej «dziedzicem», otrzymuje »talenty", które wzbogacają jego tożsamość” – czytamy w KKK 1880. To oczywiste, że powinien też do tej wspólnoty wnosić swój własny wkład: „zobowiązany (jest) do poświęcania się na rzecz wspólnot, do których należy, i do szacunku wobec władz troszczących się o dobro wspólne” (KKK 1880). Chodzi jednak ciągle o dobro tworzących wspólnotę ludzi, nie dobro abstrakcyjnej, bezosobowej  wspólnoty. To „osoba ludzka jest i powinna być zasadą, podmiotem i celem wszystkich urządzeń społecznych” (KKK 1881).

Co dwie głowy, to nie jedna, mówi przysłowie. Trudno nie zauważyć, że co parę tysięcy czy milionów głów i dwa razy tyle rąk, to nie to samo co kilkadziesiąt głów tych, którzy uważając się na lepszych są przekonani, że tylko oni powinni decydować o w sprawach wspólnoty, w której żyją. Zaangażowanie jednostek to dla społeczeństwa wielki skarb. Czy będzie chodziło o cele gospodarcze, ekonomiczne, czy kulturalne albo jeszcze jakieś inne. Bo wielość i różnorodność ludzkich talentów dobrze spożytkowana to zawsze potężna siła, większa niż moc najbardziej nawet tęgiej głowy najwybitniejszej jednostki. Trudno też nie zauważyć, że to zaangażowanie jednostki w życie wspólnoty jest szansą na jej rozwój. Cięgle jednak – warto to powtórzyć – celem nadrzędnym tych wszystkich działań powinno być dobro wszystkich tworzących tę społeczność osób. Czyli dobro wspólne. Gdy lekceważy się takie zaangażowanie osób albo gdy mocno akcentuje się dobro abstrakcyjnej społeczności przeciwstawiając je dobru jednostek, pojawia się problem.

Pomagać nie znaczy zastępować czy wyręczać

Wiadomo, że czasem „gmina wie lepiej”, albo że lepiej wie państwo. Gmina, państwo, czyli zawsze osoby pełniące w społeczności kierownicze funkcje, albo przynajmniej do „kręgów kierowniczych” zbliżone. Istnieje spore niebezpieczeństwo, że mając przecież stosowne ku temu środki, zechce narzucić wspólnocie osób swoje rozwiązania. Nie chodzi tu nawet o możliwość uprawiania poletka prywaty, ale przede wszystkim o zabijanie w innych inicjatywy. Czyli uczenie obywateli bierności. W tym miejscu wkracza druga z podanych wcześniej zasad: zasada pomocniczości. Według niej „społeczność wyższego rzędu nie powinna ingerować w wewnętrzne sprawy społeczności niższego rzędu, pozbawiając ją kompetencji, lecz raczej powinna wspierać ją w razie konieczności i pomóc w koordynacji jej działań z działaniami innych grup społecznych, dla dobra wspólnego” (KKK 1883) .

To całkiem proste. Jak rodzice nie powinni robić za dziecko tego, co spokojnie może zrobić samo, tak społeczność „wyższego rzędu” nie powinna wkraczać w kompetencje, wyręczać czy zastępować społeczności „niższego rzędu”. Czyli np. gmina wkraczać w kompetencje wspólnoty mieszkaniowej, wojewoda w kompetencje gminy a władza centralna w kompetencje władzy samorządowej. Wyjątek stanowią sytuacje – stąd nazwa „zasada pomocniczości” – kiedy owe społeczności niższego szczebla z jakimś problemem sobie nie radzą. Wtedy trzeba tym społecznościom pomóc. Ale pomóc, wesprzeć, nie bezceremonialnie zastąpić twierdząc, ze to nie ich sprawa.

Stwarzać warunki dla wzrostu dobra

W takich ramach relacji miedzy jednostką a społeczeństwem zawsze pojawia się jeszcze jeden problem. W KKK 1887 nazwano to „zamianą środków i celów, prowadzącą do nadania wartości celu ostatecznego temu, co jest jedynie środkiem do jego osiągnięcia lub do traktowania osób jako zwykłych środków ze względu na jakiś cel”. Mówiąc bardziej po ludzku, chodzi o  grzech, a konkretnie o struktury grzechom sprzyjające. Takie, które „utrudniają albo praktycznie uniemożliwiają prowadzenie życia chrześcijańskiego, zgodnego z przykazaniami Boskiego Prawodawcy” (KKK 1887). Jak chrześcijanin, osoba, ma w takiej społeczności się odnaleźć?

Moralna refleksja nad relacjami osoby i społeczeństwa nie kwestionuje „pierwszeństwa nawrócenia serca”.  To człowiek zawsze wybiera dobro czy zło. Nie sposób jednak nie zauważyć, że zasady jakimi kieruje się społeczność może mieć mocny wpływ na wybory żyjącego w tej społeczności człowieka; czasem mogą wręcz zmuszać go do uczestnictwa w złu. Refleksja teologiczno-moralna Kościoła dostrzega ten problem. Stąd zapisany w katechizmie „obowiązek uzdrawiania instytucji i warunków życia - jeśli skłaniają do grzechu - w taki sposób, by były zgodne z normami sprawiedliwości i sprzyjały dobru, a nie stawały mu na przeszkodzie (KKK 1888).

 

Jak to ujęto w Katechizmie Kościoła Katolickiego - na następnej stronie.


Rozdział drugi

WSPÓLNOTA LUDZKA


1877 Powołaniem ludzkości jest ukazywanie obrazu Boga i przekształcanie się na obraz Jedynego Syna Ojca. Powołanie to przyjmuje formę osobistą, ponieważ każdy jest wezwany do Boskiego szczęścia; dotyczy ono także całej wspólnoty ludzkiej.
Artykuł pierwszy

OSOBA I SPOŁECZNOŚĆ

I. Wspólnotowy charakter powołania ludzkiego

1878 Wszyscy ludzie są wezwani do tego samego celu, którym jest sam Bóg. Istnieje pewne podobieństwo między jednością Osób Boskich a braterstwem, jakie ludzie powinni zaprowadzić między sobą, w prawdzie i miłości. Miłość bliźniego jest nieodłączna od miłości Boga.

1879 Osoba ludzka potrzebuje życia społecznego. Nie jest ono dla niej czymś dodanym, lecz jest wymaganiem jej natury. Przez wymianę z innymi, wzajemną służbę i dialog z braćmi człowiek rozwija swoje możliwości; w ten sposób odpowiada na swoje powołanie.

1880 Społeczność jest grupą osób powiązanych w sposób organiczny zasadą jedności, która przekracza każdą z nich. Społeczność, zgromadzenie widzialne i zarazem duchowe, trwa w czasie; dziedziczy przeszłość i przygotowuje przyszłość. Każdy człowiek staje się dzięki niej "dziedzicem", otrzymuje "talenty", które wzbogacają jego tożsamość i których owoce powinien pomnażać. Słusznie więc każdy człowiek jest zobowiązany do poświęcania się na rzecz wspólnot, do których należy, i do szacunku wobec władz troszczących się o dobro wspólne.

1881 Każdą wspólnotę określa jej cel, a zatem kieruje się ona własnymi regułami. Jednak "osoba ludzka jest i powinna być zasadą, podmiotem i celem wszystkich urządzeń społecznych".

1882 Niektóre społeczności, takie jak rodzina i państwo, odpowiadają bardziej bezpośrednio naturze człowieka. Są dla niego konieczne. Aby umożliwić jak największej liczbie osób uczestnictwo w życiu społecznym, należy zachęcać do tworzenia zrzeszeń i instytucji wybieralnych "dla celów gospodarczych i społecznych, kulturalnych i rozrywkowych, sportowych, zawodowych i politycznych. Są to społeczności albo o zasięgu krajowym, albo międzynarodowym". Taka socjalizacja jest także wyrazem naturalnego dążenia ludzi do zrzeszania się, by osiągnąć cele, które przerastają ich indywidualne możliwości. Rozwija ona zdolności osoby, a zwłaszcza zmysł inicjatywy i odpowiedzialności. Pomaga w zagwarantowaniu jej praw.

1883 Socjalizacja niesie także pewne niebezpieczeństwa. Zbyt daleko posunięta interwencja państwa może zagrażać osobistej wolności i inicjatywie. Nauczanie Kościoła wypracowało zasadę nazywaną zasadą pomocniczości. Według niej "społeczność wyższego rzędu nie powinna ingerować w wewnętrzne sprawy społeczności niższego rzędu, pozbawiając ją kompetencji, lecz raczej powinna wspierać ją w razie konieczności i pomóc w koordynacji jej działań z działaniami innych grup społecznych, dla dobra wspólnego" .

1884 Bóg nie chciał zatrzymać dla samego siebie sprawowania wszelkich władz. Każdemu stworzeniu powierza zadania, które jest ono zdolne wypełniać stosownie do zdolności swojej natury. Ten sposób rządzenia powinien być naśladowany w życiu społecznym. Postępowanie Boga w rządzeniu światem, świadczące o ogromnym szacunku dla wolności ludzkiej, powinno być natchnieniem dla mądrości tych, którzy rządzą wspólnotami ludzkimi. Powinni oni postępować jak słudzy Opatrzności Bożej.

1885 Zasada pomocniczości jest przeciwna wszelkim formom kolektywizmu. Wyznacza ona granice interwencji państwa. Zmierza do zharmonizowania relacji między jednostkami i społecznościami. Dąży do ustanowienia prawdziwego porządku międzynarodowego.


II. Nawrócenie i społeczność

1886 Społeczność jest nieodzowna do urzeczywistniania powołania ludzkiego. Aby ten cel został osiągnięty, powinna być szanowana właściwa hierarchia wartości, która "wymiary materialne i instynktowne podporządkowuje wewnętrznym i duchowym":
Społeczność ludzka... jest przede wszystkim wartością duchową. Dzięki niej ludzie, współdziałając ze światłem prawdy, przekazują sobie wzajemnie swoją wiedzę, mogą bronić swoich praw i wypełniać obowiązki, otrzymują zachętę do starania się o dobra duchowe, słusznie cieszą się wspólnie z każdej rzeczy pięknej bez względu na jej rodzaj, zawsze pragną przekazywać innym to, co jest w nich najlepsze, starają się usilnie przyswajać sobie duchowe wartości posiadane przez innych. Wartości te oddziałują pobudzająco i kierowniczo zarazem na wszelkie sprawy dotyczące nauki, życia ekonomicznego, instytucji społecznych, rozwoju i ustroju państwa, prawodawstwa oraz innych elementów składowych i rozwojowych doczesnej wspólnoty ludzkiej.

1887 Zamiana środków i celów, która prowadzi do nadania wartości celu ostatecznego temu, co jest jedynie środkiem do jego osiągnięcia, lub do traktowania osób jako zwykłych środków ze względu na jakiś cel, rodzi niesprawiedliwe struktury, które "utrudniają albo praktycznie uniemożliwiają prowadzenie życia chrześcijańskiego, zgodnego z przykazaniami Boskiego Prawodawcy".

1888 Trzeba więc odwoływać się do duchowych i moralnych zdolności osoby oraz do stałego wymagania jej wewnętrznego nawrócenia, by doprowadzić do zmian społecznych, które rzeczywiście służyłyby osobie. Pierwszeństwo przyznane nawróceniu serca w żaden sposób nie eliminuje, lecz, przeciwnie, nakłada obowiązek uzdrawiania instytucji i warunków życia - jeśli skłaniają do grzechu - w taki sposób, by były zgodne z normami sprawiedliwości i sprzyjały dobru, a nie stawały mu na przeszkodzie.

1889 Bez pomocy łaski ludzie nie mogliby "dostrzegać wąskiej nieraz ścieżki między małodusznością, która ulega złu, a przemocą, która chce je zwalczać, a w rzeczywistości je pomnaża" . Jest to droga miłości - miłości Boga i bliźniego. Miłość stanowi największe przykazanie społeczne. Szanuje drugiego i jego prawa. Wymaga praktykowania sprawiedliwości, do czego tylko ona nas uzdalnia. Jest natchnieniem dla życia będącego darem z siebie: "Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je" (Łk 17, 33).

W skrócie
1890 Istnieje pewne podobieństwo między jednością Osób Boskich a braterstwem, jakie ludzie powinni zaprowadzić między sobą.

1891 Aby rozwijać się zgodnie ze swoją naturą, osoba ludzka potrzebuje życia społecznego. Niektóre społeczności, jak rodzina i państwo, odpowiadają bardziej bezpośrednio naturze człowieka.

1892 "Osoba ludzka jest i powinna być zasadą, podmiotem i celem wszystkich urządzeń społecznych".

1893 Należy zachęcać do szerokiego uczestnictwa w zrzeszeniach i instytucjach wybieralnych.

1894 Zgodnie z zasadą pomocniczości ani państwo, ani żadna szersza społeczność nie powinny zastępować inicjatywy i odpowiedzialności osób oraz instytucji pośrednich.

1895 Społeczność powinna sprzyjać praktykowaniu cnót, a nie stawać mu na przeszkodzie. Natchnieniem do tego powinna być właściwa hierarchia wartości.

1896 Tam, gdzie grzech niszczy klimat społeczny, trzeba odwoływać się do nawrócenia serc i łaski Bożej. Miłość pobudza do sprawiedliwych reform. Nie ma rozwiązania kwestii społecznej poza Ewangelią.