O lęku przed przejściem "na drugą stronę", (nie)wiecznym odpoczynku i perspektywie niekończącej się szczęśliwości mówił ks. Adam Bilski podczas Wieczoru Uwielbienia ze Świętymi w parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Oławie.
Zauważył, że słuchając o różnych tragediach, wypadkach, chorobach, można sobie mówić „mam nadzieję, że mnie to nie spotka”, ale nikt nie może tego powiedzieć o śmierci. Tak, ona nas spotka! A my się jej boimy! „Nam łatwiej iść przed trumną niż za trumną” – mówił kiedyś kaznodzieja w czasie rekolekcji kapłańskich księżom, a więc osobom mającym doświadczenie w przewodniczeniu obrzędom pogrzebowym.
Zdjęcia:
A jednak, mimo wszechobecnych obaw przed śmiercią, chrześcijanin – stwierdził ks. Bilski - nie powinien drżeć przed nią ze strachu. - Takie błahostki, jak śmierć, nie powinny chrześcijanina przerażać. Powinien móc stwierdzić: „Śmierć mnie nie rusza!” - mówił, dodając, że oczywiście czymś normalnym jest ból po stracie kogoś bliskiego. Sam Jezus zapłakał przy grobie Łazarza. Nie jest dobrze jednak przedłużać czasu żałoby w nieskończoność.
- Śmierć w życiu człowieka nie jest kropką, tylko przecinkiem. Po przecinku dalej pisze się zdanie - zauważył. Przypomniał, że w języku greckim miejsce pochówku jest nazywane słowem oznaczającym „miejsce snu”. - Spać się idzie po to, by wypocząć, ale by prędzej czy później z tego snu wstać. Cmentarz to nie miejsce, gdzie będziemy wiecznie odpoczywać - mówił.
Tłumaczył, że w biblijnym opisie męczeństwa św. Szczepana, w greckim oryginale, nie znajdujemy słowa „umarł”, „skonał”, ale „zasnął”. Pierwsi chrześcijanie traktowali śmierć jako tymczasowy odpoczynek. My także nie powinniśmy traktować jej jako tragedii. Jest czymś naturalnym, trzeba mieć do niej zdrowy dystans.
Ks. Adam opowiadał o swoich doświadczeniach dotyczących ludzkiego strachu przed śmiercią. Większość osób, mówiąc o takich obawach, nie zwraca zwykle uwagi na to, co naprawdę istotne: perspektywę stanięcia przed Bogiem, zdania rachunku ze swojego życia. Zastanawiają się raczej nad tym, czy „będzie bolało”, „co ja tam zobaczę”, „czy dużo osób przyjdzie na pogrzeb”; z niechęcią myślą o tym, że „robaki mnie zjedzą”...
– Nie można dyskredytować doczesności, zakładać, że wieczność to będzie „all inclusive”, a życie ziemskie „jakoś zleci”, trzeba przeczekać. Nie, trzeba starać się dobrze wykorzystać czas życia doczesnego, ale zarazem mieć przed oczyma prawdę, że „nasza ojczyzna jest w niebie” (por. Flp 3,20) - mówił ks. Adam.
Podkreślał, że pamięć o wieczności zmienia wszystko w naszym życiu, całą perspektywę. Czy jednak możemy szczerze powiedzieć, że naszym pragnieniem jest dostać się do ojczyzny? Czy mamy w sobie taką chrześcijańską tęsknotę za niebem, głód nieba, pragnienie zobaczenia Boga? Czy my naprawdę wierzymy w wieczne życie w pełni szczęścia, bez bólu, czy tylko „wierzymy, że wierzymy”?
Nasze ciało przypomina nam nieustannie, że przemijamy. Wystarczy spojrzeć na własne fotografie sprzed 20 lat... A jednak „wijemy sobie gniazdko” na ziemi i nie chcemy, by ktoś nam zburzył nasz - lepiej czy gorzej poukładany - świat. Choć przecież jesteśmy tu tylko przechodniami.
Ks. Bilski przywołał historię z życia ks. Dolindo. Otóż pielgrzymi, odwiedzając go, dziwili się, że ma tak mało rzeczy, że nie posiada mebli. „A wy czemu nie macie mebli?” - pytał. „My tu przecież jesteśmy tylko na chwilę” - odpowiedzieli. „Ja też jestem tu tylko na chwilę” - stwierdził.
„Bóg nas powołał do nieskończoności” - powiedziała kiedyś ks. Bilskiemu śp. Wanda Półtawska, którą osobiście znał, odwiedzał. Zachęcał, by z powodu śmierci nie popadać w smutek. Chrystus umarł dla naszego zbawienia, chce, byśmy byli z Nim w wiecznej szczęśliwości. Bogu bardziej niż nam samym zależy na tym, byśmy dotarli do nieba. Jak będzie wyglądało moje spotkanie z Nim? Jakim wzrokiem na mnie spojrzy? Warto dobrze się przygotować do tej chwili.
W ramach Wieczoru Uwielbienia ze Świętymi odbyły się najpierw Msza św. i konferencja. Następnie na plac przed kościołem wyruszyła procesja z Najświętszym Sakramentem i relikwiami, podczas której - przy blasku pochodni - odmówiona została Litania do Wszystkich Świętych. Po powrocie do świątyni trwała modlitwa uwielbienia, a równolegle dzieci (przebrane za świętych) mogły uczestniczyć w zabawie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.