"Odbudowa będzie trwała wiele lat, bo wszystko się zawaliło".
Ofiary trzęsienia ziemi potrzebują stałego zainteresowania i pomocy ze strony świata. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby o nas zapomniano – mówi ks. Antuan Ilgit, wikariusz generalny Anatolii. Podkreśla on, że odbudowa będzie trwała wiele lat, bo wszystko się zawaliło, cała infrastruktura została zniszczona, wielu nie ma gdzie mieszkać. Ponad 3 tys. dzieci w Turcji straciło rodziców. Bez pomocy Boga i ludzi nie powrócimy do normalnego życia – wyznaje turecki kapłan.
Znajdująca się w Iskenderunie katolicka katedra wikariatu apostolskiego Anatolii legła w gruzach. Jednakże budynek diecezjalny nadal stoi. W refektarzu znalazło schronienie sto osób. Nie tylko katolicy, ale chrześcijanie syriaccy, prawosławni, a także muzułmanie. To pomieszczenie jest stołówką, noclegownią i miejscem, w którym sprawuje się Eucharystię. Na czele wikariatu apostolskiego Anatolii stoi włoski biskup misyjny Paolo Bizzeti. Trzęsienie ziemi zastało go w Europie. Dzięki temu skutecznie organizuje pomoc dla swych wiernych w Turcji. Pierwszy transport dotarł do nas za pośrednictwem hiszpańskiej marynarki wojennej – opowiada ks. Ilgit. Dziś Caritas Anatolii wydaje już ponad tysiąc posiłków dziennie.
Zdaniem tureckiego kapłana z obecnej sytuacji można wyciągnąć pożyteczną lekcję. Kryzysowa sytuacja nauczyła dobrej współpracy między państwami. Tą drogą trzeba iść dalej. Przywódcy polityczni nie powinni wybierać wojen i podziałów, lecz pokój oraz współpracę. Jeśli tak się stanie, podniesiemy się z tej tragedii – dodaje ks. Ilgit w wywiadzie dla agencji SIR. Przyznaje zarazem, że czuje się jak kapitan na tonącym statku. Jesteśmy wycieńczeni, lecz pozostaniemy z naszymi ludźmi, wiemy, że nie możemy ich opuścić. Pan da nam siłę i nam pomoże – zapewnia wikariusz generalny Anatolii.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.