Zamiast szybkiej kanonizacji potrzebne jest wyciągnięcie papieża z cienia i wsłuchanie w jego przenikliwe diagnozy na temat Kościoła i świata.
Przeczytałam właśnie wspomnienia abp. Georga Gänsweina o jego życiu przy boku Benedykta XVI. To w sumie dwadzieścia lat. Wielu przedstawia je jako kontrowersyjne. Interpretuje jako próby rozgrywania ratzingeranów contro bergoglianie, których na papieskim dworze, a także poza nim nie brakuje. Kontrowersyjne jest jednak przede wszystkim przekazanie dziennikarzom przez wydawnictwo najbardziej zapalnych wątków tych wspomnień w dniu, kiedy trumna z ciałem Benedykta XVI wciąż była jeszcze otwarta. Strategia marketingowa sprawiła, że na sekretarza wylało się morze niepotrzebnych ścieków. Sama książka, choć na pewno nieidealna, jest memoriałem dającym świadectwo prawdzie o zmarłym papieżu, o którym wiele opinii do końca było opartych na uprzedzeniach czy wręcz fałszywych wymysłach.
Dodaną wartością jest właśnie świadectwo, dzięki któremu możemy poznać wiele prywatnych i zupełnie nieznanych wątków z życia papieża Benedykta. Jeden dotyczy głoszenia przez niego homilii, do kiedy tylko pozwalał mu na to głos. Do końca chciał dzielić się Jezusem, który stanowił centrum jego życia i działania. Te niedzielne homilie są tym cenniejsze, że mogli ich słuchać tylko nieliczni, głównie domownicy, brat papieża i nieliczni goście. Przetrwały dzięki paniom z Instytutu Memores Domini, które opiekowały się papieżem, nagrywały homilie i cierpliwie je przepisywały. Metoda Benedykta może być wskazówką dla wielu kaznodziejów, być może niedościgłą. Papież przygotowywał swoje refleksje poczynając od poniedziałku. Korzystał z oryginalnych tekstów, choć miał też ich tłumaczenia na włoski i niemiecki. Przez kolejne dni medytował nad niedzielnymi tekstami mszalnymi i w sobotni ranek dedykował czas na zanotowanie szkicu homilii, którą zapisywał w specjalnym zeszycie. Mówił jednak zawsze z głowy, nie zaglądając do notatek. W te dni, gdy Kościół wspominał ważnych świętych, na początku mszy proponował krótki klucz do lektury ich życia powtarzając, że najlepszymi interpretatorami Ewangelii nie są egzegeci, ale ci, którzy stali się świętymi dzięki świadectwu swego życia.
Myślę, że warto zaczerpnąć z tego bogactwa, odkryć o czym papież mówił u schyłku swego życia, co akcentował. Dla rozbudzenia smaku kilka cytatów z prywatnych homilii, które były zawsze zwięzłe i skoncentrowane na zasadniczych aspektach wiary. „Nauczcie się wiary pełnej radości, uczcie się realnie żyć z Ojcem; życie według Słowa Bożego jest prawdziwą radością i obfitością w życiu” (10 marca 2013); „Bóg znajduje ludzi we wszystkich zakątkach świata i historii. W ten sposób objawia się Kościół, który w swych początkach jest ubogi i prosty, ale pokonuje wszelkie granice” (21 kwietnia 2013).
Papieskie homilie są dowodem na to, że choć usunął się w cień, był na bieżąco z problemami współczesnego świata: „Najbardziej subtelnym prześladowaniem chrześcijaństwa jest jego intelektualna marginalizacja, wraz z tworzeniem antychrześcijańskiej kultury” (12 maja 2013). Wskazywał, że w obliczu najbardziej skomplikowanej sytuacji pomaga nam słowo Ewangelii: „Jezus nie pyta, czy mamy w sobie sól, ale stwierdza zdecydowanie: «Wy jesteście solą ziemi». W gruncie rzeczy to my, chrześcijanie, musimy być solą dla naszej historii, musimy pokazać w sobie moc krzyża Chrystusa, broniąc życia przed siłami destrukcji. W przeciwnym razie nasze chrześcijaństwo będzie jedynie upodabnianiem się do świata, bez odważnej miłości do prawdy. Chrześcijaństwo, które wydaje się nowoczesne, zgodne z duchem czasu, ale w rzeczywistości jest pozbawione smaku i siły nowości” (9 lutego 2014).
Przypominał też, że „wiara nie jest naszym wynalazkiem, ale darem od Boga, który należy cenić i nim żyć. Stąd też nie jest do naszej dyspozycji, nie możemy jej zmieniać, jak chcemy, jest darem od Boga i tak wzrasta w swej głębi. Nawet papież nie jest monarchą absolutnym, który może robić co chce, ale jest gwarantem posłuszeństwa wobec Bożego daru, który jest prawdziwym skarbem świata” (29 czerwca 2014).
Wspomnienia abp Gänsweina mogą nam pomóc odkryć Benedykta, lepiej zrozumieć jego decyzje a najbardziej to, jakim człowiekiem był naprawdę. Warto słuchać świadków jego życia i wyjść w tym ponad medialne spekulacje i dworskie rozgrywki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.