Trzeba pozostać wolnym, nawet przy zewnętrznym zniewoleniu - głosił ks. Jerzy Popiełuszko. Przywódca duchowy Solidarności, zamordowany w 1984 r. przez SB, zostanie beatyfikowany w niedzielę na pl. Piłsudskiego w Warszawie.
W tym czasie nawiązywał liczne kontakty z opozycjonistami. Jak wspominają świadkowie, w jego mieszkaniu spotykali się ludzie z różnych środowisk: m.in. robotnicy, inteligencja, artyści. Kilkanaście razy w miesiącu odwiedzał związkowców w hucie, jeździł z nimi m.in. do Gdańska, gdzie spotykali się z Lechem Wałęsą. Towarzyszył im też w prywatnych uroczystościach: udzielał ślubów, chrzcił i odprawiał pogrzeby. W kościele św. Stanisława Kostki ks. Popiełuszko organizował wykłady dotyczące m.in. katolickiej nauki społecznej.
Po wprowadzeniu stanu wojennego ks. Jerzy organizował liczne działania charytatywne, do których włączał młodych ludzi. Wspomagał prześladowanych i internowanych oraz ich rodziny. W podziemiach kościoła św. Stanisława Kostki gromadzona była m.in. żywność i leki.
Uczestniczył w procesach aresztowanych za przeciwstawianie się prawu stanu wojennego. Wspierał więźniów politycznych. Nagrał kilka z rozpraw, wnosząc na salę sądową magnetofon schowany pod sutanną. Materiał, który wtedy powstał, był emitowany m.in. w radiu Wolna Europa.
Ks. Popiełuszko główny wysiłek włożył w przygotowanie i prowadzenie w kościele św. Stanisława Kostki mszy w intencji ojczyzny i tych, którzy za nią cierpią. Pierwsze takie nabożeństwo odprawił w lutym 1982 r. Msze gromadziły nie tylko mieszkańców Warszawy. Przybywały na nie delegacje Solidarności z całego kraju, uczestniczyli w nich m.in. intelektualiści, aktorzy oraz młodzież. Przez przyjaciół ks. Popiełuszko określany był "małym papieżem".
W kazaniach nawoływał, by "zło dobrem zwyciężać" (wezwanie św. Pawła z Listu do Rzymian: +Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj+ - PAP).
"Trzeba zdawać sobie sprawę z sytuacji geopolitycznej w jakiej się znajdujemy, ale jednocześnie ta sytuacja nie może być wygodną zasłoną do tego, by rezygnować z należnych narodowi praw" - mówił ks. Jerzy w jednej z homilii.
W innej podkreślał, że "zło, które znosiło się jako coś nieuniknionego staje się nieznośne na myśl, że można się od niego uwolnić". "Życie trzeba godnie przeżyć, bo jest tylko jedno. Zachować godność człowieka, to pozostać wolnym, nawet przy zewnętrznym zniewoleniu" - mówił ks. Popiełuszko.
"Poznałam go w Prymasowskim Komitecie Pomocy Więzionym, Internowanym i ich Rodzinom. Siedział na stole, ubrany na sportowo, roześmiany, na absolutnym luzie. Nie wiedziałam kto to, więc spytałam Danusię Szaflarską. Pamiętam, jak się oburzyła: +No jak to, to ty nie wiesz? To przecież ksiądz Popiełuszko!+" - wspominała w "Tygodniku Powszechnym" Anna Szaniawska.
"W tym czasie znali się już z moim mężem. Klemens systematycznie chodził na procesy robotników +Ursusa+ i Huty Warszawa. (...) Klemens był niewierzący, ale przez przyjaźń z Jerzym jakoś przybliżył się do Kościoła - a trzeba powiedzieć, że nie rozmawiali o Panu Bogu: Jurek nie próbował nikogo nawracać... Dla mnie to było coś wzruszającego, bo, choć otwarty, mój mąż nie był człowiekiem, który łatwo +kupował+ i dawał przyjaźń" - dodała.
Ks. Jan Sikorski, kolega księdza z lat 80., który po jego śmierci odprawiał msze za ojczyznę, podkreślał w rozmowie z PAP, że ks. Popiełuszko był zwyczajnym człowiekiem. "Ludzie chodzili po jego pokoju jak po swoim mieszkaniu, nie pytali czy mogą to, czy tamto. Wielu mówiło mu po imieniu. Był jednym z nich" - mówił. Dodał, że zaprzyjaźnieni księża nazywali go żartobliwie "Popiełuchem".
Komunistyczne władze drażniła rosnąca popularność mszy za ojczyznę. Pod koniec 1982 r. Wydział ds. Wyznań miasta stołecznego Warszawy dał temu wyraz w piśmie skierowanym do Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. Msze ks. Popiełuszki jego przeciwnicy nazywali "mitingami antykomunistycznymi".
Ks. Jerzy był obserwowany przez SB już na dwa lata przed śmiercią. Założono mu podsłuch, próbowano też doprowadzić do wypadku samochodowego. W mieszkaniu przy ul. Chłodnej funkcjonariusze SB dokonali prowokacji, podrzucając kilkanaście tysięcy ulotek, farbę drukarską, granaty z gazem łzawiącym, naboje i materiał wybuchowy. Miały to być dowody do przygotowywanego procesu sądowego. Starano się go za wszelką cenę skompromitować.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
13 maja br. grupa osób skrzywdzonych w Kościele skierowała list do Rady Stałej Episkopatu Polski.