Święty Paweł miał łatwiej na ateńskim Areopagu niż współcześni ewangelizatorzy w centrum Londynu, Paryża… Warszawy. W Europie wyrosło pokolenie, które nie tylko nie zna Ewangelii, ale nie rozpoznaje podstawowych kodów kulturowych.
Gdyby apostołowie mieli taki grunt i warunki, jakie my mamy dzisiaj, Dobra Nowina o Jezusie rozprzestrzeniłaby się jeszcze szybciej… Na pewno?
Nieznany Bóg
Owszem, gorliwość pierwszych chrześcijan w połączeniu z dzisiejszymi możliwościami szybkiego przemieszczania się – to mogłaby być misyjna petarda. Problem jednak w tym, że dziś może i są możliwości logistyczne oraz komunikacyjne, ale z gorliwością ewangelizacyjną już trochę słabiej. Co więcej – pierwsi uczniowie może i zaczynali od zera, głosząc „nową naukę”, ale mimo wszystko mogli odwoływać się do pewnych zrozumiałych dla odbiorców kodów kulturowych: Żydzi przyjmowali chrzest, gdy usłyszeli i uwierzyli, że Jezus jest zapowiedzianym przez proroków Mesjaszem; Grecy przyjmowali chrzest, gdy usłyszeli, że „nieznany bóg”, którego czczą, choć go nie znają, jest jedynym Bogiem, który objawił się w Jezusie Chrystusie. W 17 rozdziale Dziejów Apostolskich Apostoł Narodów staje na ateńskim Areopagu. Słuchają go z uwagą nawet filozofowie, bo choć Paweł głosi zupełnie nową dla nich naukę, to jednak trafnie odwołuje się do tego, co jest dla nich zrozumiałe i bliskie. Ba, w pewnym sensie kokietuje słuchaczy, mówiąc, że na tle innych miast Hellady ateńczycy są nawet bardziej pobożni: bo oprócz licznych posągów bożków postawili pomnik właśnie „nieznanemu bogu”. I wtedy mówi z mocą: „Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając!”. I zaczyna nauczać o Bogu Stwórcy wszystkiego, o Bogu, który pozwala się szukać i znajdować.
O ile trudniej byłoby apostołom, gdyby nie mogli odwołać się do pewnych rozpoznawalnych kodów kulturowych: czy to w filozofii greckiej, czy właśnie w religijności, w której było miejsce na „nieznanego boga”, a którego św. Paweł pomógł rozpoznać jako Boga prawdziwego. My jesteśmy przekonani, że dzisiaj jest łatwiej – że pomimo laicyzacji, jaka dokonała się w społeczeństwach europejskich, górujące w krajobrazie wieże katedr, cyklicznie obchodzone święta, inspirowane chrześcijaństwem dzieła sztuki i sam język – że to wszystko daje grunt, jakiego nie mieli pierwsi apostołowie. Dopóki nie zrozumiemy, jak bardzo złudne jest takie przekonanie, nie zrozumiemy również tego, czym jest tzw. nowa ewangelizacja.
Jezus w konopiach
Cromwell Road w centrum Londynu. W przyciemnionym wnętrzu kawiarni dostrzegam na ścianie przedziwny obraz: postać Jezusa Zmartwychwstałego, ale z pewnymi „autorskimi” dodatkami: zamiast krzyża na zwycięskim sztandarze – niezrozumiałe dla mnie znaki, w rękach radioodbiornik, na nogach w roli butów liście konopi… Generalnie obraz sprawia wrażenie co najmniej prześmiewczego, jeśli nie bluźnierczego. Bardziej jednak z ciekawości niż oburzenia pytam kelnera, skąd taki wizerunek Jezusa. Ten woła właściciela, któremu stawiam to samo pytanie. Mężczyzna patrzy zdumiony to na mnie, to na obraz. Nie rozumie, o co pytam, więc dopytuję, kto jest autorem tego wizerunku Jezusa. Właściciel, coraz bardziej zdumiony, pyta: to jest Jezus? Przy czym wypowiada to imię niepewnie w taki sposób, jakby po raz pierwszy je słyszał. Nie mam ciągle pewności, czy mężczyzna żartuje sobie ze mnie, czy też podejrzewa mnie o to samo, ale wyjaśniam spokojnie, że to postać Jezusa, który przez chrześcijan jest uznawany za Boga i Zbawiciela. Właściciel sympatycznej skądinąd kafejki przeprasza mnie na chwilę i odchodzi na bok. Otwiera laptopa i zaczyna czegoś szukać, co chwilę spoglądając na obraz i znowu na ekran laptopa, jakby porównując to, co znalazł w internecie, z wiszącym na ścianie „dziełem”. Po chwili podchodzi do mnie i… przeprasza, że wcale nie miał zamiaru urazić moich uczuć religijnych, ale naprawdę nie wiedział, że na obrazie jest „jakaś postać religijna”.
„Piłat Apostoł”
Parę godzin później opowiadam o tym zdarzeniu Nicky’emu Gumbelowi, pionierowi kursów Alpha, i pytam, jak to możliwe, że pewne symbole, kody kulturowe są dla niektórych zupełnie obce. Nie trzeba przecież być chrześcijaninem, by kojarzyć wizerunek Jezusa. Tak jak nie muszę być muzułmaninem, by wiedzieć, czym jest Koran, kim był Mahomet. A właściciel kawiarni nie sprawiał nawet wrażenia, że jest potomkiem imigrantów, wahałem się tylko, czy więcej w nim Anglika, czy Szkota.
– Mnie to w ogóle nie dziwi – odpowiedział Nicky. – Mamy na kursie Alpha ludzi, którzy nigdy nie słyszeli o Jezusie, którzy nie wiedzieli, że Jezus umarł na krzyżu. Poziom niewiedzy religijnej jest w Wielkiej Brytanii ogromny – mówi pionier kursów, w czasie których głoszona jest Ewangelia na całkowicie podstawowym poziomie ludziom, którzy swoje spotkanie z Jezusem zaczynają dosłownie od zera.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.