Duch matki i córki

– Ja tutaj przyszłam równo sześćdziesiąt lat temu (w 1947 r.). Rodzice wysłali mnie do szkoły podstawowej sióstr z leśniczówki, z zapadłej wioski pod Elblągiem, bo bali się, żebym tam nie zdziczała… – mówi s. Anita, zmartwychwstanka.

Reklama

Siostra Anita została przyjęta do podstawówki w Wejherowie na trzeci rok. – To, co mnie najbardziej poruszyło, to była estetyka, czystość i poziom nauczania – mówi s. Anita. Mimo że od przybycia sióstr minęły zaledwie dwa lata. Siostry powróciły bowiem do Wejherowa już w marcu 1945 r., kiedy w domu stacjonowały jeszcze wojska sowieckie, a już 1 września tego roku otworzyły przedszkole, szkołę podstawową oraz szkołę średnią z internatem. – Tutaj jak dziewczynka przyszła do przedszkola, to mogła skończyć szkołę z maturą – mówi s. Anita. 19 sierpnia 1950 r. władze komunistyczne zlikwidowały szkołę podstawową i średnią. Samo przedszkole przejęli rok później caritasowcy, ale i ono zostało zlikwidowane w 1962 r.

Polska bez Polski
Początki sióstr zmartwychwstanek wiążą się z utratą przez Polskę niepodległości, a co gorsza także nadziei. – Dla mnie do dzisiaj czymś niesamowitym jest fakt, że nasze zgromadzenie założyły matka z córką, chociaż moją większą miłością jest córka… – mówi s. Marta, w zgromadzeniu od piętnastu lat. Jadwiga musiała słuchać swojej mamy nie jak córka matki, ale jak siostra swojej przełożonej… – Matka Celina Borzęcka i matka Jadwiga, czyli córka, miały zupełnie przeciwstawne charaktery. Pierwsza czuła, ciepła, Jadwiga natomiast zdecydowana, konkretna – mówi s. Zofia, obecna przełożona. Dzisiaj siostry odmierzają dni do beatyfikacji s. Celiny, która nastąpi w Rzymie 27 października tego roku.

Takich dziwnych historii związanych ze zgromadzeniem jest więcej. – Celina Borzęcka wyszła za mąż z posłuszeństwa, chociaż chciała być zakonnicą. W czasie powstania styczniowego Celina została osadzona z małą Jadwigą w więzieniu w Grodnie. Później, po śmierci męża, wyjeżdża do Rzymu z dwiema córkami. Starsza córka, również Celina, wychodzi zamąż za Józefa Hallera, wujka Józefa Hallera, tego Józefa, który jako generał dokonał w 1920 r. zaślubin morza ze wskrzeszoną Polską! – mówi s. Mateusza. – Młodsza poszła śladem mamy. Z założeniem zakonu też nie było łatwo. Tu należy wskazać na postać Bogdana Jańskiego. Zawsze pragnął zostać księdzem, ale przed wyjazdem do Francji, po prostu z dobroci serca, ożenił się z Aleksandrą Zawadzką, która była w ciąży. Takie to były wtedy czasy. Tylko jeden dzień widział swoją żonę – opowiada s. Mateusza. To właśnie Jański, a więc świecki człowiek, został przy niemałym wpływie samego Adama Mickiewicza kierownikiem wspólnoty, która de facto stała się początkiem nowego zgromadzenia założonego dla odrodzenia moralnego, bez którego nie mogła powstać Polska. Jański wychował swoich uczniów, m.in. Piotra Semenenkę, pierwszego generała Zmartwychwstańców, a zarazem kierownika duchowego Celiny Borzęckiej. – Semenenka namawiał s. Celinę do tego, aby przyłączyła się do istniejącego belgijskiego zgromadzenia sióstr reparatek. Bezskutecznie. Zanim więc powstałyśmy, dużo było o to walki… Matka Celina nigdy nie ustępowała. Mówiła, że albo będziemy zmartwychwstankami, albo niczym. To „albo niczym” bardzo mi się spodobało. Była konkretna: albo tak, albo nie – mówi s. Marta.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama