"Choć jesteś pełna ułańskich fantazji, jubileuszów, rocznic, obchodów śpiewam o tobie bez żadnej okazji, śpiewam o tobie bez żadnych powodów" - zwraca się do Polski ks. Bartłomiej Kot w jednej z piosenek z powstającej właśnie płyty "Bez okazji".
Piosenki o Polsce, a także – pochodzące z wcześniejszej płyty – utwory o Wrocławiu zaprezentował w lipcowy wieczór w parafii pw. NMP Bolesnej we Wrocławiu-Strachocinie.
– Trwają nagrania piosenek, które znajdą się na płycie „Bez okazji”. Chodzi o to, by o Polsce śpiewać nie tylko w związku z dniem 11 listopada czy 3 maja, ale po prostu na co dzień. Ludziom, którym zależy na wyrażaniu dobrych uczuć w stosunku do naszej ojczyzny, takiego repertuaru brakuje – mówił zgromadzonej publiczności ks. B. Kot.
„Ja się ciebie najadłem, jak tych wiśni lipcowych, ja się ciebie napiłem, łapiąc deszcz z chmur burzowych…” – śpiewa o Polsce, wysławiając jej pierogi i rosoły, jej wschody i zachody, to, co górskie, i co nadmorskie… Jesteś w moim typie, Polsko, mam wielką słabość do twojej urody…” – zapewnia.
Goście koncertu usłyszeli słowa pogodnej wdzięczności wobec ojczyzny – za „zapach wiosny i choinki, blade stoki, polskie czcionki, w twoich dwóch kolorach krwinki”. W wyśpiewanych wersach pojawiły się kępy kostrzew i turzyc, Zagłoba, Skrzetuski i smok wawelski, bielinki, rdest i piwonia – skłaniające do radosnego śpiewu „Gaude Mater Polonia…”.
W repertuarze nie brak zadumy nad historią ludzi, którzy przed laty musieli opuścić swoją ziemię. „Zapuściliśmy korzenie gdzieś po drugiej stronie mapy, w nowy świat i nową ziemię spadliśmy na cztery łapy” – śpiewa ks. Kot. Nawiązuje do losów tych, którzy spod Lwowa trafili w okolice Wrocławia. „Pod innym miastem mój dziadek Stefan podnosił z rynku świeże kasztany, na innym rynku znużony ziewał, pytając taty: Kiedy wracamy?”… A jednak, słyszymy, obca kiedyś ziemia stała się „swoja”, naznaczona miłością i przyjaźnią, jakie tu wyrosły.
Agata Combik /Foto Gość Lipcowy koncert.W parafialnej Sali na Górze zabrzmiały fragmenty „Pieśni o ziemi naszej” Wincentego Pola, z radosną zachętą „W góry, w góry, miły bracie, tam swoboda czeka na cię…”; piosenka o miłości do polskich dróg i wyśpiewane serdecznie słowa o mieście, witającym tych, co wracają z „krainy mięty, bzu i szczawiu” charakterystycznym neonem: „Dobry wieczór we Wrocławiu”.
Rozpoznawalna staje się już piosenka „Polszczyzna”, wysławiająca ojczysty język. „Słowa twe dla mnie są jak kąski, końcówki twoich zdrobnień śliczne, i chciałbym tworzyć z tobą związki, najlepiej frazeologiczne” – usłyszeli mieszkańcy Strachocina. Ks. Kot zachwyca się nad polszczyzną w każdej odmianie i każdym czasie, nad przypadkami, przymiotnikami i prastarymi źródłosłowami.
„Ziemio Goplany, kwiatu paproci, gdzie śpią rycerze we wnętrzu góry, gdzie żebrzą dziady, a licho psoci, my twoje syny i twoje córy” – zapewnia, śpiewając chwile potem o „rzeczach pospolitych”. Jak wyjaśnia, „Życie się składa w dużej mierze z wydarzeń, które nie są ciekawe, z deptania ciągle tych samych ścieżek i gotowania wody na kawę (…). Latem wcinam pomidory, bo pomidor smutki leczy, a jesienią bywam chory. To są pospolite rzeczy”.
Pieśniodziej – tak ks. Bartek określa swoją rolę twórcy piosenek i pieśni (a słowo to, neologizm, zyskało akceptację prof. Jana Miodka). Jego twórczość, mówiąca często o sprawach ważnych i drogich sercu językiem barwnych szczegółów i codzienności, zyskuje nowych fanów.
Trwają nagrania do nowej płyty. Wesprzeć można je TUTAJ.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).